Her Name Is Calla to angielska
formacja, która niedawno wypuściła swój szósty (lub piąty – zależy jak kto
liczy) album studyjny i powinna go właśnie promować na koncertach. Problem w
tym, że zespół… nie istnieje. Poprzednia płyta formacji ukazała się w 2015
roku. Ta nowa – Animal Choir –
powstawała w wielkich bólach i w trakcie jej tworzenia grupa uznała, że dalsze
wspólne granie przynajmniej na razie nie ma sensu. Wydała więc swój ostatni
krążek i jeszcze przed jego premierą ogłosiła, że zwija interes. To nie zdarza
się często, musicie przyznać. Całkiem nieźle pasuje to wszystko do równie
nietuzinkowej muzyki zawartej na Animal
Choir.
Muzykę He Name Is Calla
najłatwiej chyba określić jako post-rock, ale jeśli spodziewacie się wyłącznie
intensywnego grania na zapętlonych motywach i wbijania w ziemię coraz większym
ciężarem kolejnych pętli, to muszę was rozczarować/uspokoić. Gdyby tak właśnie
to brzmiało, pewnie moja przygoda z muzyką tej formacji skończyłaby się na
pierwszym odsłuchu, zapewne nawet niepełnym. Owszem, post-rock jest podstawą
tego brzmienia, ale znajdziemy tu sporo elementów art rocka czy rocka
progresywnego, nieco psychodelii, dużo niezwykle ładnych melodii i ładny balans
motywów intensywnych i bardzo spokojnych, wręcz filmowych. Takie zresztą chyba
robią tu na mnie największe wrażenie – Robert
and Gerda to coś, co w swoich najlepszych momentach mógłby nagrać obecny
Marillion z pomocą panów z Sigur Ros, subtelne, klimatyczne Kaleidoscoping idealnie wycisza po
dynamicznym początku płyty, a pierwsza połowa Bloodline zapewnia dłuższą chwilę wyciszenia pod sam koniec płyty.
Jeśli jednak potrzebujecie posłuchać czegoś mocniejszego, cięższego,
oferującego solidnego muzycznego kopa, proponuję posłuchać choćby otwierającego
album Swans, które kapitalnie się rozkręca, czy następującego po nim The Dead Rift, które sprawnie łączy
dynamikę i intensywność z klimatami zahaczającymi o muzykę folkową. Znakomicie
brzmi też mroczne, psychodeliczne Bleach, w którym ponownie świetnie
wykorzystano instrumenty smyczkowe (to zresztą jedna z największych zalet
muzyki tej formacji), a także zostawiające sporo przestrzeni w spokojniejszych fragmentach,
zbudowane na brzmieniowych kontrastach A
Moment of Clarity czy niemal żałobne w charakterze Vanguard.
Mam jeden zasadniczy problem z tą
płytą i zapewne nie będzie on dla nikogo ze stałych czytelników tego bloga żadnym
zaskoczeniem. Jest za długa! O wiele, WIELE za długa. Animal Choir trwa ponad 78 minut i po prostu nie jestem w stanie
przetrawić tego wydawnictwa „na raz”. Nie wiem, czy choć raz udało mi się
przesłuchać całość od początku do końca w jednym podejściu. To piękna, ale dość
trudna w odbiorze muzyka i niestety w rzeczonym odbiorze długość płyty w
najmniejszym nawet stopniu nie pomaga. Trochę to rozumiem – skoro zespół się
rozpadł, pewnie chcieli wydać wszystko, co mieli. Opróżnić magazyn. Ale może
gdyby skończyli prace nad tym krążkiem w połowie, nie mieliby siebie i całego
procesu tworzenia Animal Choir tak
bardzo dość? No cóż, mogę tylko napisać, że trochę szkoda. Wolałbym dostać 45
minut tak dobrego materiału i za dwa lata móc czekać na kolejny album, a tak
wygląda na to, że moja znajomość z Her Name Is Calla niestety zaczęła się w
momencie, kiedy zespół się wypalił. Ale przynajmniej płyta ładna została. O
wiele za długa, ale ładna.
Muzyki z nowej płyty możecie posłuchać na profilu grupy w serwisie Bandcamp.
1. Swan (6:07)
2. The Dead Rift (4:24)
3. Kaleidoscoping (5:51)
4. Bleach (4:14)
5. A Modern Vesper (5:13)
6. A Moment of Clarity (6:07)
7. A Rush of Blood (2:09)
8. Frontier (6:30)
9. Pyre (2:47)
10. Vanguard (7:34)
11. Deer Trapping (2:00)
12. To the Other (6:28)
13. Robert and Gerda (8:41)
14. Bloodline (8:05)
15. In This Patterned Room (2:22)
--
Zapraszam
na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
u mnie w pierwszej trójce płyt roku, jak do tej pory...
OdpowiedzUsuńcałkiem niezłe, ale choćby dlatego, że cała płyta oparta jest na jednym i tym samym patencie - bez przesady z tą trójką roku
Usuń