wtorek, 3 stycznia 2017

Church of the Cosmic Skull - Is Satan Real? [2016]



Porąbana nazwa, paździerzowa okładka w stylu wykonawców akustycznych ballad o zabarwieniu religijnym, siedmioosobowy skład, równie porąbany jak nazwa tytuł płyty – to się nie mogło nie udać. Moje pierwsze zetknięcie się z grupą Church of the Cosmic Skull i ich debiutanckim albumem Is Satan Real? wiązało się głównie z robieniem głupiej miny na widok wszystkiego, co związane z tym nowym zespołem. „Serio? To tak na poważnie?”. Ale w tym wszystkim byłem dziwnie pewny, że jak tylko w końcu włączę tę płytę, to okaże się, że jest tam sporo cholernie dobrej muzyki. Włączyłem. I wiecie co? Jest tam sporo cholernie dobrej muzyki.

Pierwsza płyta tej formacji trwa zaledwie 38 minut, ale to w zupełności wystarczyło, bym wiedział, że trzeba będzie uważnie śledzić jej kolejne kroki. Septet z Nottingham wyczarował dźwięki doprawdy magiczne. Nie są to rzeczy nowe, bo jak można dowiedzieć się z wywiadów z liderem grupy, gitarzystą i wokalistą Billem Fisherem (także członkiem Mammothwing, o których pisałem w 2015 roku – niestety to kolejna formacja, która rozpadła się w 2016 roku), jest to materiał, który powstał w większości już kilka lat temu, lecz Bill szukał odpowiednich ludzi do nagrania tych utworów. Wydaje się, że trafił idealnie, bo cała płyta brzmi obłędnie. Wyobraźcie sobie pewne cechy twórczości Queen, Kansas, Rainbow, Blue Ӧyster Cult, T.Rex, E.L.O., Mountain, Ghost, Black Mountain i kilku innych grup, wymieszane w wielkim garze. Skądś to znamy? Ano znamy – choćby z grupy Bigelf, która należy do najznakomitszych mistrzów takich mieszanek. Wydaje się, że Church of the Cosmic Skull może być takim europejskim odpowiednikiem zespołu Bigelf, choć bez tylu elementów rodem z domu wariatów, które przenikają do muzyki amerykańskiej formacji. Oczywiście jednym z rozpoznawalnych znaków amerykańskiej formacji jest szalony kapelusznik - Damon Fox. Wydaje się, że w szeregach grupy z Nottingham nie ma aż tak charyzmatycznej postaci, ale kto wie, jak to się rozwinie w przyszłości.

Od pierwszych dźwięków Mountain Heart – pierwszej z siedmiu kompozycji na płycie – można zakochać się w klimacie tworzonym przez tę muzyczną sektę. Nie da się brzmieć bardziej klasycznie rockowo. Soczysta gitara, cudowna ściana organów, wielogłosy, kapitalne melodie, które natychmiast wpadają w ucho. Ewidentnie czerpią od najlepszych, ale robią to z takim wdziękiem, że nie można mieć do nich żadnych pretensji. Ze względu na skład (siedem osób w tym trzy panie – z czego wszyscy poza perkusistą także udzielający się wokalnie) chwilami przypominają rockową wersję ABBY na sterydach. Bywa, że robi się na tym krążku niemal musicalowo. Każdy kolejny numer brzmi cholernie atrakcyjnie i czymś zachwyca. Black Slug – zgodnie z nazwą – pełznie sobie powoli, wiedziony sabbathowym riffem i uzupełniającymi go organami. I tu chyba do wspomnianego już zespołu Bigelf jest Anglikom najbliżej na polu tworzenia klimatu rodem z domu wariatów. Movements in the Sky zalewa słuchacza bogactwem brzmienia, zarówno w warstwie wokalnej, jak i instrumentalnej. Nic tylko dać się pochłonąć tym ciepłym brzmieniom i pokołysać się w rytm kapitalnej melodii serwowanej przez zespół. W Answers in Your Soul grupa zwalnia, uderza w klimaty akustyczne i bardziej stonowane brzmienie, pod koniec przechodzące niemal w akustyczny folk. Na chwilę znikają organy, wielogłosy, całe bogactwo aranżacji, do którego przyzwyczailiśmy się w poprzednich numerach. Ale brzmi to równie dobrze i w dodatku zapewnia albumowi różnorodność stylistyczną. Utwór tytułowy zaczyna się niemal jak soul rodem z wytwórni Motown, lecz szybko zmienia kierunek na nieco połamane, z początku dość oszczędne, ale klimatyczne rockowe granie z zapachem siarki w tle. Ostatni z krótszych numerów – Watch it Grow – od pierwszych sekund atakuje mocnym, choć powolnym „łupnięciem” gitarowo-organowym, choć cały numer jest tak skonstruowany, że obok fragmentów niezwykle bogatych brzmieniowo, są też momenty, gdy muzycy zostawiają sporo przestrzeni dla sekcji rytmicznej i wokalistów. Żeńskie chórki rodem z soulu czy R&B dodają i tak bardzo dobrej całości jeszcze więcej uroku, a im bliżej końca, tym kompozycja rozkręca się coraz bardziej.

Na koniec płyty jedenastominutowy (choć to ściema, bo pod koniec mamy dobrą minutę ciszy przed ostatnimi dźwiękami) kawałek Evil in Your Eye. Zwraca uwagę od razu prostym i niezwykle chwytliwym wprowadzeniem organowym, by następnie zachwycać wymieszanymi mniej i bardziej dynamicznymi, ale zawsze błyskawicznie wpadającymi w ucho motywami, które łączą się ze sobą niezwykle zgrabnie, sprawiając, że przez tych dziewięć minut cały czas jest bardzo ciekawie. We fragmentach spokojnych świetną robotę w tle robi elektryczna wiolonczela, zachwycają także po raz kolejny wielogłosy oraz niemal popowa melodyka podana jednak w klasycznie rockowej aranżacji. I co, i już koniec? To ja chcę jeszcze raz! Ja muszę jeszcze raz! Ta płyta uzależnia, poważnie…

Church of the Cosmic Skull zadebiutowali niezwykle udanie. Oczywiście debiut to pozorny, bo to doświadczona ekipa ludzi, którzy w niejednej grupie wcześniej już grali, ale jako zespół właśnie na płycie Is Satan Real? debiutują i wyszło to wyśmienicie. Wszystko tu do siebie pasuje – począwszy od mocno kiczowatej, ale jakże znakomicie oddającej klimat całości okładki przez kapitalną muzykę po całą otoczkę towarzyszącą wizerunkowi oraz wywiadom z członkami grupy. Z miejsca zyskali we mnie kolejnego fana i nie mogę się doczekać, co zmajstrują na następnych wydawnictwach. Na mojej uliczce po kolędzie chodził dzisiaj ksiądz. Dobrze, że postanowił nie tracić nawet czasu i nie dotarł do ostatniego domu pomny doświadczeń z lat poprzednich, bo musiałbym mu powiedzieć, że niestety od teraz należę do Kościoła Kosmicznej Czaszki. Amen!



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz