Grecki
Naxatras to klasyczny przykład grupy, która – choć startowała już z całkiem
niezłego pułapu – cały czas się rozwija. Pierwsze dwa albumy narobiły w
psychodeliczno-stonerowym podziemiu sporego zamieszania – i słusznie! – ale trzeba
przyznać, że zwłaszcza pod kątem produkcji nagrań bardziej przypominały dobre
demo niż pełnoprawne, profesjonalne wydawnictwa. Trochę zaczęło się do zmieniać
przy okazji płyty trzeciej, a na dobre usłyszeliśmy to na IV, która nie
tylko brzmiała znacznie lepiej, ale też przyniosła pewną zmianę w muzycznym
kierunku. Zespół nie wykonał może wielkiego muzycznego zwrotu, ale nie da się
ukryć, że mniej tam było garażowego brudu, a więcej ładnych, odlotowych, psychodelicznych
brzmień. V ten trend kontynuuje, przy czym jest jeszcze ładniej
brzmieniowo, jeszcze bardziej odlotowo i po prostu jeszcze ciekawiej.