Norweska grupa White Willow zadebiutowała w 1995 roku, a jej
centralną postacią i jedynym stałym członkiem jest gitarzysta Jacob Holm-Lupo. Muzycy prezentują
dźwięki, które określić można jako mieszankę progresji z lat 70. z folkiem,
jazz rockiem, rockiem symfonicznym i psychodelicznym, a nawet elementami muzyki
elektronicznej. Być może dzięki temu, że skład grupy był przez dłuższy czas
dość płynny, niemal każdy album, a ukazało się ich do tej pory sześć, zawiera
inne muzyczne klimaty: od folk rocka z wpływami Jethro Tull, wczesnego Genesis,
ale też Clannad na debiucie (Ignis
Fatuus), przez prog/post rock na drugiej płycie, Ex Tenebris,
symphonic rock na Sacrament oraz bardzo gitarowy, cięższy i mroczniejszy
rock na powszechnie najwyżej ocenianym jak do tej pory wydawnictwie, Storm
Season. W muzyce grupy dominuje damski wokal, a także elementy wychodzące
poza stricte rockowe instrumentarium, czyli flet, skrzypce i melotron. Muzycy
nie zamykają się jednak tylko w progrockowej szufladce, wśród ich inspiracji i
ulubionych wykonawców znaleźć można choćby 10cc, Joni Mitchell,
czy Dead Can Dance. Grupa wydała
właśnie siódmą dużą płytę, zatytułowaną Future Hopes, na którą trzeba
było się sporo naczekać, bo poprzedni krążek formacji, udany Terminal Twilight, ukazał się w 2011
roku.
Tym razem w porównaniu z
poprzednim albumem mamy tylko jedną zmianę w składzie, choć pewnie dla
niektórych kluczową – w grupie pojawiła się nowa wokalistka – Venke Knutson,
która podobnie jak jej poprzedniczki dysponuje urokliwym, wysokim, momentami wręcz
słodkim głosem, którym potrafi przyjemnie czarować słuchaczy. Okładkę do nowej
płyty popełnił sławny Roger Dean, co oczywiście oznacza, że nowe wydawnictwo
White Willow łatwo pomylić na sklepowych półkach z albumami Yes. Winylowe
wydanie płyty zawiera pięć kompozycji trwających w sumie 40 minut. Trzon albumu
stanowią dwa długensy®. Pierwszy z nich – In
Dim Days – zachwyca spokojnym klimatem i przyjemnymi brzmieniami
elektronicznymi sprawnie wplecionymi w artrockową stylistykę. Interesująco jest
od samego początku, gdy słyszymy kapitalne, wywołujące ciarki tło syntezatorowe.
Rwany rytm, ciekawe wstawki gitarowe, okazjonalne wejścia mocniejszych motywów
gitarowych – to wszystko sprawia, że tej kompozycji słucha się bardzo dobrze,
choć główną jej zaletą jest jednak to fantastyczne brzmienie klawiszy, które
dominują nad resztą instrumentarium. Z kolei A Scarred View, poprzedzone krótkim intrem zatytułowanym Where There Was Sea There Is Abyss, trwa
ponad 18 minut i przez ten czas oczywiście możemy podziwiać różne odcienie
twórczości formacji. Początek kompozycji to dominacja nieco tajemniczych,
mrocznych wręcz brzmień klawiszowych, ale potem całość nabiera kształtów, choć
pozostaje w klimatach spokojnych. Fantastycznie brzmią zwłaszcza instrumenty
klawiszowe, które momentami wprowadzają wręcz baśniowy klimat, innym zaś razem
przenoszą nas w obszary kosmiczne. Ostatnie minuty kompozycji to z kolei
dominacja pięknych brzmień gitary. Nie znajdziemy tu szalonych
zmian tempa czy wywracania wszystkiego na głowę, jak w wielu tak długich
kompozycjach. Zmiany są stopniowe, a całość utrzymana jest w onirycznym,
dostojnym klimacie.
Pozostałe dwa numery to
czterominutówki, które płytę rozpoczynają – singlowy utwór tytułowy, który od
razu sugeruje, że będziemy na tej płycie mieli sporo ciężkich, klimatycznych
klawiszy i elementów muzyki elektronicznej, oraz Silver & Gold – niezwykle subtelny numer zbudowany wokół
delikatnej partii gitary i głosu Venke. To zdecydowanie najspokojniejszy
fragment tego albumu – znakomita przeciwwaga dla gęstych, bardzo klimatycznych
aranżacji, które dominują w pozostałych numerach. Do kompaktowej i cyfrowej edycji płyty
dołączono jeszcze dwie kompozycje. Damnation
Valley to autorski numer grupy, trzyminutowy, instrumentalny utwór w
zasadzie w całości zagrany na instrumentach klawiszowych, w którym brzmienie
fortepianu przyjemnie łączy się z kosmicznymi klawiszami, zaś Animal Magnetism to cover starego
kawałka Scorpionsow z czasów, kiedy jeszcze grali sensowną muzykę, ale szczerze
mówiąc, rozpoznanie w wersji White Willow kompozycji niemieckiej formacji może
być dość trudne, bo numer ten przeszedł prawdziwą brzmieniową rewolucję.
Ciekawy to zabieg, a co ważniejsze – naprawdę dobrze się słucha tej nieco posępnej,
tajemniczej wersji z obłędną partią klarnetu.
White Willow jak zawsze nagrali
płytę intrygującą, nietuzinkową, inną niż poprzednie. Cieszy mnie zwłaszcza
bardzo sprawne łączenie elementów rockowych i elektronicznych, które stanowi w
dużej mierze o klimacie tego albumu. Zdaję sobie sprawę, że część osób będzie
narzekała na wokale na Future Hopes,
ale to zawsze był dość kontrowersyjny element twórczości White Willow.
Absolutnie nie chodzi o ich jakość, a raczej o to, że nie wszyscy tolerują w
tego typu muzyce tak hipnotyczne, słodkie głosy. Są tacy, którzy woleliby, żeby
White Willow grali muzykę wyłącznie instrumentalną. Cóż, jestem przekonany, że
sprawdziliby się bez wokalu znakomicie, bo to faktycznie są kompozycje, które
na dobrą sprawę wokali nie potrzebują, ale to nie znaczy, że z wokalami brzmią
źle. Taki urok White Willow, że te słodkie głosy wokalistek to także jeden z
elementów ich brzmienia, nawet dość charakterystyczny. Ja to kupuję, tym
bardziej, że klimat muzyki norweskiej grupy jest na tej płycie długimi
fragmentami naprawdę magiczny. Jeśli lubicie intrygującą, utrzymaną w spokojnym
tempie muzykę łączącą elementy progresji ze sporym udziałem ciężkich klawiszy i
elektroniki, do tego ozdobioną delikatnym damskim wokalem, to nowe wydawnictwo
White Willow powinno być dla was pozycją obowiązkową wśród tegorocznych
nowości.
UWAGA! Blog dorobił się profilu na Facebooku ;)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz