niedziela, 20 marca 2022

Steve Hackett - Warszawa [Progresja], 17 III 2022 [galeria zdjęć]

Rok 2022 pod wieloma względami rozpieszcza nas tak samo jak poprzednie dwa - czyli wcale - ale akurat fani Genesis mają w pewnym sensie swoje święto. Trasę kontynuuje sam zespół  (w składzie trzyosobowym+), tradycyjnie z programem największych przebojów z "rodziny" Genesis Europę objeżdża nasz własny Ray Wilson, a do tego kolejną wspominkową, genesisową trasę gra w końcu (po dwóch latach jej przekładania) Steve Hackett. Skład - jak to w przypadku grupy Hacketta - zacny: Nad Sylvan, Jonas Reingold, Craig Blundell, Roger King i Rob Townsend. Koncert podzielony był na dwa sety. Krótszy, który występ otwierał, to wybór kilku solowych nagrań Hacketta z różnych płyt. Po przerwie rozpoczął się set dłuższy i - śmiem twierdzić - ten, na który przede wszystkim czekali fani, czyli program z koncertówki Seconds Out grupy Genesis. To tuż po jej nagraniu, gdy album był miksowany, Hackett opuścił zespół. Jest to zatem w pewnym sensie zwieńczenie jego wspólnej drogi z tą formacją, nic więc dziwnego, że gitarzysta postanowił uhonorować ten album właśnie taką wspominkową trasą.

środa, 16 marca 2022

Ghost - Impera [2022]

Nie należę do osób, którym przeszkadza „pójście w popy” grupy Ghost. Trzeci album zespołu, Meliora – na którym Ghost zdecydowanie odważniej zaczął sięgać po chwytliwe melodie (choć one oczywiście pojawiały się już od pierwszej płyty) – to wciąż moje ulubione wydawnictwo zespołu. To się nie zmieni po premierze płyty Impera, choć muszę przyznać, że po lekkiej rezerwie i co najwyżej średnio-ciepłym przyjęciu przeze mnie tej płyty po pierwszych dwóch czy trzech odsłuchach, po kilku kolejnych moja opinia o niej jest znacznie bardziej pozytywna.

piątek, 11 marca 2022

Eddie Vedder - Earthling [2022]

Zaskoczył mnie Eddie Vedder. Gdy dowiedziałem się, że będzie nowa płyta, podejrzewałem, że Eddie znowu będzie się poruszał raczej w klimatach spokojnego grania. No wiecie, gitara akustyczna, ognisko, wino, wilki jakieś… Ładne, ale mocno melancholijne smęcenie. A tu się okazało, że Earthling to album dynamiczny, momentami nawet dość ciężki, a już na pewno długimi fragmentami intensywny muzycznie. A do tego ciekawy także ze względu na ekipę, która go nagrała.

czwartek, 3 marca 2022

Madrugada - Chimes at Midnight [2022]

Gdy w 2007 roku zmarł gitarzysta i główny kompozytor formacji Madrugada – Robert Burås – można było założyć, że historia tego bardzo cenionego norweskiego zespołu dobiegnie końca. Reszta formacji wydała jeszcze niemal ukończoną za życia gitarzysty płytę zatytułowaną po prostu Madrugada i pojechała w ostatnią trasę koncertową, a potem zniknęła. Po dziesięciu latach trzech muzyków z oryginalnego składu zdecydowało się jednak na powrót – być może chcieli „wybadać” grunt, sprawdzić, czy ktoś ich jeszcze pamięta i czy jest zapotrzebowanie na ich muzykę. No cóż, szybko stało się jasne, że na pytania te odpowiedź jest twierdząca. Mamy rok 2022 i nowy, pierwszy od 14 lat album Madrugady.

niedziela, 20 lutego 2022

Crook & The Bluff - Monoliths [2021]

Crook and the Bluff to formacja z Salt Lake City. Pewnie tego regionu Stanów Zjednoczonych – stanu Utah – racze nie utożsamialibyśmy z prężnie działającą sceną psychodeliczną, ale co my tam możemy wiedzieć z perspektywy środkowej Europy? Zespół wypuścił w 2015 roku album Down to the Styx, ale później – jak można się dowiedzieć z internetów – przeżywał liczne problemy i dramaty natury wszelakiej, więc stworzenie nowej płyty było procesem niełatwym i czasochłonnym. W sumie nic dziwnego, skoro album trwa 92 minuty. Ale było warto, bo to kawał fantastycznej muzyki, dość trudnej do jednoznacznego zaszufladkowania.

poniedziałek, 14 lutego 2022

Al-Sarwib - Loin des Terres [2021]

Gdyby ktoś włączył mi muzykę zespołu Al-Sarwib i kazał odgadnąć, skąd może pochodzić ta formacja, poniósłbym sromotną klęskę. Na właściwy trop nie naprowadziłby mnie nawet język. Muzyczne klimaty w połączeniu z francuszczyzną zapewne zasugerowałyby mi północną Afrykę. A tu niespodzianka. Al-Serwib to grupa szwajcarska. Zupełnie nie utożsamiałem szwajcarskiej sceny muzycznej z takimi klimatami, choć oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że znam ją bardzo szczątkowo i wyrabianie sobie opinii na podstawie tych kilku znanych mi zespołów to głupota. Nic to jednak. Trafiłem na nowy album tej grupy, zaintrygowała mnie nazwa, okładka i opis muzyki, a po odsłuchu okazało się szybko, że jeszcze bardziej intrygująca jest sama muzyka.

piątek, 14 stycznia 2022

Joe Bonamassa - Time Clocks [2021]

Przy okazji kilku ostatnich płyt studyjnych Bonamassy pisałem, że trend „lepsza-gorsza-lepsza-gorsza” został już chyba ostatecznie przełamany, bo te nowe wydawnictwa już od jakiegoś czasu faktycznie utrzymywały się na wysokim poziomie, a album poprzedni – Royal Tea – był tego najlepszym przykładem. I choćby dlatego moja opinia o Time Clocks nie jest w stu procentach pozytywna. Gdyby ktoś kazał mi odpowiedzieć na pytanie, czy to jest dobra płyta i czy passa została podtrzymana, i miałbym do wyboru tylko słowa „tak” i „nie”, odpowiedziałbym: „Tak”. Gdybym jednak mógł wypowiedź rozwinąć, dodałbym: „… ale…”.

poniedziałek, 10 stycznia 2022

Bizon's Best of 2021 - płytowe podsumowanie roku

 

Wytrwałem w mocnym postanowieniu, żeby pisać na blogu znacznie rzadziej. Nie było to specjalnie trudne. Jak na złość ciekawych płyt wyszło w 2021 roku bardzo wiele - muzycy chyba nudzili się i postanowili w tych pierwszych latach pandemii nagrywać przy każdej okazji. Przesłuchałem grubo ponad 200 płyt wydanych w ciągu tych 12 miesięcy. Myślę, że ponad setka pozostawiła korzystne wrażenie. Poniższa lista zawiera 71 tytułów (miało być 70, ale nie mogłem się zdecydować, co wyrzucić jako ostatnie...). Z pewnością kolejne 20 mogłoby na tę listę trafić, a i na pewno odkryję jeszcze coś dobrego, czego wcześniej nie słyszałem. Nie ma to jednak aż takiego znaczenia. Cały świat chce wiedzieć, co jest w mojej ścisłej czołówce, a tu już jest grupa wyselekcjonowana i wbić się czemukolwiek do tego grona będzie ciężko. Poniżej lista tych 71 płyt:

Electric Orange - Psi-Hybrid [2021]

Choć
nazwa Electric Orange obiła mi się w ostatnich latach o oczy, przyznam, że chyba nigdy nie przesłuchałem świadomie żadnej kompozycji tego zespołu. A przecież za kilka miesięcy skończy 30 lat i zbliża się do trzydziestki także jeśli chodzi o liczbę studyjnych wydawnictw. Nie będę ściemniał, że zamierzam poznać dokładnie wcześniejsze dokonania, bo w przypadku grup z tak bogatym dorobkiem, nigdy się to nie udaje. Nie ma na to po prostu czasu. Najczęściej słucham płyt z najwyższymi ocenami na Rate Your Music i tyle, więc tym razem pewnie będzie podobnie. To oczywiście dotyczy tylko zespołów, których najnowsze płyty zwróciły moją uwagę. Tak jest na szczęście tym razem.

środa, 5 stycznia 2022

The Tea Party - Blood Moon Rising [2021]

Tę zasłużoną kanadyjską formację – w Polsce chyba niestety niedocenianą i mało znaną – poznałem w 2014 roku przy okazji premiery płyty The Ocean at the End. Zrobiła na mnie niezwykle korzystne wrażenie i po siedmiu latach wciąż dość często do niej wracam. Problem polega na tym, że w tym czasie nie pojawiła się żadna nowa płyta The Tea Party, a przecież w pierwszym okresie działalności trio wydawało nowe krążki niemal jak w zegarku – prawie zawsze co dwa lata. Pocieszeniem była jedynie kapitalna EP-ka Black River, która ukazała się w Ameryce Północnej w 2019 roku, choć oczywiście za sprawą internetu słuchać jej można było wszędzie. I właśnie to wydawnictwo składa się w części na nową płytę The Tea Party – Blood Moon Rising. Sześć kompozycji z EP-ki w komplecie trafiło na nowe wydawnictwo, uzupełnione o materiał z wydanej także jedynie w Ameryce Północnej kolejnej EP-ki, Sunshower. W ten sposób fani z Europy otrzymali może nieco oszukany, ale jednak kolejny pełny album zespołu.