wtorek, 23 lipca 2019

Her Name Is Calla - Animal Choir [2019]

Her Name Is Calla to angielska formacja, która niedawno wypuściła swój szósty (lub piąty – zależy jak kto liczy) album studyjny i powinna go właśnie promować na koncertach. Problem w tym, że zespół… nie istnieje. Poprzednia płyta formacji ukazała się w 2015 roku. Ta nowa – Animal Choir – powstawała w wielkich bólach i w trakcie jej tworzenia grupa uznała, że dalsze wspólne granie przynajmniej na razie nie ma sensu. Wydała więc swój ostatni krążek i jeszcze przed jego premierą ogłosiła, że zwija interes. To nie zdarza się często, musicie przyznać. Całkiem nieźle pasuje to wszystko do równie nietuzinkowej muzyki zawartej na Animal Choir.

Muzykę He Name Is Calla najłatwiej chyba określić jako post-rock, ale jeśli spodziewacie się wyłącznie intensywnego grania na zapętlonych motywach i wbijania w ziemię coraz większym ciężarem kolejnych pętli, to muszę was rozczarować/uspokoić. Gdyby tak właśnie to brzmiało, pewnie moja przygoda z muzyką tej formacji skończyłaby się na pierwszym odsłuchu, zapewne nawet niepełnym. Owszem, post-rock jest podstawą tego brzmienia, ale znajdziemy tu sporo elementów art rocka czy rocka progresywnego, nieco psychodelii, dużo niezwykle ładnych melodii i ładny balans motywów intensywnych i bardzo spokojnych, wręcz filmowych. Takie zresztą chyba robią tu na mnie największe wrażenie – Robert and Gerda to coś, co w swoich najlepszych momentach mógłby nagrać obecny Marillion z pomocą panów z Sigur Ros, subtelne, klimatyczne Kaleidoscoping idealnie wycisza po dynamicznym początku płyty, a pierwsza połowa Bloodline zapewnia dłuższą chwilę wyciszenia pod sam koniec płyty. Jeśli jednak potrzebujecie posłuchać czegoś mocniejszego, cięższego, oferującego solidnego muzycznego kopa, proponuję posłuchać choćby otwierającego album Swans, które kapitalnie się rozkręca, czy następującego po nim The Dead Rift, które sprawnie łączy dynamikę i intensywność z klimatami zahaczającymi o muzykę folkową. Znakomicie brzmi też mroczne, psychodeliczne Bleach, w którym ponownie świetnie wykorzystano instrumenty smyczkowe (to zresztą jedna z największych zalet muzyki tej formacji), a także zostawiające sporo przestrzeni w spokojniejszych fragmentach, zbudowane na brzmieniowych kontrastach A Moment of Clarity czy niemal żałobne w charakterze Vanguard.

Mam jeden zasadniczy problem z tą płytą i zapewne nie będzie on dla nikogo ze stałych czytelników tego bloga żadnym zaskoczeniem. Jest za długa! O wiele, WIELE za długa. Animal Choir trwa ponad 78 minut i po prostu nie jestem w stanie przetrawić tego wydawnictwa „na raz”. Nie wiem, czy choć raz udało mi się przesłuchać całość od początku do końca w jednym podejściu. To piękna, ale dość trudna w odbiorze muzyka i niestety w rzeczonym odbiorze długość płyty w najmniejszym nawet stopniu nie pomaga. Trochę to rozumiem – skoro zespół się rozpadł, pewnie chcieli wydać wszystko, co mieli. Opróżnić magazyn. Ale może gdyby skończyli prace nad tym krążkiem w połowie, nie mieliby siebie i całego procesu tworzenia Animal Choir tak bardzo dość? No cóż, mogę tylko napisać, że trochę szkoda. Wolałbym dostać 45 minut tak dobrego materiału i za dwa lata móc czekać na kolejny album, a tak wygląda na to, że moja znajomość z Her Name Is Calla niestety zaczęła się w momencie, kiedy zespół się wypalił. Ale przynajmniej płyta ładna została. O wiele za długa, ale ładna.

Muzyki z nowej płyty możecie posłuchać na profilu grupy w serwisie Bandcamp.

1. Swan (6:07)
2. The Dead Rift (4:24)
3. Kaleidoscoping (5:51)
4. Bleach (4:14)
5. A Modern Vesper (5:13)
6. A Moment of Clarity (6:07)
7. A Rush of Blood (2:09)
8. Frontier (6:30)
9. Pyre (2:47)
10. Vanguard (7:34)
11. Deer Trapping (2:00)
12. To the Other (6:28)
13. Robert and Gerda (8:41)
14. Bloodline (8:05)
15. In This Patterned Room (2:22)



--
Zapraszam na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

2 komentarze:

  1. u mnie w pierwszej trójce płyt roku, jak do tej pory...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całkiem niezłe, ale choćby dlatego, że cała płyta oparta jest na jednym i tym samym patencie - bez przesady z tą trójką roku

      Usuń