niedziela, 6 września 2020

V/A - Women of Doom [2020]


Ile razy czytaliście albo słyszeliście, że jakiś zespół brzmi jak Black Sabbath, tyle że z żeńskim wokalem? Założę się, że mnóstwo, bo muzyka doomrockowa ma się w ostatnich latach całkiem dobrze – oczywiście mowa tu o muzycznym podziemiu – a coraz częściej zdarza się, że na czele takich formacji stoją właśnie panie. Czasem są to niepozorne dziewczyny, w które przed mikrofonem wstępuje jakiś diabeł, czasem już na pierwszy rzut oka ostre rockmanki, a czasem panie, które ewidentnie łączą śpiew w zespole z etatem w lokalnym kółku czarownic. Wszystkie tworzą razem bardzo barwną i ciekawą podziemną scenę doom rocka i doom metalu. Teraz doczekały się własnego, bardzo ciekawego wydawnictwa Women of Doom wypuszczonego przez label Blues Funeral.

Na płycie znajdziemy dziesięć utworów wykonywanych przez dziewięć zespołów lub artystek solowych. Wbrew pozorom są to kompozycje o niezwykle różnorodnym klimacie. Jeśli spodziewaliście się sabbathowego riffowania i zaśpiewów rodem z mistycznych obrzędów, to trafiliście tylko częściowo. O ile Astral Hand w wykonaniu grupy Heavy Temple oferuje na dzień dobry solidne dociążenie z momentami gęstą perkusją w stylu, jakiego pewnie większość spodziewałaby się po tym wydawnictwie, o tyle już druga kompozycja jest całkowitym zaskoczeniem. Formacja Year of the Cobra znana jest raczej z mocnych, ciężkich doommetalowych numerów, tymczasem solowy utwór wokalistki tego zespołu, Amy Tung Barrysmith, to piękna, niezwykle klimatyczna i spokojna, choć jednocześnie mroczna kompozycja – tylko klawisze i delikatny głos. Niczym ponura kołysanka z horroru. Śmiało mogę stwierdzić, że to jeden z moich ulubionych tegorocznych utworów. Do bardziej tradycyjnego stoner-doomowego łojenia wracamy wraz ze szwedzką formacją Besvärjelsen, która ma pewne osobowe związki z bardziej rozpoznawalnymi w środowisku grupami jak Greenleaf czy Dozer. I jest to granie bardzo przyjemne, zwłaszcza że zespół nie młóci całości w jednym rytmie i na jednym motywie. Ale jednak, gdyby tak brzmiała cała płyta, pewnie szybko bym się zmęczył. Na szczęście za chwilę w pierwszym z dwóch swoich utworów prezentuje się Mlny Parsonz – na co dzień wokalistka i basistka amerykańskiej formacji Royal Thunder. Podobnie jak w przypadku Barrysmith, ta składanka była dla niej okazją do zaprezentowania się z nieco innej strony niż w macierzystym zespole. Jej kompozycje – A Skeleton Is Born i kończące płytę Broke an Arrow – są bardziej stonowane, spokojniejsze – w pierwszym przypadku Mlny zahacza o mroczny folk, w drugim z kolei prezentuje bardzo przyjemny niemal kołysankowy numer z dominacją fortepianu.

Bardzo spodobał mi się Bone Dust nowej grupy The Otolith, która powstała po rozpadzie znanej nieco bardziej w kręgach stoner-doomowych formacji SubRosa. Grupie udało się tu stworzyć magiczny, mocno melancholijny klimat, w czym olbrzymi udział mają tworzące na początku delikatne tło, a potem dokładające się do kapitalnego jazgotu skrzypce elektryczne. To typowy przykład kompozycji, w której na start mamy delikatne muśnięcia strun, ale całość z czasem narasta i staje się coraz intensywniejsza, wybuchając w mocnym zwieńczeniu. Ale trochę żałuję, że zespół nie pociągnął tego utworu nieco dłużej, bo mam wrażenie, że był tu potencjał na nieco więcej niż cztery i pół minuty. Na płycie znajdziemy też nowy numer formacji The Keening – także wywodzącej się osobowo z SubRosy. To niezwykle ładny, melancholijny, instrumentalny numer oparty na brzmieniu fortepianu. Przyjemny, delikatny, odpowiednio doprawiony efektami głos Gwyn Strang, wokalistki amerykańskiej grupy Frayle, udanie kontrastuje z instrumentami w powolnym, ciężkim Marrow, które sunie niczym walec. Fani takich mocniejszych, bardziej typowych dla sceny doomowej klimatów, z pewnością ucieszy też obecność kompozycji transpłciowej wokalistki Doomstress Alexis (z zespołu Doomstress) oraz formacji Deathbell. Zwłaszcza utwór tego drugiego wykonawcy robi dobre wrażenie, dzięki umiejętnemu zagęszczeniu aranżacji brzmieniem organów.

Ważne w przypadku tej składanki jest to, że są to kompozycje nagrane specjalnie z myślą o tej płycie. Nie mamy tu do czynienia ze skleconą przypadkowo płytą z odrzutów czy największych „przebojów”. To dało wykonawcom szansę odejścia od typowych dla siebie brzmień, na które być może nie zdecydowaliby się na swoich płytach. W kilku przypadkach dało to znakomity efekt, poznaliśmy też kilka nowych muzycznych tworów, na które na pewno będzie trzeba zwrócić uwagę w nadchodzących latach. Rzadko zwracam uwagę na tego typu płyty – czy to teasery wytwórni, czy właśnie takie „składaki”. Ta jednak spodobała mi się od pierwszego odsłuchu i był to strzał w dziesiątkę. Większość nazw czy nazwisk nic mi nie mówiła, niektóre okazały się kapitalnym okryciem. Z chęcią za czas jakiś posłuchałbym kolejnego tego typu wydawnictwa, bo – jak widać i słychać – na tym polu jest jeszcze wiele ciekawych wykonawców do odkrycia.


1. Nighthawk & Heavy Temple - Astral Hand (5:12)
2. Amy Tung Barrysmith - Broken (6:04)
3. Besvarjelsen - A Curse to Be Broken (6:47)
4. Mlny Parsonz - A Skeleton Is Born (4:57)
5. Frayle - Marrow (4:53)
6. The Otolith - Bone Dust (4:31)
7. Doomstress Alexis - Facade (4:47)
8. Deathbell - Coldclaw (4:24)
9. The Keening - A Shadow Covers Your Face (5:05)
10. Mlny Parsonz - Broke an Arrow (2:35)


Zapraszam na prowadzone przeze mnie w radiu Rockserwis FM audycje: Lepszy Punkt Słyszenia  w każdy piątek o 21, Radio F.L.O.Y.D. w niedziele o 20 oraz na set Zona Bizona w niedziele o 16.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

1 komentarz:

  1. Połączenie anielskiego głosu z mrocznym graniem lubię. Dlatego wybieram Frayle. 🙂

    OdpowiedzUsuń