Długą drogę przebył zespół The Vintage Caravan od swoich
skromnych początków w 2006 roku, gdy kilkunastoletni muzycy zakładali zespół w
niespełna trzytysięcznej wiosce kilkanaście kilometrów od stolicy Islandii.
Jaka jest szansa, że w takim miejscu powstanie zespół rockowy? A jaka, że ten
zespół za kilkanaście lat będzie grał trasy koncertowe w całej Europie i
ściągał na własne koncerty setki osób, a także towarzyszył tak znanym formacjom
jak Europe czy Opeth przed wielotysięcznym tłumem? Pewnie gdyby wtedy ktoś
powiedział tym młodym chłopakom, co ich czeka za 15 lat, popukaliby się
znacząco w czoło. A jednak to prawda. 15 lat później jeden z założycieli
formacji – wokalista i gitarzysta – oraz basista, który dołączył tuż po wydaniu
pierwszej, wypuszczonej własnym nakładem płyty, w towarzystwie perkusisty,
który do składu dołączył w 2015 roku, wydają piąty album i znowu zasłużenie będzie
o nich głośno w rockowym światku.
Już w pierwszych minutach, w Whispers, trio serwuje
swój numer popisowy, czyli gęste granie, ale w towarzystwie wpadającej w ucho
melodii i refrenu, który zostaje w głowie. To prosta formuła, ale doskonale się
sprawdza w przypadku wielu zespołów i The Vintage Caravan niewątpliwie do nich
właśnie należy. Mocne łojenie, choć z łagodnym początkiem i przyjemną, niemal
jazz-rockową instrumentalną wycieczką w środku, mamy w Crystalized.
Trochę więcej przestrzeni pojawia się momentami w Can’t Get You off My Mind
i choć rockowego czadu tu nie brakuje, to kolejny niezwykle chwytliwy numer,
który spokojnie może aspirować do miejsca na rockowych listach przebojów.
Ciekawie zmieniają panowie obrany początkowo kierunek w Dark Times
(kapitalnie pulsuje tu bas, ale przede wszystkim to zwolnienie w drugiej
połowie i lekkie połamanie schematu sprawiają, że utwór staje się dużo bardziej
interesujący), ale już This One’s for You przynosi oczekiwaną chyba
jednak zmianę, bo byłbym nieco zawiedziony, gdyby przez pełną godzinę łoili na
maksa tylko z okazjonalnymi zwolnieniami w trakcie utworów. Tu jest niezwykle
spokojnie, subtelnie, intymnie w zasadzie. Delikatna gitara, równie delikatny
wokal, piękny klimat. Prosto i ładnie.
Forgotten – jeden z dwóch zdecydowanie najdłuższych numerów na
płycie – zaczynają z taką werwą i impetem, jakby chcieli po tym spokojnym
przerywniku przypomnieć wszystkim jak najszybciej, że zazwyczaj grają właśnie
tak – intensywnie, z energią i polotem. Jak to w tak długim utworze, mamy tu
rozwiniętą partię instrumentalną i muszę przyznać, że kompletnie nie czuć tego,
że kompozycja trwa powyżej ośmiu minut. Choć i tak z tych dwóch ośmiominutowców
wolę ten drugi, ale o tym za moment. Wcześniej zespół też nieco żongluje
klimatem, bo Sharp Teeth to rzecz z tych mocniejszych, Hell z
kolei mimo dynamiki natychmiast wpada w ucho, a Torn in Two oraz Said
& Done to znowu mieszanka przyjemnego, klasycznie rockowego łomotu z
fragmentami nieco łagodniejszymi i przyjemnym bujaniem w refrenie. I choć są to
dobre numery, bledną nieco w zestawieniu z Clarity, które płytę zamyka.
Tu jest w zasadzie wszystko, co najlepsze w muzyce The Vintage Caravan.
Delikatny, akustyczny początek, piękne bujanie, niezwykle przyjemny kosmiczny
odlot, narastanie napięcia, rockowy wybuch, a następnie spokojne dotarcie do
mety. To mocny kandydat do czołówki moich ulubionych tegorocznych utworów, a
także być może najbardziej udana kompozycja w dotychczasowej historii tej
grupy.
foto: Jakub "Bizon" Michalski |
Fragmenty płyty są dostępne na profilu grupy na Bandcampie.
1. Whispers (3:44)
2. Crystalized (5:46)
3. Can't Get You Off My Mind (4:39)
4. Dark Times (4:44)
5. This One's for You (4:53)
6. Forgotten (8:11)
7. Sharp Teeth (5:30)
8. Hell (4:42)
9. Torn in Two (5:32)
10. Said & Doje (4:30)
11. Clarity (8:15)
Zapraszam
na prowadzone przeze mnie w radiu Rockserwis FM audycje: Lepszy Punkt
Słyszenia w każdy piątek o 21, Radio F.L.O.Y.D. w piątek o 20 oraz
na set Zona Bizona w niedziele o 16.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Ostatnie zdanie trafione w punkt!!!
OdpowiedzUsuńIch zdecydowanie najlepsza płyta, super!
OdpowiedzUsuńMuszę się w pełni zgodzić, każda kolejna płyta Islandczyków jest coraz lepsza, ale to właśnie tutaj przeskoczyli u mnie z kategorii "Obiecujący zespół ze sporym potencjałem" do kategorii "Bardzo dobry zespół". Po prostu Monuments wciąga jak ruchome piaski i po każdym kontakcie sprawia, że chce się coraz więcej - a nie jest to częste przy trwających godzinę albumach.
OdpowiedzUsuńKupili mnie "On The run" na poprzedniej płycie i tak już zostało. Świetne power trio, bombowa płyta. Powinni być już głównym daniem, a nie supportem.
OdpowiedzUsuńPrzesłuchałem dopiero teraz, za to trzy razy z rzędu. Kapitalny krążek, de facto ścisła czołówka tego roku.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Guitarrizer
U mnie też wysoko. Jaka świeżość z tej muzyki wieje! Znów jej słucham po kilkumiesięcznej przerwie i tak samo mnie zaskakuje jak za pierwszym razem.
OdpowiedzUsuń