Przenosimy się do roku 2020 i Erlend Viken, lider Soup, zapowiada następcę Remedies. Album miał się ukazać pod koniec tegoż roku. Niestety okazało się, że będzie jednak obsuwa. Choć płyta była w zasadzie nagrana w 2019 roku, premierę przesunięto dopiero na listopad 2021. W międzyczasie ukazała się co prawda znakomita płyta Giant Sky – innego projektu Erlenda – ale to wcale nie ułatwiło oczekiwania. Visions – podobnie jak Remedies – składa się z pięciu kompozycji… teoretycznie. W praktyce z ośmiu. Ale do tego dojdziemy. Nie wiem w zasadzie, czy jest sens rozpisywać się o poszczególnych numerach. Wolę chyba napisać o swoich ogólnych wrażeniach. Soup po raz kolejny zaserwowali nam mistrzowską mieszankę post-rocka, psychodelii, rocka melancholijnego i symfonicznego. Rozmach, z jakim panowie podchodzą do najbardziej okazałych, symfonicznych wręcz i filmowych fragmentów, jest równie zachwycający jak ich wyczucie we fragmentach najspokojniejszych, najbardziej klimatycznych, tajemniczych i melancholijnych. Odsłuch Visions jest niczym odczuwanie całym organizmem sił natury. Raz delikatnie cię otula, zapewniając spokój, wyciszenie i bezpieczeństwo, a raz poniewiera tobą i ukazuje całą swą brutalną moc. Jedno i drugie zjawisko całkowicie zachwyca. Nie ma w zasadzie znaczenia, czy muzycy przemawiają do nas za pomocą najbardziej oczywistego rockowego instrumentarium, czy też wspomagają się skrzypcami, trąbka lub fletem – efekt w każdym wypadku sprawia, że nie sposób się od tej muzyki oderwać.
No dobrze, o kilku fragmentach jednak wspomnę, choć naprawdę nie jestem w stanie słuchać tego krążka inaczej niż w całości. Najbardziej chyba zachwyciła mnie kompozycja pierwsza i jednocześnie zdecydowanie najdłuższa – Burning Bridges. W przypadku Remedies mój zachwyt zwiększał się w miarę trwania płyty i apogeum osiągnął na sam jej koniec. Tu powalili mnie już na początku, delikatnym kosmicznym wprowadzeniem nieco w stylu Shine On You Crazy Diamond, choć podobieństwa szybko się kończą. Zespół żongluje nastrojami i już na dzień dobry wytacza potężne działa, kontrastując natężenie dźwięku, powalając mocą, ale i zachwycając pięknymi, urzekającymi melodiami. Również pięknie, filmowo, na swój sposób jesiennie płyną Crystalline czy Kingdom of Color. Żeby jednak nie było tak ładnie, tę pierwszą kompozycję wieńczy kakofonia przesterowanych dźwięków i nagłe ich urwanie. Osobliwa pobudka, ale taka huśtawka nastrojów znakomicie pasuje do muzyki Soup. A, no i miałem jeszcze wspomnieć o tych niby pięciu, ale tak naprawdę ośmiu utworach. Pozostałe trzy znajdują się w wersji kompaktowej (po dobrych kilkunastu minutach ciszy) i jednej z wersji winylowych (na trzeciej stronie takiego wydania), co razem zamiast 40 minut muzyki, daje nam ich aż 56. W przypadku dźwięków tak fantastycznych, nie ma podstaw do narzekania. Moim faworytem jest chyba kosmicznie psychodeliczny i mroczny instrumentalny numer Orbit Pt. 1 (oparty na podobnym motywie, co miniatura Skins Pt. 1, tyle że w bardziej psychodelicznym i kosmicznym wydaniu), choć cały ten dodatkowy materiał absolutnie w niczym nie ustępuje pięciu „podstawowym” numerom i w dodatku idealnie pasuje też do nich stylistycznie. Zamykające całość Orbit Pt. 2-3, które bazuje na motywie z części pierwszej, tak cudownie buja, że naprawdę trudno po jego zakończeniu wrócić natychmiast do „normalności”. Narzekać także nie można na samo wydanie. Mam wersję niebieską, 2LP. Przyznam, że wszystko mieni się połyskiem tak, że nawet nie zbliżam się bez rękawiczek, żeby okładka i wkładki nie przypominały bazy AFIS. Dwie płyty, znakomita, dwunastocalowa, kilkunastostronicowa wkładka z pięknymi zdjęciami, „tęczowy” laminat i do tego tradycyjnie w przypadku Soup płyta CD w skromnej kopercie. A wszystko to w grubej foliowej koszulce. Prezentuje się to fantastycznie.
Płyty w wersji podstawowej można posłuchać na profilu grupy na Bandcampie.
---
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
Tu trzeba słuchać...
OdpowiedzUsuńA tu też warto, bo udanie w gatunku Psychedelic Rock grają Jackson Cloud Odyssey na płycie Monkey Mind. Niebanalne melodie, klimat no i brzmienie. Jest nadzieja na przyszłość.
W zeszłym roku nic nie wiedziałam o istnieniu jakiejkolwiek grupy "SOUP", chociaż bardzo lubię grupy z północy. Dzięki ROCKSERWIS.FM, kiedy po raz pierwszy pojawili się na czarcie, odkryłem dla siebie „SOUP”. Muszę napisać, że po tym jak "otworzyłem" je na Badcampie, dosłownie się w nich zakochałem i kupiłem tam (w .flac) wszystkie dostępne albumy. Od tego czasu, nie ma u mnie dnia bez któregoś z ich albumów!!! Bardzo za nie dziękuję!
OdpowiedzUsuńPatron i wierny słuchacz z Morawy
Josef Gál
Super, ten zespół zasługuje na zdecydowanie większą popularność. Pozdrawiam :)
Usuń