niedziela, 7 sierpnia 2022

Birth - Born [2022]

Kalifornijska formacja Astra wypuściła w 2009 i 2012 roku dwa albumy, które z miejsca sprawiły, że znalazła się w gronie najciekawszych współczesnych formacji amerykańskiej sceny psychodeliczno-progresywnej. Ich muzyka w cudowny sposób przywoływała ducha muzyki przełomu lat 60. i 70., ale bez topornego muzycznego kalkowania. Długimi latami fani czekali na trzeci album. Raz tracili nadzieję, innym razem znów ją odzyskiwali. Co jakiś czas pojawiały się głosy, że może ciąg dalszy jednak nastąpi. I w pewnym sensie nastąpił, choć już w nieco innym składzie i pod innym szyldem. Na zgliszczach Astry powstała formacja Birth. Tworzą ją dwaj muzycy Astry – Conor Riley (klawisze, gitara akustyczna, wokal) i Brian Ellis (gitara prowadząca, klawisze) oraz Trevor Mast (bas), członek m.in. grupy Joy. Na perkusji na pierwszym albumie Birth zagrał gościnnie ostatni bębniarz Astry, Paul Marrone (także członek znakomitej formacji Radio Moscow). Panowie zresztą w różnych konfiguracjach spotykali się wcześniej nie tylko w grupie Astra, lecz także w formacji Psicomagia (wszyscy poza Rileyem).

Pierwszy album grupy Birth – w ramach utrzymania konwencji zatytułowany Born – przynosi nam klimaty zbliżone do twórczości Astry, czyli w zasadzie dostajemy to, czego mogliśmy oczekiwać i to są bardzo dobre wieści. Mamy tu sześć numerów trwających w sumie ponad 41 minut, wszystkie utrzymane są właśnie w okolicach klimatycznej, tajemniczej, mocno nasączonej psychodelią muzyki progresywnej z czasów, gdy gatunek ten miał się najlepiej. Przy czym – podobnie jak to miało miejsce w przypadku Astry – znacznie bliżej tu do Pink Floyd niż do Yes czy Genesis. Płytę zdominowały długie instrumentalne fragmenty, które mogą stanowić zacny podkład pod dobry odlot – wybór substancji pozostawiam słuchającym. Bywa bardziej podniośle i jesiennie, jak w For Yesterday, które ewidentnie nawiązuje do wspomnianych Floydów okresu powiedzmy około Atom Heart Mother. To zresztą najdłuższa kompozycja na płycie i chyba moja ulubiona. Już w poprzedniej formacji trzech z czterech muzyków taki właśnie klimat najbardziej mi się podobał i tu mamy znakomity ciąg dalszy tych muzycznych poszukiwań. To nagranie wieńczy pierwszą stronę wydania winylowego, która ogólnie jest nieco spokojniejsza, bardziej melancholijna, choć zaprzecza temu bardziej wybuchowe momentami Descending Us. Stronę drugą z przytupem rozpoczyna utwór Cosmic Tears, dynamiczniejszy, ze znacznie większą rolą perkusji, której partie są tu intensywniejsze. To instrumentalny numer, który balansuje gdzieś na granicy klimatycznego, intensywnego prog rocka i wpływów jazzrockowych. Tę intensywność grupa przenosi do kompozycji Another Time, w której panowie w pewnym momencie idą nawet w klasycznego gitarowo-organowego hard rocka wczesnych lat 70. Słuszny zabieg, bo po spokojnym początku płyty przydaje się ten zastrzyk energii. Na dokładkę w Long Way Down mamy trochę kosmosu oraz zaskakująco w sumie efektowną, ognistą wręcz partię gitary. Zaskakująco, bo jednak wcześniej na pierwszy plan wybijały się przeważnie instrumenty klawiszowe, jeśli chodzi o motywy na pierwszym planie.

Podoba mi się ta płyta i może to być równie dziwne jak to, że bardzo lubiłem zespół Astra. A to dlatego, że ja generalnie nie byłem i nie jestem wielkim fanem prog rocka. Owszem, Floydów uwielbiam, ale chyba dlatego, że tam oprócz elementów progresywnych, sporo było psychodelii. Genesis bardzo lubię, ale już nie wszystko. Z King Crimson to już zależy od danej płyty. Nigdy nie pokochałem natomiast takich zespołów jak Yes czy Van Der Graaf Generator, choć próbowałem, a cały współczesny neo-prog wywołuje u mnie zazwyczaj uśmieszek politowania. A jednak w muzyce i przede wszystkich chyba w brzmieniu Astry oraz Birth jest coś, co sprawia, że odpowiada mi ten muzyczny klimat. Chyba po prostu panowie sprawnie dobierają składniki i wychodzi z nich taki miks intensywności, klimatu, melancholii, proga i psychodelii, który do mnie trafia i nie do końca potrafię to wytłumaczyć. Nie muszę, prawda?

 Płyty można posłucha na profilu grupy na Bandcampie.

1. Born (4:48)
2. Descending Us (6:55)
3. For Yesterday (9:14)
4. Cosmic Tears (7:41)
5. Another Time (5:36)
6. Long Way Down (7:17)


---
Zapraszam na prowadzone przeze mnie w radiu Rockserwis FM audycje: Lepszy Punkt Słyszenia  w każdy piątek o 21 oraz Scand-all w niedziele o 20.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
W pierwszą sobotę miesiąca o 19 ponownie współprowadzę audycję Nie Dla Singli w Studenckim Radiu ak Politechniki Łódzkiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz