czwartek, 13 lipca 2023

Sweat - Who Do They Think They Are? [2023]

Who Do They Think They Are? pyta w tytule swojej pierwszej płyty amerykańska formacja Sweat. Fanom rocka taki tytuł pewnie natychmiast kojarzy się z bardzo podobnym sprzed 50 lat, gdy pytanie niemal identyczne zadawali panowie z Deep Purple w tytule ostatniej płyty wydanej przed rozpadem MkII. Czy to celowe nawiązanie? Nie mam bladego pojęcia, bo jeśli chodzi o muzykę Sweat, pewne podobieństwa do Purpli niewątpliwie są, ale w pierwszej kolejności do głowy przychodzą mi raczej inne nazwy.

Zespół powstał w Pittsburghu w 2019 roku, a Who Do They Think They Are? to pierwsza płyta kwartetu, wydana w maju, ale wszystko sugeruje, że grupa uwielbia klimaty vintage’owe, bo to słowo, którym można określić zarówno okładkę płyty, logo formacji, jak i brzmienie albumu oraz samą muzykę. To skoro może niekoniecznie Purple, to kto? Ja tu słyszę Fleetwood Mac, Heart czy Jefferson Airplane. Oczywiście spora w tym zasługa tego, że za główny wokal odpowiada kobieta – Szwajcarka Susan Pedrazzi grająca także na organach – a głosowo wspomagają ją także często gitarzysta Rich Stanley oraz perkusistka Kayla Schureman (żeby nikogo nie pominąć – skład uzupełnia basista Dan Hernandez). Rozumiecie więc, czemu akurat te zespoły przychodzą do głowy, ale nie chodzi tylko o wokale. Sama muzyka też jest, według mnie, mocno inspirowana właśnie takimi klimatami. Jest rockowo, ale w stylu wczesnych lat 70., niezwykle melodyjnie, przyjemnie dla ucha, przebojowo po prostu – co tu dużo mówić.

Jest jednak pewien łącznik (poza tytułem) ze wspomnianą już płytą Deep Purple. To album bardzo krótki. O ile jednak Purplom jakimś cudem udało się przynudzać na tak krótkiej płycie, o tyle Who Do They Think They Are? brzmi znakomicie od pierwszych do ostatnich sekund. Album otwierają i zamykają miniaturki – Lament (czy tylko ja tu słyszę Crown of Thorns Mother Love Bone?) i Into the Lake – a między nimi mamy osiem numerów, z których tylko jeden przekracza cztery minuty. W sumie ledwo ponad 30 minut muzyki. Czy to źle? Jay Buchanan z Rival Sons powiedział mi kiedyś, że ich płyta Pressure & Time – pierwsza po podpisaniu kontraktu z popularnym wydawcą – celowo jest tak krótka, bo chcieli w ten sposób przywitać się z nowymi słuchaczami, przedstawić to, co mają do zaoferowania w zwięzły sposób, żeby ludzie posłuchali jej w całości i nie czuli, że płyta za bardzo się ciągnie. Dzień dobry, walimy w pysk i do następnego razu. Tu mamy podobny efekt, choć może bez mordobicia, bo to jednak nieco łagodniejszy klimat.

Zespół przeważnie gra w dość żwawym tempie, jak w trzech pierwszych utworach: Errors (jeśli gdziekolwiek na tej płycie słyszę Purpli, to może właśnie tu), Convenient Bird i Jane. Rozkręcają fajną vintage’ową imprezę i dobrze w takich brzmieniach funkcjonują. Taki klimat dominuje na płycie, ale ich debiutancki album nie jest zbiorem samych szybkich, dynamicznych kawałków. Pierwszą odmianę przynosi Ice Cream Man, który przywodzi na myśl grupy pokroju The Byrds, czyli raczej nawet lata 60. W Dark Horses (White Lies) ekipa początkowo zwalnia, stawia na przyjemne bujanie, trochę w klimacie Take My Breath Away grupy Berlin (mnie przynajmniej tak właśnie kojarzy się momentami ten numer), choć później całość nabiera tempa. Podobnie jest też w ostatnim (przed wspomnianą miniaturą kończącą płytę) numerze, My Side of the Mountain. I tu mamy spokojny, klimatyczny początek, lecz potem utwór przyjemnie się rozkręca.

Who Do They Think They Are? to album wypełniony raczej prostymi, wpadającymi w ucho piosenkami, ale to absolutnie nie jest wadą. Słucha się tego znakomicie. Słychać, że ta czwórka kapitalnie czuje ten klimat. To vintage’owe, bezpretensjonalne granie, które powinno się spodobać fanom wspomnianych już wcześniej zespołów czy generalnie tym, którym blisko do klimatów melodyjnego, amerykańskiego rocka wczesnych lat 70. To zdecydowanie bardzo obiecujący debiut. Jest tu fajny potencjał i byłoby dobrze, żeby załapali się na jakąś trasę z bardziej znanym wykonawcą i mieli szansę dotrzeć do szerszego grona słuchaczy.

Płyty można posłuchać na profilu grupy na Bandcampie.

1.  Lament (0:59)
2. Errors (3:02)
3. Convenient Bird (3:48)
4. Jane (3:16)
5. Ice Cream Man (3:27)
6. Paradise (3:23)
7. Dark Horses (White Lies) (3:53)
8. Running Around (3:08)
9. My Side of the Mountain (4:40)
10. Into the Lake (0:52)
---
 
Zapraszam na prowadzone przeze mnie w radiu Rockserwis FM audycje: Lepszy Punkt Słyszenia  w każdy piątek o 21 oraz Scand-all we wtorki o 19, a także na Bizoncjum zazwyczaj w drugą środę miesiąca o 18.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
W pierwszą sobotę miesiąca (oraz okazjonalnie w inne soboty) o 20 współprowadzę audycję Nie Dla Singli w Studenckim Radiu Żak Politechniki Łódzkiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz