czwartek, 23 lutego 2017

Thunder - Rip It Up [2017]



Sukces! Zespół Thunder nie rozpadł się i nie wrócił ani razu między wydaniem swojej poprzedniej płyty – Wonder Days – a premierą najnowszego krążka zatytułowanego Rip It Up. Niby to tylko dwa lata, ale biorąc pod uwagę, że w ostatnich kilkunastu rozpadali się i wracali (w tym samym składzie) kilka razy, jest to spory wyczyn. Wyczynem jest także to, że tym razem nie trzeba było czekać niemal dekady na kolejny album. Brawo oni! Płyta Wonder Days jest kapitalna. Wydana po ośmioletniej przerwie w nagrywaniu naprawdę zrobiła na mnie duże wrażenie. Nie ma na niej nic nowego, ale tamte numery natychmiast wpadają w ucho, a refreny nuci się już w połowie drugiego odsłuchu. Czy tak samo jest z Rip It Up? No w tym właśnie problem, że nie do końca. Niby przepis jest dokładnie ten sam, brzmienie także, ale moje nawiązywanie bliższych kontaktów z tym albumem idzie jakoś tak opornie w porównaniu z poprzedniczką, która „wzięła” od razu.

Żeby nie było wątpliwości – nowego krążka słucha się naprawdę dobrze, jak i każdej poprzedniej płyty Thunder. Ale mam wrażenie, że po kolejnych odsłuchach w głowie zostaje dużo mniej niż w przypadku Wonder Days, a przecież tego typu muzyka ma być przebojowa, łatwa do zapamiętania. Dominują oczywiście dynamiczne, pełne energii gitarowe kawałki. No One Gets Out Alive, które płytę rozpoczyna, bardzo przyjemnie odbija echo twórczości Led Zeppelinów. She Likes the Cocaine mogłoby równie dobrze znaleźć się na którejś z pierwszych płyt Thunder ponad dwie dekady temu, zaś Tumbling Down, po krótkim intro w stylu Pinball Wizard, ustawia kapitalny rytm trzymający wszystko w ryzach pod fantastyczną partią gitary, co sprawia, że nie da się do tego numeru nie kiwać lub przynajmniej nie potupać. Czasami jest spokojniej, bo jakiś balans przecież być musi. Right from the Start jest aż zbyt ładne i cukierkowe dla mnie, ale już In Another Life płynie sobie bardzo przyjemnie w knajpiano-bluesowym klimacie (Hej, chłopaki – Allanah Myles dzwoniła. Mówiła coś o jakimś czarnym aksamicie…). Całkiem dobrze słucha się także dynamicznego walczyka Heartbreak Hurricane. Niestety jest też kilka numerów, które niezmiennie buntują się przeciwko pozostaniu w mojej świadomości. Niby wszystko z nimi w porządku, ale pięć minut po wyłączeniu płyty nie będę już pamiętał z nich nic. I to jest mój największy problem z tą płytą. Właściwie to jedyny, bo przecież po nowych wydawnictwach Thunder nie spodziewam się przełomów i redefiniowania hard rocka. Chcę dobrze brzmiących kawałków w klasycznym hardrockowym stylu. I w zasadzie to właśnie tu dostałem, tylko chyba po prostu za mało tu kompozycji, które by się jakoś wybijały ponad tę bardzo solidną i przyjemną całość. Nie ma tu żadnego Black Water czy The Rain – numerów, które na poprzedniej płycie zachwycały od pierwszego odsłuchu.

Mimo tego, co napisałem wcześniej, to na pewno płyta godna polecenia wszystkim fanom najklasyczniejszego hard rocka. Wszystko tu gra tak jak powinno. Panowie są wciąż w wybornej formie wykonawczej, brzmią wyśmienicie i jestem przekonany, że Rip It Up umili niejedną daleką podróż samochodem lub domową imprezkę w rockowych rytmach. Do tych celów nadaję się wręcz idealnie. A kto wie – może i z czasem jednak w głowie zostanie coś więcej. Na razie w mojej pozostało ogólne dobre wrażenie, choć bez wielu szczegółów. Dla fanów Bad Company, Stonesów, The Who czy Led Zeppelin to na pewno pozycje do sprawdzenia.



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

1 komentarz:

  1. Świetny album morze nawet lepszy od poprzedniego bo słucham ciągle od początku do końca a w dzisiejszych czasach to rzadkość. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń