Niemiecka formacja Lucifer
zadebiutowała trzy lata temu i zdołała od razu zainteresować swoim okultystycznym
retro rockiem spore grono fanów tego typu klimatów. Przyjemne, z jednej strony
ciężkie, lecz z drugiej bardzo melodyjne granie i bardzo miły dla ucha głos
wokalistki sprawiły, że od razu dotarli do całkiem licznej grupy odbiorców. Ale
potem nastąpiło parę zmian w składzie (m.in. odejście głównego – poza wokalistą
– kompozytora Gaza Jenningsa, byłego gitarzysty Cathedral), a zapowiadana płyta
numer dwa jakoś się nie ukazywała. Do teraz. Album zatytułowany po prostu II już jest dostępny i zdecydowanie nie
zawodzi rozbudzonych przez bardzo przyjemną Jedynkę
nadziei.
Płyta numer jeden bardzo udanie łączyła
tajemniczy, okultystyczny klimat i ciężar z mimo wszystko przystępnymi
melodiami. Na drugim albumie grupa poszła jeszcze bardziej w stronę melodii i
przyjemnego brzmienia. Stracił na tym niewątpliwie nieco element tajemniczości
i grozy, ale mamy za to produkt, który już od pierwszego odsłuchu może
przekonać do siebie spore grono fanów klasycznego rocka. Oczywiście zwracamy
uwagę przede wszystkim na głos wokalistki Johanny Sadonis, centralnej postaci
grupy, ale trudno nie docenić też choćby fantastycznych, choć przecież
bazujących na znanych patentach, partii gitar. Sekcja rytmiczna trzyma wszystko
w ryzach, od czasu do czasu zaskakując na przykład jakąś niezwykle przyjemną
figurą basową (w rzeczywistości jest to sekcja jednoosobowa, gdyż album nagrały
trzy osoby, które dopiero po zakończeniu prac z myślą o koncertach dobrały
pozostałą trójkę muzyków tworzących obecny skład Lucifer). Jednak tym, co także
w jakimś stopniu sprawia, że tej płyty słucha się cholernie dobrze, są instrumenty
klawiszowe, od czasu do czasu pięknie uzupełniające całość i ocieplające brzmienie
w kilku kompozycjach.
Na pewno jest tu kilka numerów
dynamicznych, okraszonych świetnymi, hardrockowymi riffami – jak California Son (nie tak znowu odległe
echa Uriah Heep), Phoenix, w którym gitary
brzmią wręcz obłędnie (plus ten prosty motyw klawiszowy dla delikatnego
zmiękczenia całości), czy zamykający płytę numer Faux Pharaoh, w którym grupa na sam koniec naszej przygody z II serwuje mocny, sabbathowski riff,
choć w nieco „zmiękczonej” przez klawisz postaci (i nie jest to absolutnie
zarzut z mojej strony). Klasyczne brzmienie lat 70. z niewielką domieszką
kolejnej dekady. Faktycznie czasem słychać jeszcze te mroczne ciągoty z pierwszego
albumu, ale w dużej mierze ustąpiły tu one pola ciepłemu brzmieniu i wpadającym
natychmiast w ucho melodiom. Ale całkiem nie zniknęły. Pojawiają się we
wspomnianym Faux Pharaoh czy choćby w
świetnym coverze Dancing with Mr. D
Stonesów (świetna instrukcja jak zagrać Stonesów tak, żeby brzmieli jak Black
Sabbath z gościnnym udziałem Stevie Nicks). A skoro jesteśmy przy nieco
spokojniejszych numerach, to już przy pierwszym odsłuchu zwróciłem uwagę na pięknie
bujający, świetnie zaśpiewany numer Dreamer
z kapitalnym solo na gitarze. Równie przyjemnie buja podszyty bluesem Before the Sun. I generalnie, wbrew
pozorom i być może także wbrew oczekiwaniom niektórych fanów pierwszej płyty,
tych przyjemnie kołyszących blues-rockowych numerów jest tu więcej niż mocnych,
dynamicznych petard, co nie znaczy wcale, że nie bywa ciężkawo. W Aton jedno i drugie udało się bardzo
udanie połączyć, bo jest i niezwykle melodyjnie, i trochę chwilami zajeżdża siarką.
Dwójka niemieckich (choć teraz to już w zasadzie międzynarodowych)
Lucyferów to płyta przede wszystkim bardzo przyjemna w odsłuchu. Oczywiście
absolutnie nie powinniście oczekiwać po tym albumie jakiegokolwiek muzycznego
przełomu, bo to krążek skierowany przede wszystkim do fanów konkretnej rockowej
konwencji, ale w tej konwencji sprawdza się kapitalnie. Jest oldschoolowo,
przebojowo, a przy tym nie brakuje rockowego czadu. Brzmienie „z epoki”,
zagrywki „z epoki”, okładka „z epoki”… wszystko „z epoki”. A przy tym bardzo
prawdziwe i naturalne. Fani retro rocka powinni być bardzo zadowoleni. Ja
jestem.
1. California Son (3:26)
2. Dreamer (5:47)
3. Phoenix (4:46)
4. Dancing with Mr. D (4:11)
5. Reaper on Your Heels (5:06)
6. Eyes in th Sky (4:29)
7. Before the Sun (3:38)
8. Aton (5:05)
9. Faux Pharaoh (5:25)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz