Wydawać by się mogło, że EP-ka to już gatunek mocno
zagrożony w muzycznym środowisku. A już na pewno taka wydana w formacie
cyfrowym. Ale jednak od czasu do czasu ktoś wciąż wpada na pomysł, by właśnie w
takiej formie wydawać nową muzykę. Jedną z takich osób jest gitarzysta i lider
grupy Airbag, Bjørn Riis. Do tego, że Riis wydaje muzykę „na boku” już się
przyzwyczailiśmy. Do tego, że brzmi ona w zasadzie bardzo podobnie do
twórczości Airbag – także. Nic dziwnego, wszak jest on w obu przypadkach
głównym kompozytorem, a i koledzy z zespołu często wspierają go na solowych
nagraniach. Riis mówił niedawno, że formuła wydawania muzyki solowej na EP-kach
bardzo mu odpowiada, niewykluczone zatem, że co jakiś czas będziemy od niego
dostawali 25-30 minut nowej muzyki właśnie pod taką postacią.
Dwadzieścia kilka minut, pięć numerów o dość zróżnicowanej
długości, choć niezbyt zróżnicowanym brzmieniu – oto Coming Home w pigułce. Być może jest to najspokojniejsza płyta w
dorobku Riisa. Zarówno jego dotychczasowe solowe krążki, jak i płyty Airbag
zawierały sporo spokojnych, stonowanych, klimatycznych motywów, ale jednak tego
typu brzmienia przeplatały się z może niezbyt ciężkim, ale dynamicznym graniem.
Na Coming Home norweski mistrz gitary
zdecydowanie postawił na klimat i spokój. Instrumentalny Daybreak, który płytę otwiera, rozpoczyna się tajemniczo i przy
okazji bardzo długo, niczym wstęp do Shine
On You Crazy Diamond. Nim usłyszymy cokolwiek poza zbliżającym się z oddali
dźwiękiem klawiszy, mija 70 sekund, a i po tym faktycznym starcie w zasadzie
przez całą tę czterominutową kompozycję mamy do czynienia z pojedynczymi
pociągnięciami po strunach na tle jednostajnego klawiszowego tła. Miłe
wprowadzenie, ale – przyznajmy szczerze – wiele się tu nie dzieję. Jest po
prostu ładnie.
Choć w kompozycji tytułowej pod koniec robi się nieco
głośniej, to przez jej większość mamy do czynienia z być może najspokojniejszym
(no dobra, poza tym poprzednim…) numerem Riisa – cichym i subtelnym,
pozbawionym popisów. Dopiero we wspomnianej końcówce Bjørn pozwala sobie na
mocniejszą partię gitary i efektowną solówkę. Ładnie w jej tle brzmią oszczędne
klawisze. To niewątpliwie centralny punkt tego mini-albumu. Przyjemnie słucha
się Drowning – wokalnego duetu Riisa
i Sichelle, która pojawiała się już na jego ostatniej dużej płycie. Ty też
chwilami jest nieco dynamiczniej, zwłaszcza za sprawą perkusji (na której gra
Henrik Fossum z Airbag), ale nie spodziewajcie się wybuchów. A propos dużych
płyt Riisa – EP-kę wieńczy utwór tytułowy z Lullabies in a Car Crash, tyle że w dużo oszczędniejszej, spokojniejszej,
pół-akustycznej wersji, bardzo pasującej klimatem do tego wydawnictwa. W tym
wydaniu to niemal nowy utwór, jakby stworzony dla tej Ep-ki. Zestaw uzupełnia
przyjemny i tym razem jednak nieco bardziej urozmaicony numer instrumentalny,
Tonight’s the Night, wiedziony pulsującym basem i motywem fortepianowym.
Na pewno nie jest to krążek, który zdobędzie Riisowi tłumy
nowych fanów, ale chyba nie o to chodziło. To raczej udane uzupełnienie
dyskografii, szansa na rzucenie okiem i uchem na tylko jedną z muzycznych
twarzy Riisa – tę melancholijną, stonowaną, kojącą, minimalistyczną, niezwykle
elegancką. Kto wie – może kolejna EP-ka będzie dla odmiany w całości wypełniona
rzeczami dynamicznymi, cięższymi? Przecież takie też ma w swoim dorobku. Pewnie
gdyby to był 50-minutowy album wypełniony w całości tego typu graniem,
narzekałbym na jednowymiarowość i monotonię. EP-ka z taką muzyką absolutnie mi
nie przeszkadza. Fani Airbag i tak z pewnością po nią sięgną.
1. Daybreak (3:59)
2. Coming Home (6:46)
3. Drowning (6:14)
4. Tonight's the Night (3:16)
5. Lullabies in a Car Crash (alternative version) (6:29)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Przesłuchałem, przysnąłem, będę w tym roku jednak wracał do innych rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńW mojej ocenie to bardzo słaba płyta, słaba pod względem kompozycyjnym - na dwóch akordach można, ale trzeba mieć pomysł, wszak nawet na jednej nucie powstało dzieło - ale i niestety pod względem wykonawczym i realizacyjnym. Mnie się widzi, że wielu amatorów rodzimej formacji pana, po posłuchaniu, zrezygnuje z zakupu. Ja tej płyty nie kupuję i nie dlatego, że innej muzyki szukam, tylko zwyczajnie: bo to słaba płyta jest...
OdpowiedzUsuń