Historia Buffalo Fuzz jest interesująca, choć krótka, i
niestety bez happy endu, choć z bardzo udanym post-scriptum. Duet z Minneapolis
wydał swoją pierwszą płytę w 2016 roku. Dwa lata później panowie Jared Zachary
(wokal, gitary, bas, klawisze) i Jake Allan (perkusja) mieli już nagrany drugi
album, gdy 24-letni Allan zmarł w tragicznych okolicznościach. Zachary długo
zbierał się do wydania nagranego już materiału, ale w końcu w tym roku ukazała
się płyta zatytułowana Vol. II, ozdobiona w dodatku okładką, która z oczywistych względów nie
mogła ujść mojej uwadze.
Uwadze nie uszła też znakomita muzyka zawarta na drugim i
zapewne ostatnim albumie grupy. Vol. II trwa 40 minut i składa się z 11
utworów (a właściwie z 10, bo ostatni to krótka wariacja na temat motywu z
pierwszej kompozycji na płycie). To muzyka w dużej mierze dynamiczna,
melodyjna, czerpiąca śmiało zarówno z tradycji hardrockowej, jak i
bluesrockowej, zahaczająca też czasami o klimaty stonerowo-psychodeliczne.
Panowie łoją tu aż miło, zapewniając bardzo dobry balans między gęstym, mocnym
graniem, a wpadającymi w ucho melodiami. Na pewno uwagę zwróci kilka szybkich,
dynamicznych kawałków, takich jak The Reaper czy My Cosmic Love.
Zespół potrafi jednak sprawnie zmienić klimat, zwolnić nieco, dzięki czemu
takie numery jak Bad Circulation czy Buffalo Stomp brzmią jeszcze
potężniej. Gdzieniegdzie, jak we
wspomnianym Buffalo Stomp, słychać głównie w warstwie instrumentalnej
pewne naleciałości sceny Seattle. Z kolei bardzo przyjemną niespodzianką jest doomrockowy
cover klasyka grupy Cream, Sunshine of Your Love – zupełnie
przemodelowany rytmicznie i przez to zaskakujący. Co więcej, to się po prostu
całkiem fajnie sprawdziło. Z pewnością wrażenie robi bardzo spokojne Hole in
My Heart – zdecydowanie najlżejszy i najdłuższy numer na płycie, nagrany
bez perkusji, za to z partią harmonijki. To bardzo przyjemna muzycznie
kołysanka o tęsknocie. Kapitalnie sprawdza się też Can’t Find My Home –
dużo lżejsze niż większość płyty, oparte długimi fragmentami na gitarze
akustycznej i niemal latynoskim rytmie wyznaczanym przez perkusję. Trudno
usiedzieć przy tym numerze w miejscu.
Drugi krążek Buffalo Fuzz to niezwykle przyjemna mieszanka
ciężkiego rock n’ rolla, hard rocka z bluesrockowymi elementami, psychodelii,
stonera, a także brzmienia Seattle wczesnych lat 90. To mieszanka, która może
nie jest przesadnie oryginalna, ale kiedy muzycy udźwigną temat, rzadko się nie
sprawdza. Ci panowie temat zdecydowanie udźwignęli, bo niewiele wyszło w tym
roku płyt, których słuchałoby mi się tak dobrze. Wielkie brawa i tylko szkoda,
że tak tragicznie zakończyła się ta świetnie zapowiadająca się historia. Mam
jednak nadzieję, że Jared Zachary – być może już pod innym szyldem – wypuści
jeszcze wiele ciekawej muzyki. Z pewnością moja nadzieja ma solidne podstawy.
Płyty możecie posłuchać na profilu grupy na Bandcampie.
1. The Reaper (3:15)
2. Black Sheep Blues (2:43)
3. I'm on Fire (2:31)
4. Bad Circulation (4:42)
5. Buffalo Stomp (3:55)
6. Can't Find My Home (3:23)
7. Too Young to Die (4:05)
8. Sunshine of Your Love (4:18)
9. Hole in My Heart (5:42)
10. My Cosmic Love (4:37)
11. Reaper Reprise (0:59)
Zapraszam
na prowadzone przeze mnie w radiu Rockserwis FM audycje: Lepszy Punkt
Słyszenia w każdy piątek o 21, Radio F.L.O.Y.D. w niedziele o 20 oraz
na set Zona Bizona w niedziele o 16.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Przyjemnie się tego słucha. Tak się złożyło, że razem z Blues Pills słuchałem i Buffalo Fuzz lepiej się słucha :)
OdpowiedzUsuńCiekawym co nam Bizon o najnowszym Motorpsycho napisze...
OdpowiedzUsuńLubię covery zaskakujące, niejednoznaczne, gdzie znana wcześniej melodia wyłania się dopiero po pewnym czasie. Takim coverem jest Sunschine....
OdpowiedzUsuń