niedziela, 12 kwietnia 2015

Steven Wilson - Łódź [Wytwórnia], 8 IV 2015 [galeria zdjęć]

Zazwyczaj, gdy wybieramy się na koncert uznanego artysty, liczymy przede wszystkim na jakość muzyczną i pełne zaangażowanie muzyków stojących na scenie (część publiczności liczy też na to, że artysta powie coś po polsku, najlepiej, żeby to było jakieś przekleństwo, ale powiedzmy, że ta grupa osób stanowi wśród publiczności mniejszość). W przypadku wykonawców takich jak Steven Wilson wrażenia koncertowe wykraczają jednak daleko poza czysto słuchowe doznania. Koncert Wilsona to przedstawienie audiowizualne, zupełnie jak w przypadku występów Pink Floyd, tyle że tu zamiast slajdów olejnych i dziwnych wzorów tworzonych przez światła mamy filmy ilustrujące poszczególne kompozycje (czyli w zasadzie... też jak u Floydów, tylko tych nieco późniejszych). Trzeba przyznać, że ma ten Steven rozmach, może nawet aż za duży, bo po dwóch godzinach dzielenia uwagi między to, co na scenie i to, co z tyłu sceny, czułem się nieco zmęczony. Ale może to tylko ja. Rozmach ma Wilson także w doborze współpracowników, choć to akurat wiadomo nie od dziś. W zasadzie każdy z muzyków z obecnego koncertowego składu grupy Wilsona to postać nietuzinkowa, z bogatym dorobkiem często wykraczającym poza szeroko pojętą muzykę rockową (tak, basista Nick Beggs naprawdę jest członkiem Kajagoogoo).

Nie padam na kolana przed najnowszym studyjnym albumem Stevena, więc i koncertowa setlista nie do końca trafiła w mój gust (usłyszeliśmy niemal całą płytę), ale trzeba zrozumieć artystę, który promuje najnowsze wydawnictwo, zwłaszcza że ma ono niezwykle liczne grono zwolenników. Mnie najprzyjemniej było zdecydowanie przy bisach, gdy muzycy wykonali najpierw kompozycję The Watchmaker (za zasłoną), a na koniec The Raven That Refused to Sing (już bez wiszącej szmaty) - obie oczywiście z poprzedniego krążka Wilsona, zatytułowanego tak samo jak ostatnia z wymienionych kompozycji i będącego moim ulubionym albumem w solowym dorobku "bosonogiego Stefana". Na dobór utworów mógłbym więc kręcić nieco nosem, ale stronie czysto wykonawczej nie mam absolutnie nic do zarzucenia. Słuchanie tego koncertu było czystą przyjemnością, także dzięki akustyce łódzkiej sali, choć jednocześnie trzeba podkreślić, że osoby podziwiające występ na parterze miały znacznie lepsze wrażenia w tej kwestii niż siedzący na wyższym z balkonów.

Podziękowania dla Rock Serwisu za zaproszenie oraz możliwość fotografowania podczas koncertu. Więcej zdjęć / More photos: https://www.flickr.com/photos/jakubbizonmichalski/sets/72157649595153793/

setlista:

(intro video)
First Regret
3 Years Older
Hand Cannot Erase
Perfect Life
Routine
Index
Home Invasion
Regret #9
Lazarus (Porcupine Tree)
Harmony Korine
Ancestral
Happy Returns
Ascendant Here On...

bis:
Temporal (Bass Communion) 
 (Watchmaker Intro Video)
The Watchmaker
Sleep Together (Porcupine Tree)
The Raven That Refused to Sing





























Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa. Nie bądź bucem, nie kradnij cudzej własności. Chcesz się nimi podzielić - podlinkuj ten wpis lub spytaj o zgodę.
---
Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

1 komentarz:

  1. Byłem w Krakowie i zaiste to było fenomenalne zjawisko. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń