Norweski zespół Airbag to ścisła
czołówka obecnej sceny progresywnej w Europie, a i w samej Polsce mają wierne
grono fanów, których sympatię zaskarbiają sobie regularnie od czasu występu na
Ino-Rock Festival ładnych już kilka lat temu. Co prawda od wydania trzeciego
krążka w dorobku zespołu minęły aż trzy lata, co było w dużej mierze
spowodowane kilkunastomiesięczną podróżą wokalisty Asle’ego Tostrupa dookoła
świata, ale w międzyczasie ukazała się solowa płyta głównego kompozytora i gitarzysty Airbag Bjørna Riisa, która w zasadzie mogłaby być kolejnym albumem
jego macierzystej formacji, więc fani zespołu tych trzech lat przerwy tak
bardzo nie odczuli. Czy odczują, że przez te 3 lata zaszły jakiekolwiek zmiany
w muzycznej ścieżce obranej przez Airbag? No chyba też nie za bardzo.
Słychać, że to Airbag w zasadzie
od pierwszej sekundy utworu Killer,
który otwiera album Disconnected. To z jednej strony bardzo dobrze – grupa zdołała
wypracować bardzo charakterystyczne brzmienie, co wielu zespołom nie udaje się
przez wiele lat. Jednak na dłuższą metę może się to okazać pewnym problemem.
Ale o tym później. Killer to
dynamiczne (jak na Airbag) wprowadzenie w klimat płyty, kontynuujące muzycznie
to, co zespół robił na poprzednim krążku. Wychodząca mocno na przód perkusja,
floydowskie odpływy i bardzo charakterystyczny głos Asle’ego Tostrupa. Wszystko
bardzo sprawne, choć nie ukrywam, że najprzyjemniej robi się w ostatnich 2
minutach, kiedy całość zwalnia i nabiera ciężaru. O spokojniejszym obliczu
Airbag przypomina Broken. Jeśli
pokochaliście tę grupę za utwory takie jak Steal
my Soul czy Colours, to Broken zdecydowanie zwróci waszą uwagę.
Piękne wstawki gitary Bjørna Riisa, jednego z najznakomitszych „gilmourystów”
naszych czasów, i pełen melancholii i smutku głos Tostrupa poruszą nawet
największego rockowego twardziela. Trochę gęściej i jeszcze bardziej
klimatycznie robi się w Slave. Wiemy,
że muzycy Airbag są mistrzami takiego właśnie grania – z jednej strony
atrakcyjnego dla ucha, pięknie płynącego, ale z drugiej strony przejmująco
smutnego, melancholijnego, sprawiającego wrażenie, jakbyśmy byli właśnie
świadkami końca świata, przynajmniej dla samych twórców.
Ale wspomniałem wcześniej o
pewnej pułapce czy też może problemie związanym z charakterystycznym brzmieniem
grupy. Dociera to do mnie gdzieś na „wysokości” czwartego z sześciu utworów w
zestawie – Sleepwalker. Każda z tych
kompozycji brzmi bajecznie, każdej słucham ze sporą przyjemnością, każda jest
zrealizowana z największym kunsztem… i każdą już słyszałem na poprzednich
płytach zespołu. Może to kwestia tego, że Riis gra w taki, a nie inny sposób,
może tego, że Tostrup ma – jak już pisałem – niezwykle charakterystyczny głos.
Nie wiem. Ale słuchając tych utworów po raz pierwszy, czułem, że dobrze je
znam, że nic mnie tam nie zaskakuje. I z każdym kolejnym odsłuchem to wrażenie
było coraz silniejsze. Trochę z Identity,
trochę z All Rights Removed, trochę (a
nawet więcej) z The Greatest Show on
Earth. A ja bym chciał, żeby oni mnie czymś zaskoczyli, żeby zaproponowali
coś, na co wcześniej się nie decydowali. Coś, co nie tylko zachwyciłoby mnie
samym brzmieniem, ale także świeżością. Żebym mógł napisać – ta płyta jest inna
od tego, co robili wcześniej. Może trochę ambientu, może psychodelii, może odważniejsze
oparcie się na brzmieniu organów w którymś utworze… I kiedy już przestaję
liczyć na takie rozwiązania, rozpoczyna się zdecydowanie najdłuższa kompozycja
na płycie – trzynastominutowy utwór tytułowy. I czuję z każdą kolejną minutą,
że ten lekki zawód, który pojawiał się przez poprzednie 30 minut, przynajmniej częściowo
znika. No dobrze, tu wciąż słychać, że to Airbag, ale i perkusja brzmi trochę
inaczej (kapitalne, potężne bębnienie na początku i świetna gra na talerzach w
dalszej części), i tło klawiszowe ciekawsze, i przestrzeni więcej w tym
wszystkim. I nawet już to, że ostatnich kilka minut to znowu duch Pink Floyd
żywcem przeniesiony w czasy współczesne, niespecjalnie mi przeszkadza. To może
nie była jakaś wielka odmiana, na którą czekałem, ale po raz pierwszy w trakcie
odsłuchu tego albumu poczułem, że słucham kompozycji, która od początku do
końca warta była tego wyczekiwania na nowy album Airbag. Po tym kapitalnym
utworze pięciominutowe Returned,
które zamyka płytę, jest już niczym napisy końcowe po ostatniej pięknej scenie
w filmie. Takie napisy czcionką niejakiego Wilsona Stefana, co boso chadza, ale
bardzo przyjemne, uspokajające, kojące po emocjach zawartych w kompozycji
tytułowej.
No i mam pewien problem z tą płytą.
Nie jestem w stanie jednoznacznie jej ocenić mimo kilkunastu już przesłuchań.
Zachwycać się pięknymi dźwięzażami® czy czepiać się autorecyklingu, chłonąć
kapitalne solówki Riisa i wczuwać się w melancholijny śpiew Tostrupa czy odczuwać
zawód, że niczym nie zaskoczyli? Osoby, które dopiero będą poznawać zespół
Airbag, a uwielbiają takie granie, będą niewątpliwie zachwycone. Bo ta płyta w
zasadzie nie ustępuje w niczym albumom poprzednim. Jest równie dobrze
skomponowana, równie znakomicie zagrana i przemyślana, jest na niej równie
wiele emocji. Ale dla mnie jest chyba po prostu zbyt podobna do trzech
wcześniejszych wydawnictw, a ja nie chciałbym, żeby oni przez kolejnych 20 lat
nagrywali takie same płyty, choćby nie wiem jak piękne były. Na kolejnym krążku
liczę na odrobinę ryzyka muzycznego, bo że w tym stylu, jaki prezentują na Disconnected, potrafią czarować, to już
doskonale wiemy.
--
Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w soboty o 13)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w soboty o 13)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz