piątek, 23 grudnia 2016

Gorilla Pulp - Peyote Queen [2016]



Niegdyś włoska scena rockowa kojarzyła mi się przede wszystkim z klimatycznym art rockiem będącym świetną ilustracją do filmów grozy. Później Włosi zaczęli specjalizować się w heavy i power metalu, co znacznie mniej pasowało do mojego muzycznego gustu. Ale ponieważ w ostatnich latach cichaczem do łask wraca stoner i ciężka psychodelia, również na Półwyspie Apenińskim takie brzmienia zyskują na popularności. Jednym z przedstawicieli tej nowej fali europejskiej sceny heavy psych jest grupa Gorilla Pulp, która w 2016 roku wydała swoją debiutancką płytę zatytułowaną Peyote Queen. Nie da się ukryć, że moją uwagę zwrócili przede wszystkim klimatyczną okładką z niekompletnie ubraną (lub raczej całkiem nagą) panią. Czasami po samym charakterze okładki spodziewam się konkretnego rodzaju dźwięków i najczęściej to się sprawdza. Sprawdziło się i w przypadku debiutantów z Viterbo, choć nie miało to nic wspólnego z rzeczoną niewiastą.

Płytę Peyote Queen tworzy siedem „pełnoprawnych” utworów i dwie miniatury. Razem nieco ponad 37 minut mocnej, mięsistej muzyki rockowej. Tytuły takie jak Magic Mushroom, Peyote Queen, Witch Boogie czy Mirage of India sugerują klimaty magiczno-psychodeliczne i tak częściowo jest, choć Gorilla Pulp znacznie bardziej stawiają na mocne riffy i soczysty łomot niż na psychodeliczne odjazdy. Potwierdza to podwójny strzał na początku płyty – Caveman i Magic Mushroom – choć już w połowie tego drugiego utworu mamy zwolnienie i bardziej klimatyczny fragment, który sygnalizuje, że cała płyta nie będzie jedną wielką paradą ciężkich riffów i wrzaskliwych wokali. To dobrze, bo byłoby może i przyjemnie, ale dość nudno, a tak mamy tu pewną różnorodność, potrzebną nawet na tak krótkich albumach. Uwagę zwraca też kilka momentów, kiedy gitary grają unisono, tworząc przyjemne, zostające w głowie motywy. Chwilami panowie wchodzą w klimaty zbliżone do wariackiego hard rocka prezentowanego choćby przez The Vintage Caravan, ale zazwyczaj jest jednak trochę ciężej niż u młodych Islandczyków. Najdłuższy na płycie utwór tytułowy może tym ciężarem nie przytłacza, a i tempo oszczędniejsze niż we wcześniejszych kompozycjach, ale przesterowane gitary żrą aż miło, tworząc kapitalny klimat.

Witch Boogie w zasadzie brzmi tak, jak sugeruje tytuł. To dobry numer to rytmicznego poruszania różnymi częściami ciała. Świetnym urozmaiceniem jest Mirage of India, w którym – także zgodnie z tytułem – pojawiają się brzmienia kojarzone z muzyką południowej Azji. Szkoda, że to tylko minutowy przerywnik, bo aż chciałoby się, żeby pociągnęli to trochę dłużej, a tymczasem ledwo ten klimat zaczyna na dobre się zaznaczać, już wchodzi mocny łomot Road to the Temple, chyba najcięższego numeru na płycie, wychodzącego jednak daleko poza zwykłą stonerową nawalankę. W nieco chaotycznym Ram’s Head najbardziej wpada w ucho druga część, gdy wszystko zwalnia i znowu pojawia się kapitalny „dwugłos” gitar. Szkoda, że takich momentów też nie ma na tym krążku nieco więcej. Zamykająca album kompozycja Electric Woman sprawnie łączy bluesowy szkielet i melodię ze sludge’owym ciężarem.

Peyote Queen nie jest płytą prezentującą jakąś niezwykle szeroką gamę brzmień i muzycznych barw. Owszem, od czasu do czasu pojawiają się wstawki przynoszące pewne urozmaicenie, ale należą raczej do rzadkości. Większość albumu to mocne, przesterowane riffowanie, wykrzyczane wokale i solidna robota sekcji rytmicznej. Tylko tyle i aż tyle. To bardzo solidny, choć mało odkrywczy debiut. Ale brzmi niezwykle przyjemnie. Trochę tu z typowego stonera, trochę z gęstych, przytłaczających klimatów Alice in Chains, czasem nawet lekko w okolicach mocnego, dynamicznego grania w stylu Acid Drinkers. Głośno, ciężko, dynamicznie, choć nie bez melodii. Być może także bez szczególnych fajerwerków i wielkich zachwytów, ale to płyta, która sprawia, że nazwę Gorilla Pulp zapisuję w swoim kajeciku, co pozwoli mi śledzić dalsze poczynania tej włoskiej ekipy.



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji


4 komentarze:

  1. Cześć! Jak się z Tobą można skontaktować? W imieniu grupy "Muzyczna blogosfera" chciałem Cię zaprosić do "Muzycznego podsumowania 2016 roku według polskich autorów". :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najlepiej mailowo ;) czarny_bizon@poczta.onet.pl

      Usuń
    2. albo przez profil Lepszego Punktu Słyszenia na FB (link w stopce pod tekstem o płycie)

      Usuń
  2. Wszystkiego muzycznego na święta Tobie i czytelnikom

    OdpowiedzUsuń