Na szwedzką formację Three
Seasons trafiłem ładnych już kilka lat temu – w dużej mierze przypadkiem, choć
nie do końca. W znalezieniu ich pomogły personalne „łączniki”. Tak to często
bywa, że odkrywasz jakiś zespół, potem się okazuje, że ten zespół w przeszłości
grał w zupełnie innym składzie, więc szukasz informacji o byłych muzykach i
czasem trafiasz na nazwę ich obecnego bandu. Przy odrobinie szczęścia jest na
czym zawiesić ucho. Sartez Faraj był przez jakiś czas wokalistą uwielbianej
przeze mnie formacji Siena Root. Po rozstaniu z tą grupą obdarzony dość
charakterystycznym, wysokim głosem wokalista założył trio Three Seasons. Przez
jakiś czas panowie regularnie wydawali nowe albumy, jednak od czasu płyty numer
trzy – wydanego w 2014 roku krążka zatytułowanego Grow – mijało coraz więcej czasu, a informacji o kolejnym krążku
jakoś nie było. Sądziłem już nawet, że być może to koniec tego zespołu, ale
kilka miesięcy temu zespół nieoczekiwanie obwieścił, że pracuje nad czwartym
albumem. Płyta Things Change ukazała
się pod koniec roku. Czy faktycznie – zgodnie z tytułem – zaszły jakieś zmiany?
Jedna na pewno – na stanowisku perkusisty. A muzycznie? I tak, i nie.
Grupa wciąż porusza się w
rejonach szeroko pojętego retro rocka. Trudno zresztą było oczekiwać rewolucji
w tej kwestii. A jednak faktycznie da się zauważyć pewną zmianę – poprzednie płyty
tria były bardzo zgrabną mieszanką brzmień mocniejszych i dynamiczniejszych,
bardziej hardrockowych z rozimprowizowanymi numerami, w których sporo się
działo w warstwie instrumentalnej. Pomagało w tym także częste wykorzystanie
organów Hammonda i innych instrumentów klawiszowych typowych dla klasycznego
rocka. Tymczasem na nowej płycie mam wrażenie, że panowie postanowili podejść
nieco oszczędniej do tematu aranżacji, postawili też bardziej na prostsze gitarowe
granie kosztem lekko psychodelicznych, instrumentalnych odjazdów. Co nie
znaczy, że tych zupełnie nie ma. Something
You Can’t Have w warstwie instrumentalnej rozwija się wręcz wzorcowo, przenosząc
nas w okolice 1973 roku, zaś w Trust Me
świetnie „buczy” kapitalny bas, a do tego rytm fantastycznie buja, robiąc
świetny podkład pod niezwykle przyjemną gitarę. I te fragmenty przekonują chyba
najbardziej, bo kiedy panowie idą zbyt mocno w prostotę, czegoś mi brakuje.
Niby nieco funkujący numer tytułowy oraz otwierające płytę Been Gone brzmią całkiem przyjemnie, ale brakuje mi tu „efektu wow”,
że posłużę się durnym hasłem z jakiejś reklamy. Dużo lepiej w tej kategorii
wypada przebojowe Set Me Free Again,
którego refren wpada w ucho już przy pierwszym odsłuchu. Jeszcze słowo o wokalu
– zdaję sobie sprawę, że nie każdy polubi „zawodzenie” Sarteza. Gość ma bardzo
specyficzny głos, który wielu w pierwszej chwili zniechęci, ale po jakimś
czasie można się do niego przyzwyczaić, a brzmienie instrumentów na płytach
Three Seasons z nawiązką wynagrodzi wszelkie „niewygody” związane z ewentualnym
uczuleniem na tembr głosu wokalisty.
Brak wspomnianego „efektu wow” to
zresztą chyba mój największy (a może jedyny?) zarzut odnośnie do tej płyty. Bo
w zasadzie niespecjalnie jest się do czego przyczepić. Three Seasons jak zwykle
brzmią niezwykle stylowo, grają tak, że gdyby pierwsza połowa lat 70. miała jakiś
zapach, to docierałby on do nozdrzy sekundę po otwarciu pudełka z płytą. To
jest po prostu cholernie dobry zespół. Zespół, który nie chciał nagrywać
kolejnej płyty w podobnym klimacie, więc coś tam sobie poprzestawiał, chcąc
jednocześnie wciąż pozostać w tym samym muzycznym rejonie. I to się w zasadzie
udało, a jednak całość ze wszystkich płyt Three Seasons przekonuje mnie chyba
najmniej. Może to ten brak Hammondów, może brak dłuższych, szalonych
instrumentalnych improwizacji. Nie wiem, ale coś mi tu nie do końca „zagrało”. Mimo
wszystko powrót Three Seasons do żywych po zawirowaniach w składzie i
trzyletniej przerwie wydawniczej należy ocenić pozytywnie.
1. Been Gone (4:15)
2. Something You Can't Have (5:30)
3. Things Change (3:40)
4. Trust Me (6:11)
5. Set Me Free Again (5:16)
6. Break Dawn, Start Over (5:13)
7. I Don't Need Nothing More (6:05)
8. Are You Surprised? (6:34)
9. So Far Away (5:50)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 15)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz