niedziela, 5 grudnia 2021

Black Light Animals - Playboys of the Western World [2021]

Świetna, kosmiczno-psychodeliczna okładka, sprawiająca wrażenie, jakoby płyta z nią skojarzona była ścieżką dźwiękową do jakiegoś mocno leciwego już filmu sci-fi/fantasy– to ta okładka zwróciła moją uwagę na grupę Black Light Animals. Na jakiejś podstawie trzeba dokonywać selekcji, jeśli co tydzień ma się do odsłuchu przynajmniej kilkanaście nowych albumów. Uznałem, że coś tak klimatycznego powinno znaleźć swoje dźwiękowe odbicie w fantastycznej, intrygującej muzyce. I jak to często bywa – okazało się, że miałem rację.

Playboys of the Western World to pierwszy album kwartetu z Kansas City w stanie Missouri. Na swoim profilu na Bandcampie panowie piszą, że to „dekadencka analiza tego, co znaczy być człowiekiem, przeprowadzona za pomocą organów rodem z horrorów, gitar ze spaghetti westernów, hiphopowych groove’ów, psychodelicznych wycieczek i ballad śpiewanych kochankom nocą”. To ładny opis. Czy zgadza się z rzeczywistością? No, powiedzmy do jakiegoś stopnia. Najważniejsze, że muzyka nie zawodzi. Mamy tu 11 w większości dość krótkich numerów, które wspólnie trwają niespełna 39 minut. Tylko w dwóch pierwszych kompozycjach panowie przekraczają cztery minuty. Czyli raczej nie spodziewajcie się długich instrumentalnych pasaży i kilkuminutowych solówek czy improwizowanych odlotów. To są zwarte piosenki. Ale bardzo ciekawe piosenki! Muzyka zespołu przywodzi mi czasami na myśl to, co robi zespół DeWolff, choć w nieco lżejszym i właśnie bardziej skondensowanym wydaniu. To z pewnością są numery, które wpadają w ucho. Niemal popowa przebojowość ciekawie miesza się z psychodelicznym brzmieniem oraz sekcją rytmiczną, która momentami mocno czerpie z klimatów Motown czy ścieżek dźwiękowych do filmów z gatunku blaxploitation. Właściwie całej płyty słucha się kapitalnie, ale wyróżnię kilka kawałków. Special FX jako pierwsze wpadło mi w ucho dzięki kosmicznemu klimatowi, Victor (Interlude) brzmi niczym muzyka z filmu grozy, A Ballad przywołuje brzmienia T. Rex z czasów, gdy Marc Bolan miała zajawkę na wykorzystywanie smyków i orkiestracji, Leather & Lace to psychodeliczne R&B z nutką westernu (świetnie sprawdziłoby się w jakimś filmie Tarantino), no i jeszcze soul rodem z zadymionej knajpy, ale w psychodelicznej powłoce w A Star Is Born.

Playboys of the Western World to płyta niezwykle ciekawa, łącząca kosmiczną psychodelię z klimatami popowymi, a nawet z czarną muzyką. To wszystko tworzy chwytliwą całość, która zdecydowanie zapada w pamięć. Całość – zwłaszcza w zestawieniu z teledyskami – tworzy wrażenie muzycznego pastiszu, ale na znakomitym poziomie. Muszę przyznać, że to jeden z ciekawszych tegorocznych debiutów, a już pomijając kwestię dorobku zespołu, którego muzycy grali wcześniej w innych formacjach, to po prostu jedna z lepszych tegorocznych płyt, która zdecydowanie wyróżnia się w morzu rockowych brzmień, których słuchałem w ostatnich miesiącach.

 

Płyty można posłuchać na profilu grupy na Bandcampie.

1. Dark Fantasies (4:19)
2. Golden Child (4:54)
3. Special FX (2:55)
4. The Revolution's After Party (3:07)
5. Halo (3:23)
6. Victor (Interlude) (2:16)
7. A Ballad (3:35)
8. Leather & Lace (3:39)
9. Montage (2:49)
10. A Star Is Born (3:44)
11. Burning Cathedral (3:54)

---

Zapraszam na prowadzone przeze mnie w radiu Rockserwis FM audycje: Lepszy Punkt Słyszenia  w każdy piątek o 21 oraz na set Zona Bizona w niedziele o 16.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

1 komentarz: