Ci to mają tempo. Ledwie rok temu
pisałem o wydanej w kwietniu zeszłego roku piątej płycie duńskiej formacji
Mythic Sunship, a na początku tego roku ukazał się kolejny krążek zespołu – Upheaval. Czemu napisanie o tym
wydawnictwie zajęło mi aż tyle czasu? No cóż, płyt wychodzi wiele, więc czasem
po prostu wydawnictwa grup, o których niedawno już pisałem, spadają na tył
kolejki. Ale prawda jest też taka, że z grupą Mythic Sunship mam pewien
problem. Lubię ich muzykę, dobrze mi się jej słucha, ale… zupełnie nie jestem w
stanie odróżnić od siebie kolejnych płyt.
Tym razem na krążku mamy cztery
numery, ale ponieważ czas trwania płyty jest nieco dłuższy niż w przypadku
większości wcześniejszych albumów grupy, średnia długość kompozycji oscyluje w tym
samym przedziale czasowym – aż trzy kawałki przekraczają długością dziesięć
minut. Początek Tectonic Breach jest
dość oszczędny w aranżacji, ale muzycy błyskawicznie się rozkręcają i już po
paru minutach łoją gęstą, ciężką psychodelię, od której grzyby same rosną na
głośnikach. Nic tylko dać się temu ponieść i przez kilkanaście minut kiwać się
na boki, zapominając zupełnie o otoczeniu. A właściwie nie przez kilkanaście, a
kilkadziesiąt, bo kolejne kompozycje rewolucji nie wprowadzają. Nie znaczy to
oczywiście, że grupa cały czas gra na tej samej intensywności i poziomie
natężenia dźwięku. Początek Aether Flux
wprowadza bowiem dużo łagodniejszy klimat, choć oczywiście z czasem muzycy
eksplorują także mocniejsze brzmienia. Podobnie zresztą skonstruowane jest Cosmic Rupture, które od luźnego
brzdąkania przechodzi w niezłą rozpierduchę. Po takiej jeździe spokojny, mroczny
początek Into Oblivion jest kapitalną
odmianą, choć oczywiście to, że z biegiem czasu całość rozwinie się i nabierze
rozpędu i intensywności, jest pewniejsze niż smród uryny w bramie obok sklepu całodobowego.
Ten psychodeliczny, doom-jazzowy odlot jest tyleż przyjemny, co nieco jednak
przewidywalny.
Wnioski zawarłem w zasadzie już
we wstępie do tego tekstu. Upheaval
to kolejne bardzo przyjemne wydawnictwo od Mythic Sunship. Rozbudowane
kompozycje powoli wciągają słuchacza, a całość sprawia wrażenie jednego,
trwającego trzy kwadranse kwaśnego lotu. Tyle że gdybym miał powiedzieć, co
dokładnie odróżnia ten album od płyt poprzednich, to hmm… data wydania?
Okładka? Liczba utworów? A muzycznie? No właśnie… Wciąż nie mam pojęcia.
1. Tectonic Breach (12:42)
2. Aether Flux (10:54)
3. Cosmic Rupture (6:44)
4. Into Oblivion (13:56)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz