Trudno opisuje się tego typu
płyty, bo nie za bardzo jest sens skupiać się mocno na poszczególnych
kompozycjach, a do tego ciężko znaleźć – trochę jak w przypadku opisywanego
niedawno Mythic Sunship – konkretne cechy, które odróżniałyby jeden album od
drugiego. Panowie z instrumentalnego (przynajmniej na tej płycie) francuskiego zespołu
Domadora po prostu wydają muzykę, która brzmi, jakby weszli sobie na malutką
scenę w psychodelicznej piwnicy i przed grupką podobnych im maniaków, ledwo
widoczni pod skąpym światłem i masą suchego lodu, przez kilkadziesiąt minut łoili,
co tylko przyjdzie im do głowy. A przychodzą im do głowy pomysły całkiem
niezłe.
Grupę Domadora poznałem jakiś
czas po premierze ich poprzedniej płyty – drugiego w dorobku albumu,
zatytułowanego The Violent Mystical
Sukuma. Choć na bloga się już nie „zmieścili”, grałem ich muzykę w swojej
audycji, bo było to naprawdę solidne łojenie w klimacie stoner/psych. Grupa dość
dobrze czuła się w formule utworów, które sięgały kilkunastu minut, choć
zdarzały się też numery znacznie krótsze, o bardziej tradycyjnym czasie
trwania. Tym razem – na płycie Lacuna
– mamy tylko cztery kompozycje trwające w sumie nieco ponad trzy kwadranse.
Mieliście w szkole matematykę, sami wyciągnijcie odpowiednie wnioski. Ale ten
podział na konkretne numery nie jest za bardzo do niczego potrzebny. Może i
kompozycje nie łączą się ze sobą i są między nimi wyraźne przerwy, ale tak
naprawdę płyty słucha się jak jednej improwizacji muzycznej, w trakcie której
muzycy często przez dłuższy czas skupiają się na jakimś motywie i bazując na
nim, łoją tego swojego psychodelicznego stonera z ciemnej piwnicy.
Lacuna Jam daje nam od razu intensywny początek z mocnym riffem i
równie mocno zaznaczonym rytmem. Na szczęście znajduje się chwila, żeby to
intensywne łojenie nagle przerwać i zacząć budować wszystko od nowa. Gengis Khan dla odmiany rozpoczyna się
spokojniej, ale oczywiście bardzo szybko ten spokój muzykom się nudzi i już w
trzeciej minucie zaczynają łoić aż wióry lecą. Tu jednak trzeba przyznać, że
żonglowanie klimatem i natężeniem dźwięku jest znacznie bardziej zaawansowane
niż w pierwszej kompozycji, nawet jeśli niektóre motywy i riffy są subtelne jak
czołg. Vacuum Density w zestawieniu z
resztą płyty to niemal miniaturka, bo numer trwa zaledwie sześć minut. Mimo spokojnego
początku, także tu dzieje się głośno, a w pewnym momencie wchodzi srogi
metalowy riff, choć końcówka znowu zapewnia nieco więcej przestrzeni. Na koniec
płyty panowie tak się zapominają w tym mocnym riffowaniu, że wyszedł najdłuższy
na krązku, bo niemal siedemnastominutowy numer – Tierra Last Homage – który z jednej strony wbija w ziemię i wkręca
powtarzanymi wielokrotnie motywami, a z drugiej pod koniec wprowadza sporo hałaśliwego
chaosu i rozpierduchy. Można się poczuć tak, jakby po wybrzmieniu ostatniego
dźwięku faktycznie nie było już czego zbierać.
To nie jest może muzyka, której
chciałbym słuchać bez przerwy i do której chciałbym ciągle wracać, ale jednak
od czasu do czasu czuję potrzebę posłuchania takiego właśnie w dużej mierze
improwizowanego łojenia, które mnie wciągnie i pozwoli się odciąć od
wszystkiego, co dookoła mnie. I nawet jeśli po zakończonym odsłuchu niewiele
pamiętam w temacie konkretnych motywów, przejść czy sekwencji, to mimo wszystko
za jakiś czas nabiorę ochoty na powtórkę. I chyba o to właśnie chodzi – przynajmniej
dla mnie – w tego typu klimatach. To nigdy nie będzie zespół, przy którym
rozpoznam utwór i podam jego tytuł oraz tytuł płyty, z której pochodzi, po
kilku sekundach (czy minutach…), a jeśli za tydzień czy miesiąc ktoś spyta
mnie, który numer z tego albumu lubię najbardziej, to zrobię najwyżej głupią
minę, ale mimo wszystko zarówno zespół, jak i album będzie mi się kojarzył jak
najbardziej pozytywnie. I tyle. Tylko tyle? Aż tyle? Nie wiem. Po prostu –
tyle.
1. Lacuna Jam (9:19)
2. Gengis Khan (14:13)
3. Vacuum Density (6:02)
4. Tierra Last Homage (16:46)
Płyty można posłuchać na profilu grupy w serwisie Bandcamp.
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz