poniedziałek, 27 maja 2019

Glitter Wizard - Opera Villains [2019]


Formacja Glitter Wizard pochodzi z Kalifornii, a muzykę wydaje od dekady. Nie znałem ich wcześniej, trafiłem na tę formację dopiero przy okazji premiery najnowszej jej płyty – Opera Villains. Spojrzałem na zdjęcie zespołu na rateyourmusic, będące jednocześnie okładką jednego z poprzednich krążków. Monty Python na całego. Dodajmy do tego tytuł najnowszego krążka oraz opisy internetowe, głoszące, że zespół gra mieszankę stonera i ciężkiej psychodelii. Spodziewałem się… hmm nie mam pojęcia, czego ja się tak właściwie spodziewałem. Chyba tego, że będzie dziwnie. I jest. Ale też całkiem przyjemnie.

Album trwa zaledwie 35 minut i zawiera dziesięć w większości niezbyt rozbudowanych kompozycji. W zasadzie jedną trzecią tego czasu zajmują dwa zdecydowanie najdłuższe numery – Hall of the Oyster King i zamykający album Warm Blood – w których grupa pozwala sobie na chwile szaleństwa. Reszta to dwu-czterominutówki, które siłą rzeczy nie będą zbyt wyszukanymi i skomplikowanymi dziełami muzycznymi, ale momentami całkiem skutecznie wpadają w ucho. Dziwna to płyta, jak już wspominałem. Najpierw wbrew opisom myślałem, że to będzie po prostu heavy metal z odniesieniami do NWOBHM, bo w zasadzie brzmienie zespołu idzie mocno w tym kierunku, ale po drodze okazało się, że tu jest niemal wszystko – teatralność Queen (Rats), klimat rodem z wczesnych płyt Maidenów czy Def Leppard (Spell So Evil), podniosły hard rock żywcem wyjęty z byronowskiego okresu Uriah Heep (Toxic Lady i Warm Blood), punkrockowy kosmos (Ten Foot Man) czy motӧrheadowy strzał w pysk (Dead Man’s Wax). A już absolutnie wybuchową mieszanką jest Hall of the Oyster King – metalowe prawie-szanty z wplecionym wiadomym motywem z Griega, a do tego z czasem pojawia się też flet. Nic z tego nie rozumiem, ale podoba mi się.

Mam wrażenie, że najgorszą rzeczą, jaką można zrobić przy okazji odsłuchu tej płyty, to brać to wszystko na poważnie. Patrząc na okładki płyt oraz zdjęcia muzyków grupy, nie mam wątpliwości, że ekipa kręci niezłą bekę. Ale to wszystko byłoby na nic, gdyby grali do dupy. A tak nie jest! To naprawdę całkiem przyjemny, niezbyt długi album, który można śmiało puścić, gdy ma się ochotę na trochę dynamicznej, niezbyt zobowiązującej, rockowej muzyki. Na odrobinę muzycznego szaleństwa z przymrużeniem oka. Takie płyty może nie przechodzą do historii jako największe dzieła muzyczne świata, może i nie są o nich pisane prace naukowe, ale świat ich także potrzebuje.


1. Spell So Evil (3:16)
2. Toxic Lady (3:22)
3. Fear of the Dark (2:06)
4. Ten Foot Man (4:31)
5. March of the Red Clokes (2:23)
6. Rats (2:49)
7. Dead Man's Wax (3:29)
8. Hall of the Oyster King (6:10)
9. Prelude to a Duel (0:46)
10. Warm Blood (6:29)



--
Zapraszam na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz