sobota, 15 czerwca 2019

Glenn Hughes [wywiad]

Przy okazji zeszłorocznego koncertu Glenna Hughesa w Polsce, który odbył się w ramach trasy Glenn Hughes Performs Classic Deep Purple Live, miałem okazję odbyć z artystą krótką rozmowę. Fragmenty tego wywiadu pojawiły się w jednej z moich audycji, całość zaś postanowiłem opublikować tutaj w formie pisemnej.

 
 
 
 
 
Bizon: Głównym powodem naszej dzisiejszej rozmowy jest zespół Deep Purple. Jak się czujesz jako członek Rock and Roll Hall of Fame?
 
Glenn Hughes: To dla mnie wielki zaszczyt, że wraz z Davidem zostałem uwzględniony. Kilku muzyków z Deep Purple nie przyjęto. Ja i David napisaliśmy od nowa część historii tej grupy na Burn. Jestem jedynym muzykiem Deep Purple, który został mianowany ambasadorem Hall of Fame. Z jakiegoś powodu wybrali właśnie mnie, nie mam pojęcia czemu. Więc teraz współpracuję z Hall of Fame. To niesamowite uczucie znaleźć się w tej grupie przyjętych osób. Myślę, że wielu ludzi tego chciało. Inni tego nie rozumieli. Ale jeśli ktoś jest fanem trzeciego składu zespołu, to może sobie wyobrazić, jak to wyglądało, gdy ten sławny drugi skład się rozpadł i nagle w grupie pojawia się jakiś Glenn Hughes i zupełnie nowy człowiek, David Coverdale. Wielu sądziło, że to nie wypali, ale wypaliło…
 
B: A David przecież był wówczas zupełnie nieznany…
 
GH: Całkowicie.
 
B: Ty już za to byłeś całkiem znany. Grałeś przecież w Trapeze.
 
GH: Zagrałem z 20 tras po Ameryce z Trapeze. Zaczęliśmy od grania dla pięciu osób, a w maju 1973 roku, podczas mojego ostatniego koncertu z zespołem, wystąpiliśmy przed dziesięcioma tysiącami. To wielki sukces, a ja miałem zaledwie 21 lat.
 
B: Deep Purple to zespół, który był najczęściej wymieniany w gronie tych, które już dawno powinny być w Rock and Roll Hall of Fame.
 
GH: O tak, od 1993 roku.
 
B: Czy dla was zalezienie się w tym gronie wciąż było ważne?
 
GH: Mnie osobiście nigdy to specjalnie nie obchodziło. Zupełnie. W grudniu 2015 roku, gdy zaczęło się głosowanie, miałem przeczucie, że się dostaniemy i faktycznie tak się stało. Jeśli widziałeś transmisję z uroczystości, to wiesz, że nie czuliśmy się tam zbyt komfortowo. Gillan, Glover i Paice stoją z jednej strony, Lars, David i ja z drugiej. Mój ojciec zmarł tamtego dnia. Ale zauważyłeś, że byłem zupełnie wyluzowany i spokojny? W latach 70. wyglądało to zupełnie inaczej. Przebyłem długą drogę od roku 1975. Powinienem nie żyć, ale jest inaczej. Jestem jedynym czystym i trzeźwym muzykiem Deep Purple, a wtedy byłem jedynym, który był wiecznie pod wpływem.
 
B: Poza tym jesteś obecnie najciężej pracującym muzykiem Deep Purple.
 
GH: Tak sądzę.
 
B: Gdyby ktoś ci powiedział w 1973 czy 74 roku, że za ponad 40 lat wciąż będziesz jeździł w trasy, grał te utwory i będziesz w świetnej formie, uwierzyłbyś?
 
GH: Bardzo bym tego chciał. Gdy miałem dwadzieścia kilka lat, wcale nie chciałem pić. Nie chciałem brać narkotyków. Po prostu znalazłem się w złym miejscu ze złymi ludźmi. Czy tego chciałem? Nie, ale tak wyszło. Skończenie z tym zajęło mi 15 lat. Zupełnie nie pamiętam lat 80.
 
B: Czy decyzja o tym, by pojechać w trasę z utworami Deep Purple, jest związana z faktem dołączenia do Rock and Roll Hall of Fame?
 
GH: Zdecydowanie. Znam się z szefem Hall of Fame. Byłem u nich dwa miesiące temu i o tym rozmawialiśmy. Grałem akurat wtedy w Stanach. Wydaje mi się, że Gillan, Glover i Paice już powoli zwalniają. Wydaje mi się, że w 2019 roku nie będzie zbyt wielu koncertów Deep Purple. Życzę im jak najlepiej. Ale ja wciąż czuję się świeżo. Myślę, że mam w sobie jeszcze z dziesięć lat na scenie. Podejrzewam, że będę ostatnim z tej ekipy, który będzie jeszcze grał i dzielił się z fanami energią. Jestem z tego dumny i wcale nie przemawia przeze mnie arogancja. Jestem dumny z tego, że będę ostatnią osobą z obozu zespołu śpiewającą Burn na żywo. To będę ja. Będę śpiewał do samego końca.
 
B: Zbieram bootlegi moich ulubionych wykonawców, więc mam też kilka koncertów z różnych okresów twojej kariery. Pamiętam, że podczas jednego z koncertów w połowie lat 90. powiedziałeś, że to ostatni rok, kiedy śpiewasz utwory Deep Purple.
 
GH: Powiedziałem tak? [śmiech] Faktycznie był taki okres – rok czy dwa – gdy nie śpiewałem utworów Deep Purple. Ale fani chcą ich słuchać. Podobnie było z Robertem Plantem i utworami Led Zeppelin. Opinia fanów wiele dla mnie znaczy.
 
B: Poza tym to przecież twoje piosenki. Czemu miałbyś ich nie wykonywać? Rozumiem to doskonale. Podczas twoich koncertów panuje klimat rodem z lat 70. Bardzo lubię obecne wcielenie Deep Purple, widziałem ten zespół na żywo kilka razy, grają świetnie, ale od 1984 roku ich koncerty opierają się w dużej mierze na piosenkach. Grają 16-17 utworów, w większości dość krótkich. Nie ma tam za dużo miejsca na improwizacje. Z kolei twoje obecne koncerty są znacznie bardziej podobne to płyt koncertowych typu Made in Europe, California Jam czy On the Wings of a Russian Foxbat. Według mnie znakomicie się to sprawdza.
 
GH: To wszystko rzeczywiście oparte jest na improwizacjach. Ale jamy są dobre tylko wtedy, gdy są prawdziwe. Jeśli się ich nie czuje danego dnia, to nie ma sensu w to brnąć. Niektóre moje koncerty są nieco krótsze, inne nieco dłuższe. Tak było z Deep Purple. Gdy grałem z Jonem, Ianem, Ritchiem czy Tommym, wychodziły nam niesamowite rzeczy.
 
B: Decyzja, by kontynuować w 1975 roku, po odejściu Ritchiego Blackmore'a, była według wielu szaleństwem. W dodatku z gościem z kompletnie innej bajki…
 
GH: Nie chciałem tego ciągnąć…
 
B: Z perspektywy czasu – czy obecnie przyjęcie Tommy’ego Bolina wydaje ci się naturalną decyzją, czy jeszcze bardziej szaloną niż wtedy?
 
GH: Nie chciałem grać dalej. David Bowie mieszkał wtedy u mnie i przekonał mnie, żebym został. Jon także mnie do tego namawiał. A potem poznałem Tommy’ego i pomyślałem: „Wow, to może być dobre”. Wyglądał trochę jak ja, miał szaloną fryzurę, był uroczy. Świetnie nam się grało.
 
B: Zastanawiałem się, jak wiele płyt mógł nagrać jeszcze tamten skład, gdyby wszystko nie posypało się w trakcie tamtej ostatniej angielskiej trasy. Potencjał był spory. Mogliście grać razem jeszcze całkiem długo.
 
GH: Tyle że poza sceną pojawiły się problemy z kobietami, narkotykami i alkoholem. A gdy połączy się te trzy sprawy, efekt jest tragiczny. Tragiczny!
 
B: I faktycznie koniec był tragiczny.
 
GH: Niestety.
 
B: A skoro mówimy o potencjalnych scenariuszach, które się nie ziściły… Pracowałeś w swoim życiu z wieloma muzykami. Jest ich zbyt wielu, by wszystkich zliczyć. Niektóre z tych projektów trwały krócej, inne dłużej. Są wśród nich takie, które według ciebie powinny były przynieść więcej muzyki?
 
GH: Hughes/Thrall, to na pewno. Ale nie byliśmy w stanie skończyć drugiej płyty. Trapeze. To mój zespół, dawałem tam z siebie absolutnie wszystko. W przypadku tych dwóch projektów żałuję, że nie powstało nic więcej.
 
B: I wciąż grasz utwory Trapeze na koncertach.
 
GH: Nagraliśmy nawet nową wersję utworu Medusa z Black Country Communion.
 
B: I to świetną. Zespół Trapeze nie był jakoś bardzo znany w tamtym czasie, choć – jak mówiłeś – graliście nawet dla dziesięciu tysięcy ludzi.
 
GH: W Stanach…
 
B: Mam wrażenie, że wielu fanów teraz odkrywa Trapeze. To niesamowite, bo ten zespół nie istnieje już od wielu lat.
 
GH: Gdy słucham tych płyt, trudno mi uwierzyć, że nagrywaliśmy je niemal 50 lat temu. To niesamowite. Jestem niezwykle dumny z naszego dorobku.
 
B: Twój przyjaciel David Coverdale wydał Purple Album – płytę ze studyjnymi wersjami utworów, które nagrywaliście w Purple. Słyszałeś ją?
 
GH: Kilka rzeczy, ale nie całość.
 
B: Pamiętam, że dołączyłeś na scenie do jego zespołu w trakcie jednego z koncertów…
 
GH: Tak, w L.A.…
 
B: Masz plan, by nagrać podobną płytę albo wydać koncertówkę z tej trasy?
 
GH: Może w przyszłym roku. Wszyscy chcą, żebym to zrobił, ale to musi być odpowiednio zarejestrowane. Muszę mieć wszystko pod kontrolą. Nie chcę, żeby wytwórnia rządziła, jak to wszystko ma być sfilmowane. Będę od tej pory dyrygował wszystkim, co związane z moją karierą. Nie za bardzo ufam innym ludziom w tej sprawie. Bez urazy dla kogokolwiek.
 
B: Zmieńmy temat na chwilę. Grasz czasem z zespołem gwiazd – Kings of Chaos. Macie jakieś plany koncertowe poza Ameryką Północną? [śmiech]
 
GH: [śmiech] Taa, wiem. Musisz wiedzieć, że to niezwykle popularny i drogi zespół. Sprowadzenie go do Europy kosztuje cholernie dużo kasy. Nie możemy sami tego zrobić, musi pojawić się ktoś, kto wyłoży pieniądze. Nienawidzę pieniędzy. Oczywiście potrzebuję ich, ale nie są dla mnie priorytetem. Nie dla nich tu jestem, a dlatego, że kocham muzykę.
 
B: A propos pieniędzy. Mam wrażenie, że cała ta społeczność bogatych i popularnych osób z L.A. – muzycy, aktorzy itd. – jest obecnie dużo bardziej świadoma jeśli chodzi o problemy społeczne czy kwestię praw zwierząt. Twój przyjaciel Matt Sorum jest bardzo zaangażowany w kwestię praw zwierząt, ty także.
 
GH: Jestem ambasadorem projektu ratującego delfiny.
 
B: Chciałbym, żebyś na koniec powiedział o tym kilka słów.
 
GH: Jestem weganinem. Przestałem jeść mięso w 1989 roku. To długa historia, ale zacząłem właśnie od odstawienia mięsa – baraniny, wieprzowiny, cielęciny, wołowiny. Wiem, jak działają farmy. Nie chcę tego jeść. Trzy lata temu odstawiłem drób. Półtora roku temu przestałem jeść ryby. Teraz jestem weganinem – żadnego mleka, sera czy produktów zwierzęcych. Należę do organizacji chroniących zwierzęta, do projektu zajmującego się delfinami, do Amanda Foundation, PETA i innych organizacji przeciwdziałających wykorzystywaniu zwierząt. Angażuję się mocno w ich działania, by pomagać w edukowaniu młodych ludzi. Nie jestem w stanie jeść… Wiesz, świnia to bardzo inteligentne zwierzę. Tak samo delfiny czy słonie… Trudno wyobrazić sobie, przez co one przechodzą. McCartney już wiele lat temu próbował uświadamiać ludzi w tej kwestii. Dojście do tego w pełni zajęło mi 40 lat… Nie robię tego po to, by być modnym, czy dlatego, że mieszkam w Hollywood. Robię to dlatego, że nie mogę znieść myśli o zabijaniu i zjadaniu zwierząt.


--
Zapraszam na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz