poniedziałek, 17 czerwca 2019

Shotgun Sawyer - Bury the Hatchet [2019]


Shotgun Sawyer to kalifornijska formacja, która zadebiutowała trzy lata temu krążkiem Thunderchief, a w 2017 roku wydała singiel z dwoma kolejnymi nowymi nagraniami. W 2019 roku dorzuciła do tych dwóch numerów siedem kolejnych i w ten sposób powstała płyta numer dwa – Bury the Hatchet. Przyznam, że wcześniej nie miałem żadnego kontaktu z muzyką tej grupy, więc gdy zobaczyłem okładkę, byłem przekonany, że będę miał do czynienia z ciężkim, wgniatającym wręcz w fotel materiałem, w którym pewnie niewiele będzie miejsca na różnorodność. Pozory czasem mylą.

Dwie pierwsze kompozycje na płycie – Ain’t Tryin’ to Go Down Slow i (Let Me) Take You Home – faktycznie wpisują się w to, czego oczekiwałem po płycie, którą zdobi okładka z czaszką, w którą wbito topór. Jest dynamicznie, ciężko, motorycznie, choć jednocześnie muszę zaznaczyć, że nawet w tych kompozycjach także dość melodyjnie. To nie jest napieprzanie dla samego napieprzania. Zespół nie wdeptuje nas w ziemię, a proponuje takie nieco motӧrheadowe podejście, tyle że z bardziej melodyjnym i nieco milszym dla ucha wokalem. Ale po tych dwóch kawałkach mamy pierwsze zaskoczenie – Backwoods Bear to luzacki, pół-akustyczny numer, w którym znajdziemy i brudny folk, i trochę południowego rocka, a może nawet nieco country. Tego się zupełnie nie spodziewałem. Takie odejście od mocnego, dynamicznego łojenia mamy też w Son of the Morning, które zaczyna się niezwykle spokojnie i choć nie brakuje w nim momentami ciężaru, całość jest dużo wolniejsza, nieco mroczna i bardzo klimatyczna, oraz w bluesowym When the Sun Breaks. I choć resztę płyty zdominował ciężar i rockowy czad, te kompozycje „z innej bajki” sprawiają, że albumu słucha się bardzo dobrze. A skoro już jesteśmy przy tych dynamiczniejszych rzeczach, zwrócę uwagę na You Got to Run, w którym znalazło się nawet trochę miejsca na wpadającą w psychodelię część instrumentalną, czy na Love You Right, w którym panowie trochę kombinują z rytmem. 

Dobre wyważenie natężenia dźwięku to największa zaleta tego albumu. Płyta trwa niespełna 41 minut, ale gdyby każdy numer szedł po tym samym schemacie melodyjnego i ciężkiego łojenia z trochę jednak monotonnym wokalem, szybko zrobiłoby się dość nudno. A tak, dzięki okazjonalnym wycieczkom poza krainę mocnego riffu, wyszła może i niezbyt odkrywcza, ale naprawdę przyjemna w odbiorze płyta, która powinna spodobać się wielu czytelnikom tego bloga.


1. Ain't Tryin' to Go Down Slow (3:16)
2. (Let Me) Take You Home (4:44)
3. Backwoods Bear (3:29)
4. You Got to Run (4:55)
5. Son of the Morning (5:31)
6. Hombre (3:44)
7. Love You Right (5:15)
8. When the Sun Breaks (5:30)
9. Shallow Grave (4:24)



--
Zapraszam na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz