Nie znam historii kanadyjskiego
kwartetu Sandveiss, ale z tego, co znalazłem w internecie, wynika, że grupa
powstała na początku kończącej się właśnie dekady. W 2012 roku wydali EP-kę,
rok później pierwszy album, a potem… cisza. Z wyjątkiem jednego singla aż do
zeszłego roku nie ukazało się kompletnie nic. Nie wiem, czy była to przerwa w
działalności, czy może po prostu panowie tak długo zbierali się do ponownego
komponowania, ale to obecnie dość rzadkie, by między dwiema pierwszymi dużymi
płytami zespołu było aż sześć lat przerwy. Jednak z pewnością kwartet dobrze
wykorzystał ten czas, bo nagrał bardzo ciekawy album, który powinien przypaść
do gustu wielu fanom dobrego, współczesnego rocka granego na wysokich obrotach.
Większość płyt opisywanych na tym
blogu łączy to, że znajdziemy na nich wiele odniesień do brzmienia lat 60. czy
70. Nie ukrywam, że jestem fanem takich właśnie klimatów retro, a zespołów,
które w takich muzycznych okolicach się lubują, jest obecnie mnóstwo. Jednak w
przypadku Sandveiss mamy do czynienia z bardziej współczesnym rockowym
brzmieniem, które, jeśli z czegoś odważniej czerpie, to raczej z dokonań
ostatnich dwóch dekad, może czasami z lat 90. Głębiej panowie raczej nie
sięgają, choć oczywiście można by nie bez racji twierdzić, że pośrednio i tak
wszyscy czerpią z Chucka Berry’ego, Beatlesów i Black Sabbath…
Na Saboteur znajdziemy zaledwie siedem utworów i zazwyczaj nie są to
kompozycje przesadnie długie. W efekcie dostajemy płytę dość krótką, co wcale
nie jest jej wadą. A do tego, jak na jej krótkość, dość zróżnicowaną. Najciekawszym
fragmentem albumu jest niewątpliwie zdecydowanie najdłuższy numer w zestawie –
ponad dziewięciominutowe The Masquerade.
Tu nieco mroczny, ale chwytliwy, dynamiczny rock łączy się świetnie z częścią
drugą, w której dominuje klimat żywcem wyjęty z Floydowego Echoes. Po dynamicznym początku albumu w postaci Sands of Time i Dead Inside trochę bałem się, że to będzie taka właśnie niby
przyjemna dla ucha, ale dość jednowymiarowa płyta, którą w całości zdominują rockowe
numery o radiowym potencjale. The
Masquerade było pierwszym dowodem na to, że może być zupełnie inaczej.
To zresztą potwierdziło się do
pewnego stopnia w drugiej połowie albumu. Choć The Divider i kompozycja tytułowa to znowu raczej szybsze, dynamiczniejsze
rzeczy, Broken Man’s Mind przynosi
znacznie spokojniejsze, mocno „bujalne” tempo. Całkowitym zaskoczeniem jest
zamykające płytę Burning Ropes, w
którym pojawiają się nawet elementy folk rocka. Czy nie jest to zbyt dalekie
odejście od brzmienia reszty albumu? Może faktycznie lepiej, gdyby był to pozaalbumowy
singiel, albo gdyby zespół wydał to na kolejnej płycie, gdzie może utwór lepiej
pasowały stylistycznie, ale z drugiej strony i tak na końcu krążka numer ten
sprawdza się nieco lepiej niż gdyby umieszczono go gdzieś w środku. No a już
całkowicie pomijając odmienne brzmienie – to po prostu bardzo dobry, intrygujący
kawałek, w folkowo-ogniskowym klimacie. Jego jedynym minusem jest to, że słabo
pasuje do reszty płyty.
Nagrania na Saboteur są niewątpliwie chwytliwe, z powodzeniem mogłyby być
nadawane nawet w nieco bardziej nastawionych na komercję stacjach rockowych. Tu
niewątpliwie jest spory radiowy potencjał. Ale jednocześnie jest tu
wystarczająco dużo mroku, brudu i ciężaru, by tę przystępność kontrować i
doprowadzić do przyjemnego balansu. To trochę tak, jakby ktoś wziął sobie co
nieco z Alter Bridge czy Disturbed, ale natychmiast dorzucił szczyptę Alice in
Chains czy Stone Temple Pilots. To bardzo dobrze zrealizowana płyta, która każe
zwrócić na ten zespół uwagę. Coś mi się wydaje, że przy odrobinie szczęścia
mogą za parę lat wypłynąć na głębsze i szersze wody, bo to absolutnie nie są
muzyczne klimaty skazujące Sandveiss na wieczne granie po piwnicznych klubach
dla stu osób.
Płyty możecie posłuchać na Bandcampie.
1. Sands of Time (4:36)
2. Dead Inside (3:39)
3. The Masquerade (9:24)
4. The Divider (4:47)
5. Saboteur (4:39)
6. Broken Man's Mind (6:19)
7. Burning Ropes (5:30)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Wychodzi, że jeden kawałek na płycie komponowali rok. ;-). Początek Maskarady przypomina mi klimat No Quarter Zeppów. Dawać ich do Polski, zapełniliby jakiś klubik.
OdpowiedzUsuń