War Cloud to kalifornijskie power
trio, które od kilku lat młóci zgrabnie w klimatach łączących NWOBHM, kalifornijską
scenę thrashową i tradycyjnego hard rocka. Czyli kompletnie nic odkrywczego,
ale umówmy się – niektóre zespoły z tej muzycznej bajki po prostu mają „to coś”
i brzmią naprawdę solidnie, a inne próbują, ale coś nie gra. Mam wrażenie, że
War Cloud można zaliczyć do tej pierwszej grupy. Warsztat jest, produkcja stoi
na dobrym poziomie, w zasadzie wszystko się tu zgadza i nic nie zgrzyta, a to
już dobry początek.
Na okładce klimat
wojenno-lotniczy. Samoloty, pociski, płonące niebo. A muzycznie? Też
dynamicznie i intensywnie. Pomyślcie o wczesnej Metallice czy Megadeth tylko z
lepszą produkcją i jednak w wydaniu nieco mniej agresywnym, może nieco bardziej
różnorodnym, dość często bardziej hardrockowym niż heavy/thrashmetalowym. To niewątpliwie
udany miks ciężkiego grania z początku lat 80. (zarówno w wydaniu
metallikowo-megadethowym, jak i maidenowo-ufowym) z rzeczami nieco bardziej
współczesnymi, jak choćby Black Star Riders. Czyli jest łomot, ciężar, kaskada
riffów, przeważnie mocne tempo, ale nie brakuje przy tym melodii i
chwytliwości. Kilka razy zespół dość znacząco mruga do fanów rocka, bo a to w Dangerous Game zaczną mocno w stylu Doctor Doctor (a po drodze w wolniejszym
fragmencie pojadą straszliwie The Killing
Hand z pierwszej płyty Dream Theater), a to w Do Anything przez moment pojawi się jakby motyw z Detroit Rock City, innym razem w State of Shock panowie przez chwilę
zapomną, że nie grają Highway Star, a
to wreszcie tu czy tam (np. w Strike) wokal ryknie niemal jak Hetfield na Kill ‘em All (pierwsze skojarzenie – Whiplash). Przede wszystkim są to jednak
nagrania, które wpadają w ucho – może właśnie dzięki temu, że już to gdzieś
słyszeliśmy, a może po prostu panowie wiedzą, jak zrobić numer z radiowym potencjałem
(oczywiście mówimy tu o stacjach specjalizujących się w muzyce ciężkiej… choć
te w sumie zazwyczaj mają gdzieś, czy utwór jest chwytliwy, czy nie).
Mam kłopot z wyróżnieniem
konkretnych kompozycji, bo tak naprawdę tej trzydziestotrzyminutowej płyty
dobrze słucha się jako jednego, dłuższego, solidnego rockowo-metalowego
kopniaka. Niewiele tu spokojniejszych fragmentów, a jeśli już się pojawiają, to
służą raczej za przerywnik i chwilę oddechu przed wznowieniem łojenia. To nie
jest album, który odmieni wasze życie albo nagle wywróci do góry nogami wasze
listy ulubionych płyt tego roku, ale jeśli ktoś lubi solidny łomot w klimacie
zespołów, które wymieniałem w poprzednich zdaniach tego tekstu, powinien nowej
płycie War Cloud dać szansę.
Płyty możecie posłuchać na profilu wydawcy - Ripple Music.
1. Strike (3:36)
2. White Lightning (2:53)
3. Dangerous Game (5:52)
4. Tomahawk (3:56)
5. Seeing Red (4:59)
6. Do Anything (2:56)
7. Means of Your Defeat (4:20)
8. State of Shock (4:54)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Kompletny odlot i polot,thx za recenzje dodam tylko,kradnę.
OdpowiedzUsuńa na zdrowie ;)
Usuń