środa, 16 marca 2016

Signal to Noise Ratio - Work in Progress [2016]

Polska chyba w końcu dogania zachód i północ Europy w pragnieniu powrotu do dźwięków, które królowały w muzyce dobrych 45 czy 50 lat temu. Do tego, że co chwila pojawiają się kolejne zagraniczne grupy, które śmiało wchodzą w klimaty rockowej psychodelii, już się przyzwyczailiśmy. Do niedawna podobny krok w wykonaniu muzyków z Polski był rzadkością, ale chyba w końcu mamy pewien trend w polskim muzycznym podziemiu (bo nie oszukujmy się – mainstream to wciąż w 95% niestrawne pseudomuzyczne gówno). W trend ten świetnie wpisuje się formacja Signal to Noise Ratio, która wydaje właśnie krążek Work in Progress. Jest to w zasadzie zbiór utworów, które powstawały przez kilka ostatnich lat z różnych okazji. Niektóre z myślą o konkursach, inne jako ścieżka dźwiękowa do filmu, jeszcze inne na płytę, która nigdy nie została ukończona. Można więc uznać, że Work in Progress to takie „the best of” tego młodego zespołu – zbiór najlepszych nagrań, nad którymi pracowała trójka muzyków tej formacji. Tym bardziej dziwi to, że to wszystko naprawdę „trzyma się kupy” i brzmi spójnie.

Muzycznie na płycie dominują przede wszystkim instrumenty klawiszowe wszelkiego rodzaju obsługiwane przez Marię Białotę. Organy, syntezatory, basowy rhodes – to one nadają temu albumowi charakterystyczny, nieco zakręcony klimat. Gitara czy perkusja pełnią tu istotne funkcje i świetnie dopełniają całości, ale to właśnie te pokręcone, kosmiczne brzmienia syntezatorowo-organowe stanowią esencję tego materiału. Z siedmiu kompozycji wypełniających 55 minut płyty kilka zdecydowanie zwraca uwagę. Pierwszą z nich jest fantastyczna, psychodeliczna interpretacja utworu Droga za widnokres Marka Grechuty. Okazuje się, że można podać Grechutę w takiej formie, że trafi do młodszego słuchacza i to w dodatku niekoniecznie zakochanego w piosence poetyckiej. Świetnie sprawdza się w tym przypadku głos gitarzysty Przemysława Piłacińskiego. O ile w kilku innych kompozycjach aż czasami trochę żałowałem, że muzycy nie zdecydowali się na w pełni instrumentalne granie, bo wokale (jakiekolwiek, nie że akurat konkretnie te Przemka) trochę mi zaburzały klimat całości, tak tutaj wszystko pasuje do siebie idealnie. Genialnie słucha się Körkarlen, instrumentalnej kompozycji nagranej do przedwojennego szwedzkiego niemego horroru Furman śmierci. Klimat grozy i pewnego szaleństwa da się wyczuć nawet jeśli nie widziało się tego obrazu i nie miało się pojęcia, że ta kompozycja taki właśnie film niedawno ilustrowała podczas pokazów.

W piękną muzyczną podróż zabiera słuchaczy ponad 15-minutowa Entropia – najdłuższy numer na płycie, niemal w całości instrumentalny. Zaczyna się delikatnie, tajemniczo, z dominacją syntezatorów i subtelnego saksofonu. Ten klimat dominuje przez niemal pięć minut, aż atmosfera nieco gęstnieje, a całość wchodzi w rejony Floydowego Set the Controls… W ogóle jeśli miałbym do czegoś porównać te psychodeliczne zapędy Signal to Noise Ratio, to do głowy przede wszystkim przychodzi mi bardzo wczesne Pink Floyd, gdy o muzycznym kierunku tej grupy decydowali Syd Barrett i Richard Wright, ewentualnie koncert w Pompejach (choć tam przecież też materiał Barrettowski stanowił niezwykle ważną część całości). I gdy po dziewięciu minutach wchodzi na moment wokal, to niemal wyrywa z tej muzycznej hipnozy. Z drugiej strony – zupełnie się tego nie spodziewałem przy pierwszym odsłuchu, więc to chyba dobrze, w końcu element zaskoczenia to zawsze korzystna rzecz. I trochę szkoda, że wszystko po tych ponad 15 minutach zmierza do wyciszenia, bo było tak przyjemnie, że mogłoby się jeszcze ciągnąć się przez kilka kolejnych minut. To jednak jeden z tych utworów, które na koncertach mają szansę rozrosnąć się do rozmiarów prawdziwych rozimprowizowanych psychodelicznych monstrów. Dla odmiany jedna z krótszych kompozycji – Duchy elektryczności – charakteryzuje się mocno elektronicznym klimatem w stylu lat 80. I tu akurat mocno zniekształcony wokal sprawdza się fantastycznie w połączeniu z tym nieco archaicznym, mechanicznym niemal brzmieniem. Druga z kilkunastominutowych improwizacji – Ludzie-muchomory – rozpoczyna się od recytowanego fragmentu rodem z programu krajoznawczego. I choć głos Przemka w najmniejszym stopniu nie jest kobiecy, to ja tam i tak za każdym razem zamiast niego słyszę Krystynę Czubówną, która opowiada o rytualnych obrzędach indiańskich plemion. Muzycznie to znowu bardzo delikatna, klimatyczna psychodelia. Nic na siłę, nie ma co spodziewać się tu nagłych wybuchów czy mocnych gitarowych riffów, które kontrastowałyby z delikatnym tłem klawiszowym. Nie, tu wszystko płynie spokojnie, czasami wręcz sielsko, innym razem niepokojąco i tajemniczo. Ale nigdy zbyt gwałtownie.


Work in Progress to płyta jakiej ewidentnie brakowało na polskim rynku muzycznym. Wypełniona fantastycznym klimatem, wywołującymi ciarki dźwiękami, interesującą kombinacją muzycznej psychodelii i poetyckiego podejścia do kwestii wokalnych. Jako autor audycji radiowych mam problem z takimi płytami, bo… chciałoby się zagrać z nich wszystko. Być może pierwszy i zarazem najkrótszy numer na albumie – Zanim – nigdy do końca się nie rozkręca, ale jak już Signal to Noise Ratio wchodzą na bardzo wysoki poziom przy drugim utworze, to do samego końca ten poziom muzyczny wydawnictwa jest kapitalny. Mam nadzieję, że zespołowi uda się powoli dotrzeć do szerszego grona odbiorców tego typu muzyki, bo takich artystów trzeba i warto wspierać. Work in Progress to płyta niebanalna, zaskakująca i tak zwyczajnie cholernie przyjemna w odsłuchu.


--
Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 22 (powtórki w soboty o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji

7 komentarzy:

  1. powiem nawet, że przecholernie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tak przy okazji, ktoś mi dzisiaj podrzucił ten kąsek https://www.youtube.com/watch?v=76zOryTNxx8 pewnie znasz...

      Usuń
    2. a nie znam. na razie tylko machnąłem na chybił trafił w kilka miejsc tej płyty i brzmi intrygująco. jak będę miał więcej czasu, to przesłucham całość :) dzięki.

      Usuń
    3. no ja już po odsłuchu i wrażenia mam dobre, świetnie usypia, ale po 16godz pracy to nawet cannibal corpse może uśpic;)

      Usuń
    4. do słuchania na nieusypianie też działa ;) grałem coś ostatnio w rockserwisie, dzisiaj znowu po 22 będę grał. bardzo mi sie tego dobrze słucha.

      Usuń
    5. no ja nie wiem kiedy odleciałam, ale płytka momentami zaskakująca:)

      Usuń
    6. a i żeby nie było słucham i czekam na 22

      Usuń