środa, 27 września 2017

Motorpsycho - The Tower [2017]



Siły twórcze w panach z Motorpsycho chyba są niewyczerpywalne. W ostatnich latach zespół ciągle prezentuje nowe nagrania, a w dodatku te nowe płyty z pewnością można zaliczyć do najbardziej udanych w długiej, bo już niemal trzydziestoletniej historii grupy. Tym razem trio z Trondheim wydało podwójny album zatytułowany The Tower, nagrany z nowym perkusistą, Szwedem Tomasem Järmyrem oraz z gościnnym udziałem gitarzysty i flecisty Alaina Johannesa, który pojawia się w czterech kompozycjach. Po tym zespole można spodziewać się wszystkiego. W ostatnich latach próbowali różnych odcieni muzyki rockowej – od prog rocka przez ciężką stonerową psychodelię i alternatywę po delikatny folk. I tym razem wszystkie te elementy odnajdziemy na kolejnym krążku formacji.

Niełatwo słucha się płyt podwójnych. Wiele razy to powtarzałem – płyt podwójnych, których zawartość uzasadnia taką ilość materiału, jest bardzo niewiele. Większość prędzej czy później zaczyna męczyć i przytłaczać długością. A jednak jakimś cudem z The Tower tak nie jest. Oczywiście nie oznacza to, że zawsze mam ochotę na odsłuch całości, ale panom z Motorpsycho udało się nagrać trwające 85 minut wydawnictwo, na którym nie ma słabej kompozycji. Pierwsza płyta to ponad 43 minuty niezwykle dobrego i równego materiału. Poza króciutkim, akustycznym Stardust, znajdziemy tu same rozbudowane numery, począwszy od beatlesowsko-crimsonowskiej mieszanki w numerze tytułowym, który album rozpoczyna, przez muzyczny hołd oddany klasykom mocnego łojenia w A.S.F.E. (riff jakby żywcem wyjęty z poradnika profesora Iommiego) po kapitalnie wciągające In Every Dream Home (There’s a Dream of Something Else). Jest melodyjnie, intrygująco, różnorodnie. Czasem pojawi się flet (In Every Dream Home), czasem znakomity klimat wprowadzą instrumenty klawiszowe (The Tower), jeszcze innym razem muzycy oddają się progrockowym szaleństwom, nawet na pograniczu awangardy i jazzu (ponownie The Tower czy Bartok of the Universe). To byłaby piekielnie mocna 44-minutowa płyta, gdyby na tym się skończyło. Ale się nie kończy i wcale nie jest to zła wiadomość.
 
Część druga także nie zawodzi. Cztery numery, ponad 41 minut, w tym dwa kilkunastominutowe kolosy i, ponownie, jedna „miniaturka”, bo za taką musi w tym towarzystwie uchodzić niespełna czterominutowe The Maypole. I znowu jest to utwór oparty częściowo na brzmieniach akustycznych, choć dużo żywszy od Stardust i jednak zawierający także kapitalną, choć oszczędną partię gitary elektrycznej. Tu jednak uwagę zwraca przede wszystkim kapitalny rytm i praca instrumentów perkusyjnych. A Pacific Sonata to niemal 16 minut obłędnie dobrego grania. Najpierw muzycy serwują nam kilka minut fantastycznego pół-akustycznego grania zahaczającego o folk i lekką psychodelię, a później pięknie to wszystko rozwijają tak, że nie sposób nie dać się wciągnąć w ten nieco sielski, rozbujany klimat. Druga część to już instrumentalna jazda w progresywnym klimacie. W niczym nie ustępuje tej kompozycji drugi z długich numerów – Ship of Fools, które całość zamyka. Choć tu już charakter muzyki jest zupełnie inny. Od początku jest dość intensywnie, a mimo to całość cały czas narasta, hipnotyzując, wciągając kolejnymi powtórzeniami motywów i coraz większą mocą. Brzmi to niczym podkład do dzikiego, opętańczego tańca. I te ciepłe, głębokie brzmienia klawiszowe, zwłaszcza pod koniec! Potęga. Takiego numeru nie powstydziliby się najwięksi mistrzowie progrockowej psychodelii.


Tym albumem panowie z Motorpsycho pokazali, że jednak da się nagrać dwupłytowe wydawnictwo, które ani na moment nie obniży poziomu. Wciąż jednak twierdzę, że takie przypadki to wielka rzadkość. Tym większe brawa dla zespołu. The Tower to 85 minut muzyki, z której naprawdę trudno byłoby coś wyciąć. To niesamowite, że przy tak częstych premierach nowych albumów, Motorpsycho wciąż utrzymują tak wysoki poziom. Ta płyta zachwyca od pierwszego odsłuchu, ale z każdym kolejnym wciąga coraz bardziej, zachwycając świetnymi melodiami połączonymi z mocą i pięknym brzmieniem. The Tower to bezsprzecznie jedno z najciekawszych rockowych wydawnictw 2017 roku, choć nie mam najmniejszych wątpliwości, że mainstreamowe media w Polsce, nawet te rockowe, kompletnie ten album zignorują.


CD 1
1. The Tower (8:41)
2. Bartok of the Universe (6:07)
3. A.S.F.E. (6:55)
4. Intrepid Explorer (9:50)
5. Stardust (3:34)
6. In Every Dream Home (There's a Dream of Somewhere Else) (8:23)

CD 2
1. The Maypole (3:39)
2. A Pacific Sonata (15:39)
3. The Cuckoo (7:19)
4. Ship of Fools (14:41)



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

7 komentarzy:

  1. Nie widziałem w zapowiedziach i nawet przez moment pomyślałem, że zostanie pominięta, no, ale jest.
    Milczenie pod wpisem jest hmm... zastanawiające. Tak dobra płyta powinna być "obrabiana" z każdej strony. To niech ja jeden wyrażę swoją radość z niej, bo to jedna z niewielu, jakie dają nadzieję, że można będzie liczyć na niepochamowaną radość słuchania nowej muzyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. milczenie na tym blogu nie jest niczym nowym niestety ;) odsłon dużo, komentarzy od zawsze niewiele ;)

      Usuń
  2. P.S.
    Ja wiem, jak się pisze niepohamowaną dlatego, że najczęściej jestem niepochamowany ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Doskonała płyta. Kilka ostatnich wydawnictw Motorpsycho to moim zdaniem płyty wybitne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, zdecydowanie poszli mocno w górę w ostatnich latach, choć i wcześniej zdarzały im się plyty naprawde wielkie

      Usuń
  4. Mogr o podpowiedź od czego warto zacząć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatnie trzy 'właściwe' płyty studyjne czyli The Tower, Here Be Monsters i Behind the Sun. Jeśli tu coś 'zatrybi', to jest sens grzebać dalej ;)

      Usuń