Siły twórcze w panach z
Motorpsycho chyba są niewyczerpywalne. W ostatnich latach zespół ciągle
prezentuje nowe nagrania, a w dodatku te nowe płyty z pewnością można zaliczyć
do najbardziej udanych w długiej, bo już niemal trzydziestoletniej historii grupy.
Tym razem trio z Trondheim wydało podwójny album zatytułowany The Tower, nagrany z nowym perkusistą,
Szwedem Tomasem Järmyrem oraz z gościnnym udziałem gitarzysty i flecisty Alaina
Johannesa, który pojawia się w czterech kompozycjach. Po tym zespole można
spodziewać się wszystkiego. W ostatnich latach próbowali różnych odcieni muzyki
rockowej – od prog rocka przez ciężką stonerową psychodelię i alternatywę po
delikatny folk. I tym razem wszystkie te elementy odnajdziemy na kolejnym
krążku formacji.
Niełatwo słucha się płyt
podwójnych. Wiele razy to powtarzałem – płyt podwójnych, których zawartość
uzasadnia taką ilość materiału, jest bardzo niewiele. Większość prędzej czy
później zaczyna męczyć i przytłaczać długością. A jednak jakimś cudem z The Tower tak nie jest. Oczywiście nie
oznacza to, że zawsze mam ochotę na odsłuch całości, ale panom z Motorpsycho
udało się nagrać trwające 85 minut wydawnictwo, na którym nie ma słabej
kompozycji. Pierwsza płyta to ponad 43 minuty niezwykle dobrego i równego
materiału. Poza króciutkim, akustycznym Stardust,
znajdziemy tu same rozbudowane numery, począwszy od beatlesowsko-crimsonowskiej
mieszanki w numerze tytułowym, który album rozpoczyna, przez muzyczny hołd
oddany klasykom mocnego łojenia w A.S.F.E.
(riff jakby żywcem wyjęty z poradnika profesora Iommiego) po kapitalnie
wciągające In Every Dream Home (There’s a
Dream of Something Else). Jest melodyjnie, intrygująco, różnorodnie. Czasem
pojawi się flet (In Every Dream Home),
czasem znakomity klimat wprowadzą instrumenty klawiszowe (The Tower), jeszcze innym razem muzycy oddają się progrockowym
szaleństwom, nawet na pograniczu awangardy i jazzu (ponownie The Tower czy Bartok of the Universe). To byłaby piekielnie mocna 44-minutowa
płyta, gdyby na tym się skończyło. Ale się nie kończy i wcale nie jest to zła
wiadomość.
Część druga także nie zawodzi.
Cztery numery, ponad 41 minut, w tym dwa kilkunastominutowe kolosy i, ponownie,
jedna „miniaturka”, bo za taką musi w tym towarzystwie uchodzić niespełna
czterominutowe The Maypole. I znowu
jest to utwór oparty częściowo na brzmieniach akustycznych, choć dużo żywszy od
Stardust i jednak zawierający także
kapitalną, choć oszczędną partię gitary elektrycznej. Tu jednak uwagę zwraca
przede wszystkim kapitalny rytm i praca instrumentów perkusyjnych. A Pacific Sonata to niemal 16 minut
obłędnie dobrego grania. Najpierw muzycy serwują nam kilka minut fantastycznego
pół-akustycznego grania zahaczającego o folk i lekką psychodelię, a później pięknie
to wszystko rozwijają tak, że nie sposób nie dać się wciągnąć w ten nieco
sielski, rozbujany klimat. Druga część to już instrumentalna jazda w
progresywnym klimacie. W niczym nie ustępuje tej kompozycji drugi z długich
numerów – Ship of Fools, które całość
zamyka. Choć tu już charakter muzyki jest zupełnie inny. Od początku jest dość
intensywnie, a mimo to całość cały czas narasta, hipnotyzując, wciągając
kolejnymi powtórzeniami motywów i coraz większą mocą. Brzmi to niczym podkład
do dzikiego, opętańczego tańca. I te ciepłe, głębokie brzmienia klawiszowe,
zwłaszcza pod koniec! Potęga. Takiego numeru nie powstydziliby się najwięksi
mistrzowie progrockowej psychodelii.
Tym albumem panowie z Motorpsycho
pokazali, że jednak da się nagrać dwupłytowe wydawnictwo, które ani na moment nie
obniży poziomu. Wciąż jednak twierdzę, że takie przypadki to wielka rzadkość.
Tym większe brawa dla zespołu. The Tower
to 85 minut muzyki, z której naprawdę trudno byłoby coś wyciąć. To niesamowite,
że przy tak częstych premierach nowych albumów, Motorpsycho wciąż utrzymują tak
wysoki poziom. Ta płyta zachwyca od pierwszego odsłuchu, ale z każdym kolejnym
wciąga coraz bardziej, zachwycając świetnymi melodiami połączonymi z mocą i pięknym
brzmieniem. The Tower to
bezsprzecznie jedno z najciekawszych rockowych wydawnictw 2017 roku, choć nie
mam najmniejszych wątpliwości, że mainstreamowe media w Polsce, nawet te
rockowe, kompletnie ten album zignorują.
CD 1
1. The Tower (8:41)
2. Bartok of the Universe (6:07)
3. A.S.F.E. (6:55)
4. Intrepid Explorer (9:50)
5. Stardust (3:34)
6. In Every Dream Home (There's a Dream of Somewhere Else) (8:23)
CD 2
1. The Maypole (3:39)
2. A Pacific Sonata (15:39)
3. The Cuckoo (7:19)
4. Ship of Fools (14:41)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Nie widziałem w zapowiedziach i nawet przez moment pomyślałem, że zostanie pominięta, no, ale jest.
OdpowiedzUsuńMilczenie pod wpisem jest hmm... zastanawiające. Tak dobra płyta powinna być "obrabiana" z każdej strony. To niech ja jeden wyrażę swoją radość z niej, bo to jedna z niewielu, jakie dają nadzieję, że można będzie liczyć na niepochamowaną radość słuchania nowej muzyki.
milczenie na tym blogu nie jest niczym nowym niestety ;) odsłon dużo, komentarzy od zawsze niewiele ;)
UsuńP.S.
OdpowiedzUsuńJa wiem, jak się pisze niepohamowaną dlatego, że najczęściej jestem niepochamowany ;-)
Doskonała płyta. Kilka ostatnich wydawnictw Motorpsycho to moim zdaniem płyty wybitne.
OdpowiedzUsuńtak, zdecydowanie poszli mocno w górę w ostatnich latach, choć i wcześniej zdarzały im się plyty naprawde wielkie
UsuńMogr o podpowiedź od czego warto zacząć?
OdpowiedzUsuńostatnie trzy 'właściwe' płyty studyjne czyli The Tower, Here Be Monsters i Behind the Sun. Jeśli tu coś 'zatrybi', to jest sens grzebać dalej ;)
Usuń