wtorek, 13 lutego 2018

Joe Satriani - What Happens Next [2018]



Joe Satriani – gitarowy kosmita, który grał u Micka Jaggera czy w Deep Purple, występuje w supergrupie Chickenfoot, uczył kilku sławnych wymiataczy takich jak Steve Vai czy Kirk Hammett, założył gitarowe wesołe miasteczko o nazwie G3, ma na koncie 15 nominacji do Grammy (choć ani razu nie wygrał), a także 16 albumów solowych. Ten ostatni – What Happens Next – ukazał się 12 stycznia tego roku. Mamy na nim 12 dynamicznych, rockowych numerów instrumentalnych. Aha, i grają tu dwaj członkowie Rock & Roll Hall of Fame – Glenn Hughes i Chad Smith. Nieźle, co? Płyta też jest… no właśnie, niezła.

Album trwa nieco ponad 50 minut, czyli nawet dość sensownie. Zgodnie z zapowiedziami Satriani tym razem porzucił lekko progresywne ciągoty obecne na poprzednich płytach, w tym na wydanym w 2015 roku albumie Shockwave Supernova. Jest bardziej „wprost”, bez przesadnego komplikowania sytuacji. W zasadzie poza jedną kompozycją numery nie przekraczają „piosenkowej” długości. I mimo tego pewnego uproszczenia struktury, wiele można by powtórzyć z tego, co pisano o wcześniejszych albumach Satrianiego. Trudno jednoznacznie wskazać tu słabe momenty, bo i wiadomo, że sam Joe to wymiatacz jakich mało, w dodatku ma do pomocy dwóch zawodników, którzy w niczym mu nie ustępują. Ale nie każdy utwór zapada w pamięć, nie każdy sprawdza się według mnie dobrze w postaci instrumentalnej. O ile singlowe Thunder High on the Mountain, „gadatliwe” Smooth Soul, vanhalenowate Headrush czy Invisible, w którym w końcu mocno daje o sobie znać kapitalny bas Hughesa, ewidentnie wybijają się i bardzo szybko zostają w głowie (przynajmniej pewne ich fragmenty i motywy), o tyle na przykład Catbot kończy się w zasadzie zupełnie od czapy, w dodatku cały czas mam wrażenie, że nie zaszkodziłby tam wokal. Podobnie z rozpoczynającym się całkiem ciekawie, ale w sumie mało wyrazistym numerem Looper czy kilkoma innymi utworami, które niby płyną sobie ładnie, ale nic z nich nie wynika. Najprzyjemniej chyba, obok Invisible, brzmi wspomniany już wcześniej jedyny dłuższy kawałek – niemal ośmiominutowe Super Funky Badass, które może jakoś super funky to znowu nie jest, ale trochę o te klimaty tak bliskie Smithowi i Hughesowi zahacza.

Fanów ta płyta na pewno ucieszy. Satriani ma tak charakterystyczne brzmienie, że nie da się go pomylić z nikim innym i choćby z tego powodu każde nowe nagrania będą sprawiały radość tym, którzy pokochali jego muzykę dawno temu i nie mogą bez tych dźwięków żyć. Ale czy jest w stanie przekonać do siebie tą płytą kogokolwiek, kto nie był przekonany wcześniej? Chyba nie. Nie pomogą tu nawet sławy w sekcji rytmicznej. Fani Glenna Hughesa zapewne posłuchają What Happens Next z ciekawości i być może będzie to pierwsza płyta Satrianiego, którą poznają, ale nie sądzę, żeby zostali z nią na dłużej. Hughes i Smith nie zaznaczyli tu jakoś specjalnie swojej obecności. Owszem, słychać może, że obok Satrianiego nie ma pierwszych lepszych wyrobników, ale i specjalnie pola do popisu to tutaj dwaj kumple Joego nie mieli, pomijając dwa czy trzy numery. Satriani pozostaje Satrianim – geniuszem dla fanów, nieco monotonną i dawno niemodną ciekawostką dla innych. Nieco inaczej ma się sprawa w przypadku Chickenfoot czy nawet tras G3 (koncert w Polsce już 19 marca), ale to jednak inna bajka. Solowo Joe nie schodzi poniżej pewnego poziomu, ale i niczego ekscytującego i przełomowego nie ma się chyba co spodziewać.

1. Energy (3:28)
2. Catbot (3:38)
3. Thunder High on the Mountain (4:46)
4. Cherry Blossoms (4:29)
5. Righteous (3:34)
6. Smooth Soul (3:51)
7. Headrush (3:35)
8. Looper (3:43)
9. What Happens Next (4:24)
10. Super Funky Badass (7:35)
11. Invisible (4:11)
12. Forever and Ever (4:06)



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 15)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

2 komentarze:

  1. No właśnie mnie ta nowa płytanie przekonuje, chociaż ogólnie lubię jego muzykę... czegoś mi na niej brak, mam jakiś niedosyt jeszcze niesprecyzowany,coś mi tam nie hula i generalnie ok, fajnie się słucha, ale chyba oczekiwałam czegoś więcej, jakiejś może odrobiny świeżości, czegoś co mnie skłoni do ponownego odsłuchu... i nie znalazłam póki co tego pierwiastka w nowym wydaniu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Brakuje trochę takiego odjazdu, muzycznego zwariowania. Jest po prostu dobrze, momentami konkretnie ale bez efektu wow. No faktycznie najlepszy Super Funky Badass

    OdpowiedzUsuń