Joe Satriani – gitarowy kosmita,
który grał u Micka Jaggera czy w Deep Purple, występuje w supergrupie
Chickenfoot, uczył kilku sławnych wymiataczy takich jak Steve Vai czy Kirk
Hammett, założył gitarowe wesołe miasteczko o nazwie G3, ma na koncie 15
nominacji do Grammy (choć ani razu nie wygrał), a także 16 albumów solowych.
Ten ostatni – What Happens Next –
ukazał się 12 stycznia tego roku. Mamy na nim 12 dynamicznych, rockowych
numerów instrumentalnych. Aha, i grają tu dwaj członkowie Rock & Roll Hall
of Fame – Glenn Hughes i Chad Smith. Nieźle, co? Płyta też jest… no właśnie,
niezła.
Album trwa nieco ponad 50 minut,
czyli nawet dość sensownie. Zgodnie z zapowiedziami Satriani tym razem porzucił
lekko progresywne ciągoty obecne na poprzednich płytach, w tym na wydanym w 2015 roku albumie Shockwave Supernova.
Jest bardziej „wprost”, bez przesadnego komplikowania sytuacji. W zasadzie poza
jedną kompozycją numery nie przekraczają „piosenkowej” długości. I mimo tego
pewnego uproszczenia struktury, wiele można by powtórzyć z tego, co pisano o
wcześniejszych albumach Satrianiego. Trudno jednoznacznie wskazać tu słabe
momenty, bo i wiadomo, że sam Joe to wymiatacz jakich mało, w dodatku ma do
pomocy dwóch zawodników, którzy w niczym mu nie ustępują. Ale nie każdy utwór
zapada w pamięć, nie każdy sprawdza się według mnie dobrze w postaci
instrumentalnej. O ile singlowe Thunder
High on the Mountain, „gadatliwe” Smooth
Soul, vanhalenowate Headrush czy Invisible, w którym w końcu mocno daje o
sobie znać kapitalny bas Hughesa, ewidentnie wybijają się i bardzo szybko
zostają w głowie (przynajmniej pewne ich fragmenty i motywy), o tyle na
przykład Catbot kończy się w zasadzie
zupełnie od czapy, w dodatku cały czas mam wrażenie, że nie zaszkodziłby tam
wokal. Podobnie z rozpoczynającym się całkiem ciekawie, ale w sumie mało
wyrazistym numerem Looper czy kilkoma
innymi utworami, które niby płyną sobie ładnie, ale nic z nich nie wynika.
Najprzyjemniej chyba, obok Invisible,
brzmi wspomniany już wcześniej jedyny dłuższy kawałek – niemal ośmiominutowe Super Funky Badass, które może jakoś super
funky to znowu nie jest, ale trochę o te klimaty tak bliskie Smithowi i
Hughesowi zahacza.
Fanów ta płyta na pewno ucieszy.
Satriani ma tak charakterystyczne brzmienie, że nie da się go pomylić z nikim
innym i choćby z tego powodu każde nowe nagrania będą sprawiały radość tym,
którzy pokochali jego muzykę dawno temu i nie mogą bez tych dźwięków żyć. Ale
czy jest w stanie przekonać do siebie tą płytą kogokolwiek, kto nie był
przekonany wcześniej? Chyba nie. Nie pomogą tu nawet sławy w sekcji rytmicznej.
Fani Glenna Hughesa zapewne posłuchają What
Happens Next z ciekawości i być może będzie to pierwsza płyta Satrianiego,
którą poznają, ale nie sądzę, żeby zostali z nią na dłużej. Hughes i Smith nie
zaznaczyli tu jakoś specjalnie swojej obecności. Owszem, słychać może, że obok
Satrianiego nie ma pierwszych lepszych wyrobników, ale i specjalnie pola do
popisu to tutaj dwaj kumple Joego nie mieli, pomijając dwa czy trzy numery.
Satriani pozostaje Satrianim – geniuszem dla fanów, nieco monotonną i dawno
niemodną ciekawostką dla innych. Nieco inaczej ma się sprawa w przypadku
Chickenfoot czy nawet tras G3 (koncert w Polsce już 19 marca), ale to jednak
inna bajka. Solowo Joe nie schodzi poniżej pewnego poziomu, ale i niczego
ekscytującego i przełomowego nie ma się chyba co spodziewać.
1. Energy (3:28)
2. Catbot (3:38)
3. Thunder High on the Mountain (4:46)
4. Cherry Blossoms (4:29)
5. Righteous (3:34)
6. Smooth Soul (3:51)
7. Headrush (3:35)
8. Looper (3:43)
9. What Happens Next (4:24)
10. Super Funky Badass (7:35)
11. Invisible (4:11)
12. Forever and Ever (4:06)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 15)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
No właśnie mnie ta nowa płytanie przekonuje, chociaż ogólnie lubię jego muzykę... czegoś mi na niej brak, mam jakiś niedosyt jeszcze niesprecyzowany,coś mi tam nie hula i generalnie ok, fajnie się słucha, ale chyba oczekiwałam czegoś więcej, jakiejś może odrobiny świeżości, czegoś co mnie skłoni do ponownego odsłuchu... i nie znalazłam póki co tego pierwiastka w nowym wydaniu...
OdpowiedzUsuńBrakuje trochę takiego odjazdu, muzycznego zwariowania. Jest po prostu dobrze, momentami konkretnie ale bez efektu wow. No faktycznie najlepszy Super Funky Badass
OdpowiedzUsuń