Historia mojego udziału w Warsaw Prog Days 2018 w skrócie - miało być sześć zespołów, było pięć, zdążyłem na cztery, zostałem na trzech. Niestety rozpoczynanie ostatniego występu grubo po północy nawet w weekend nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem, zwłaszcza dla osób, które muszą jeszcze po wszystkim wrócić do domów w innych miastach. Z przykrością ponownie odpuściłem Coogans Bluff. Może kiedyś w końcu się uda. Za to Colin Bass i Amarok zapewnili sporo przyjemnych, różnorodnych brzmień, a grupa Gallileous w końcu mnie do siebie przekonała, bo okazało się, że jednak koncertowo trafiają do mnie bardziej niż studyjnie.
Colin Bass & Amarok + Maciej Meller / Amarok
Gallileous
Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa i mam do nich wyłączne prawa. Linkowanie do tej podstrony mile widziane. Daj znać, jeśli chcesz je jakkolwiek wykorzystać. / All photos were taken by me and I own all rights to those photos. Feel free to link to this page. Write to me if you want to use them for any purpose.
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 15)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Miałem fazę na Colina Bassa jakieś 10 lat temu, bardzo mi odpowiadał klimat jego płyt. Muszę wrócić do nich i zobaczyć, czy jeszcze działa.
OdpowiedzUsuńja szczerze mówiąc nie mam kompletnie rozeznania w jego płytach, ale słuchało się przyjemnie - dość rożnorodne granie. moze nie jest to do konca mój klimat, ale było miło.
UsuńW końcu i mnie się udało "dojechać na jakiś fajny koncert" ;) Co do Gallileusa to mam mieszane uczucia. Z jednej strony coś mi okropecznie nie współgrało, a z drugiej była energia na scenie.Nie wiem czy to wina akustyka, czy mojego zmęczenia 8 godzinną podróżą... Colina nie udało mi się wysłuchać w całości, ale za to Amarok mnie rozdyźdał i sponiewierał na wszelkie możliwe sposoby. Było przyjemnie, a zarazem bardzo kameralnie. Warto było się tłuc w PKP-ie "pińcet" km. :) No i ofkoz foty jak zawsze zawodowe :)
OdpowiedzUsuńNa dzień dzisiejszy jedyna wartościowa muzyka to ta z małych spotkań muzycznych. Na duże koncerty brak czasu
OdpowiedzUsuńBardzo cenię takie merytoryczne uwagi, szczególnie gdy zawierają tak oryginalne poglądy....
UsuńNo dobra, tekstem otwartym: głupotą nikogo nie zwerbujecie, a głupota aż wyje z waszego wpisu....