The Temperance Movement to bardzo
dobry zespół. Uznałem, że warto to na początku tego tekstu podkreślić, choćby
po to, żeby rozwiać wasze wątpliwości, jeśli nie mieliście jeszcze okazji
trafić na ich muzykę. Brak decyzji o szybkim nadrobieniu tej zaległości byłby
głupotą. To też chciałbym od razu podkreślić. Brytyjska formacja gra na luzie,
z takim czujem, że ręce same składają się do oklasków, do tego ma kapitalnego
wokalistę, który na żywo robi z publicznością, co chce. A właśnie. Koncerty. Te
zespół The Temperance Movement gra absolutnie fenomenalne. To też zdecydowanie
trzeba podkreślić. Czasem, co pewnie też jest warte podkreślenia, bardzo dobre
zespoły, które grają fenomenalne koncerty, nagrywają z jakiegoś powodu słabe
płyty. To nie jest jeden z tych przypadków.
Dwa lata po premierze kapitalnej drugiej płyty White Bear Brytyjczycy
wracają z albumem numer trzy – A Deeper
Cut. Jeśli chodzi o strukturę, to nie ma większych zmian: niecałe trzy
kwadranse, 12 raczej dość krótkich i nieprzesadnie skomplikowanych numerów w
klimatach różnych. Trochę wolniej, trochę szybciej, trochę ciszej, trochę
głośniej. Na papierze sztampa, ale jak oni zaczynają grać i śpiewać, to… No
bajka, no. Siłą tego zespołu jest łatwość, z jaką tworzy fantastyczne melodie,
lekkość ich kompozycji, dobry nastrój, w jaki od razu wprowadzają słuchaczy.
Bez względu na to, czy chcą grać nieco ciężej, czy lżej. A akurat na nowej
płycie grają dość często lżej. Owszem, zaczynają dość dynamicznie i nawet w
miarę głośno, bo krótkie, singlowe Caught
in the Middle podrywa na nogi od pierwszych sekund i idealnie nadaje się do
radia – dobry rytm, chwytliwy refren, rockowy groove, prosta konstrukcja.
Kapitalne otwarcie płyty. Dość dynamicznie i rockowo jest też w drugim numerze –
Built-in Forgetter, w którym wyróżnia
się przede wszystkim mocny wokal Phila Campbella oraz kapitalna gitara. Również
trzeci utwór – Love and Devotion –
zapewnia solidną dawkę przyjemnego, melodyjnego łomotu. Ale potem momentami robi
się już znacznie spokojniej, bardziej klimatycznie, chwilami nawet popowo.
Pierwszym zwiastunem zmiany
obranego kierunku jest utwór tytułowy – bardzo subtelny w aranżacji, niemal
ogniskowy w charakterze, pięknie zaśpiewany, z wpadającym w ucho refrenem. Another Spiral natychmiast zachęca do
lekkiego kołysania się, zaś Beast Nation
mimo dość mocnego rytmu, zaskakuje klimatami modern country. Z kolei w Children dominuje prosty podkład
perkusyjny i fortepian, a całość to chyba jedyny moment tej płyty, w którym
klimat robi się nieco bardziej melancholijny, bo to chyba była największa
zmiana na tym krążku. Na poprzednich płytach zawsze trafiał się numer pokroju I Hope I’m Not Losing My Mind, który
odciągał nas nieco od tego pogodnego, dość pozytywnego, rytmicznego grania. Tu
ono zdecydowanie dominuje, nawet w tych spokojniejszych numerach, dlatego dobrze,
że jednak mamy pod koniec płyty tę chwilową odmianę.
Nie pomyślcie jednak, że taki
miły „kołysankowo-ogniskowy” klimat dominuje już do końca albumu. Wraz z Backwater Zoo wracamy do soczystego,
rytmicznego grania, przy którym ciężko usiedzieć na miejscu i które czerpie w
równej mierze z rocka, co ze starego dobrego r&b. Bardzo w swoim stylu
panowie grają w The Way It Was and the
Way It Is Now. Po paru sekundach człowiek łapie się na tym, że kiwa się na
boki, a przy drugim refrenie zaczyna już podśpiewywać pod nosem – a wszystko to
przy akompaniamencie klasycznie brzmiących gitar oraz niezwykle sprawnej i
czującej taką muzykę sekcji rytmicznej (nic zresztą dziwnego, skoro basista TTM
spędził kilka lat w grupie Jamiroquai, która zdecydowanie słynie z grania
opartego na kapitalnej sekcji rytmicznej). Moim cichym faworytem powoli staje
się jednak chyba najbardziej… popowy numer na płycie – There’s Still Time. Jestem w stanie wyobrazić sobie taki kawałek w
rotacji na playliście komercyjnych stacji czy na płycie jakiegoś gwiazdora pop
z wyższej półki (tak, tacy istnieją). Serio, serio. I wiecie co? Nie mam z tego
powodu absolutnie żadnych wyrzutów sumienia, bo słucha się tego fantastycznie,
a melodyjność i prostota tej kompozycji urzekają z każdym odsłuchem coraz
bardziej. To musi wyjść na singlu. Po tym jeszcze tylko bujando w postaci The Wonders We’ve Seen i dotarliśmy do
końca tego bardzo przyjemnego albumu.
To chyba najlżejsza i najbardziej
piosenkowa płyta w dotychczasowej karierze The Temperance Movement. Przy
pierwszych 2-3 odsłuchach nie byłem w stanie stwierdzić, czy mi taka konwencja
odpowiada, ale potem zacząłem się do tego przekonywać i teraz jestem już
całkowicie kupiony tym, co panowie wymyślili na A Deeper Cut. Nawet jeśli nieco częściej wchodzą w spokojne
klimaty, czasem niemal popowe lub z kategorii modern country, to ja w ich
wykonaniu taką muzykę akceptuje bez żadnego „ale”. The Temperance Movement prawdopodobnie
poznałem przez związki z Rival Sons (obie formacje wydawał Earache) i bardzo
chciałbym, żeby zespół stawał się równie popularny, co amerykańscy koledzy, bo
na pewno na to zasługuje. Wydali już trzy płyty i każda z nich jest
fantastyczna, do tego grają obłędnie dobre koncerty (widziałem – wiem). Nie ma
żadnego logicznego powodu, żeby nie znał ich cały świat. Powodów logiki
pozbawionych jest oczywiście całe mnóstwo, ale mam nadzieję, że wbrew nim
jednak wypłyną na jeszcze szersze wody i także w naszym kraju doczekają się
sporej rzeszy fanów. Kilka lat temu grali u nas dla garstki osób. Okazja, by
zmazać plamę, już 22 marca w Warszawie.
1. Caught in the Middle (2:40)
2. Built-in Forgetter (4:22)
3. Love and Devotion (3:23)
4. A Deeper Cut (3:44)
5. Backwater Zoo (3:54)
6. Another Spiral (3:28)
7. Beast Nation (3:23)
8. The Way It Was and the Way It Is Now (3:17)
9. Higher Than the Sun (3:21)
10. Children (4:08)
11. There's Still Time (4:00)
12. The Wonders We've Seen (3:31)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 15)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Przemykała mi ta nazwa, odkładałem ad calendas graecas jak wiele innych, a tu masz- powaliło! :-)
OdpowiedzUsuńNamówiony przez Ciebie posłuchałem i co, nie pozostaje nic innego jak podziękować :-)
Świetne jest tu wszystko: wokal, aranże, kompozycje, produkcja :-)
Dziękuję i lecę podawać dalej :-)
o, super :) tak, ich zdecydowanie trzeba podawać dalej :)
UsuńNie wiem, może to kwestia robienia smaku przez cyklicznie pojawiające się na Spoti zwiastuny tej płyty, ale chyba słucha mi się jej przyjemniej od White Bear. A Backwater Zoo to mistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuńoni w sumie zawsze grali przebojowo, ale tym razem ta przebojowość jest powalająca i płyta bardzo zyskuje na tym
Usuń