Istnieje spore
prawdopodobieństwo, że nie mieliście okazji do tej pory zetknąć się bliżej z
grupą Svartanatt. Kwintet ze Sztokholmu zadebiutował dwa lata temu płytą
zatytułowaną po prostu Svartanatt,
której… no cóż, do tej pory nie miałem okazji usłyszeć. Ale spokojnie,
zaległości nadrobię w stosownym czasie, bo album numer dwa – wydana w marcu
płyta Starry Eagle Eye – zdecydowanie
do tego nadrabiania zachęca. Nie tylko miłą dla oka okładką, ale także przede
wszystkim klasycznym, mocno oldschoolowym, ale odpowiadającym mojemu gustowi
brzmieniem, łączącym sprawną pracę sekcji rytmicznej z fantastycznym, gęstym
rockowym graniem na dwie gitary i organy. Czy jest w tym graniu cokolwiek nowego? Absolutnie nie.
Czy mi to w czymkolwiek przeszkadza? Absolutnie nie [2].
Zgodnie z przewidywaniami
zaczynają dynamicznie, przebojowo i od niezbyt skomplikowanych rzeczy, w dodatku
bez specjalnych ceregieli, bo muszę przyznać, że szybkie przejście do konkretów
w The Children of Revival jednak
trochę mnie zaskoczyło. Ten kawałek i Wrong
Side of Town to dość proste, chwytliwe numery, ale na przedstawienie się
nowym słuchaczom nadają się idealnie. Jeśli lubicie dokonana takich współczesnych
zespołów jak Horisont, początek płyty powinien przypaść wam do gustu. Dalej
jednak jest ciekawiej i w bardziej urozmaiconych klimatach. Numer tytułowy
także utrzymany jest w mocnym tempie, ale już aranż jest dużo lżejszy, więcej
tu przestrzeni, a do tego kawałek szybko wpada w ucho. Fantastycznie brzmi najdłuższy
na albumie Wolf Blues – być może mój
ulubiony numer na płycie. Rozkołysany numer lekko w klimacie natchnionych
gitarowych ballad, który pięknie się snuje, zachwyca prostymi, ale
fantastycznymi partiami gitar, a w końcówce nagle przyspiesza, jakby panowie
chcieli przygotować słuchacza do tego, że za moment znowu będzie szybciej i
bardziej dynamicznie. Interesująco brzmi też połączenie ładnych, beatlesowskich
melodii z chropowatym głosem wokalisty w Universe
Of. The Lonesome Ranger zapewnia dodatkowe
punkty za przebojowość i radiowy potencjał, a zamykające krążek Black Heart całkiem nieźle pasowałoby do
którejś z płyt AC/DC z czasów Bona.
Starry Eagle Eye to 40 minut grania, które powinno przypaść do
gustu wszystkim zwolennikom klasycznego, ciepłego, vintage’owego brzmienia hardrockowego. Z jednej strony sporu tu z
Thin Lizzy czy Wishbone Ash, a może i Nazareth, z drugiej zaś całkiem niemało
także z rocka amerykańskiego w stylu Eagles. Inspiracji można by doszukiwać się
tu całkiem sporo, a wszystkie one tworzą naprawdę przyjemną mieszankę muzyczną,
do której chce się wracać. Nawet jeśli nie położyli tą płytą świata muzycznego
na łopatki i raczej marna szansa, żeby ten świat zawojowali, to ja cieszę się,
że na taki zespół trafiłem, bo słuchanie ich muzyki po prostu jest przyjemne
dla kogoś, kto tak jak ja uwielbia rocka lat 70. Więcej mi w tym przypadku nie
trzeba.
1. The Children of Revival (3:58)
2. Wrong Side of Town (2:38)
3. Starry Eagle Eye (5:05)
4. Duffer (3:38)
5. Wolf Blues (6:22)
6. Hit Him Down (4:25)
7. Universe Of (4:04)
8. The Lonesome Ranger (4:34)
9. Black Heart (5:04)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz