poniedziałek, 18 czerwca 2018

The Watchers - Black Abyss [2018]



The Watchers to grupa wciąż dość świeża na rynku, co absolutnie nie przekłada się na brak doświadczenia muzyków. Połowę składu stanowią panowie, którzy jeszcze niedawno działali ze znakomitym skutkiem pod szyldem SpiralArms. Do tego jeszcze choćby były garkotłuk z grupy Orchid – naprawdę sporej nazwy w świecie kalifornijskiego stoner/doom rocka. Niespełna dwa lata temu zadebiutowali EP-ką Sabbath Highway, a teraz ukazał się pierwszy duży album formacji – Black Abyss. Po prawdzie wydawnictwo to czasowo wiele poza długość epkową nie wykracza, ale mamy osiem numerów trwających w sumie nieco ponad 37 minut, a trzeba napisać, że jest to 37 minut bardzo uczciwego rockowego łojenia w stylu amerykańskiego południa.

Kapitalne połączenie ciężaru i znakomitych melodii i klimatycznych brzmień – to przyciągnęło mnie swego czasu do SpiralArms i tego samego z grubsza oczekiwałem po nowym projekcie, zawiedziony, że nigdy nie doczekaliśmy się kolejnych albumów nieistniejącej już wspomnianej formacji. Czy to właśnie otrzymałem? I tak, i nie. Płytę zdecydowanie zdominowały bowiem cięższe klimaty. W zasadzie próżno szukać wśród tych ośmiu kompozycji dłuższej chwili na oddech czy obszerniejszych fragmentów przerw od mocnego riffowania. Oczywiście krótsze się zdarzają, ale jest to zazwyczaj tylko chwila ciszy przez riffową burzą. Fantastycznie brzmi Alien Lust, które kalifornijskie młócenie łączy z estetyką rockowej sceny Seattle i można by się pokusić o zbajerowanie kogoś, że to nieznany projekt członków Alice in Chains i Soundgarden. Brodaty frontman Tim Narducci oprócz niezaprzeczalnie rasowego rockowego image’u dysponuje także kapitalnym głosem, który sprawdza się znakomicie zarówno, gdy musi się przebić przez ścianę dźwięku, jak i wtedy, gdy trzeba „zrobić klimat”. A zaciąganie lekko pod Layne’a Staleya jest dla mnie tylko zaletą. Takie właśnie skojarzenia mam w Oklahoma Black Magic, choć riff wchodzący w połowie utworu mógłby spokojnie być grany przez Metallicę. To chyba największa siła tej formacji – potrafią grać z naprawdę sporym ciężarem, ale w taki sposób, że nie przygniatają nim, a przede wszystkim za wszystkimi ciężkimi motywami stoi melodia, w czym bardzo przyjemny dla ucha wokal tylko pomaga. Buzzard w pierwszej fazie i za każdym razem, gdy wraca główny motyw, jest wręcz… skoczne. Po sześciu numerach, w których riff gonił riff, spokojny początek Suffer Fool jest już dość zaskakujący, ale to zmyła – choć kompozycja faktycznie jest nieco spokojniejsza od pozostałych, daleko stylistycznie nie odbiega od reszty materiału prezentowanego na tej płycie, choć może jakby intensywności tu nieco mniej. No i zakończenie to znowu powrót do spokojnego motywu z początku. Interesujący zabieg, który na pewno wprowadza pewien element urozmaicenia na ten album, ale nie jestem do końca przekonany, czy to wszystko się razem klei. Przyjemnie brzmi zwolnienie w zamykającym płytę Seven Tenets, ale to też tylko chwilowa zmiana. I jedynie szkoda, że zabrakło tu miejsca na choćby jeden numer w klimatach Sleep of the Just z jednej z płyt SpiralArms – jakiegoś mrocznego doom-bluesidła.

Black Abyss to bardzo solidny album, którego naprawdę dobrze się słucha. Czy czegoś mi tu brakuje? Chyba tak – różnorodności nagrań SpiralArms. Tam obok mocnego, niskiego łojenia było też sporo naleciałości mrocznego bluesa i ich płyty były po prostu bardziej różnorodne. Tutaj jest jednak przede wszystkim moc, ciężar i soczyste riffy. Ale w końcu z jakiegoś powodu nie jest to trzeci album SpiralArms tylko debiut The Watchers – nikt nie mówił, że będzie dokładnie w tych samych klimatach. Mimo wszystko odbieram tę płytę bardzo pozytywnie, a jej długość (a może raczej krótkość) sprawia, że mimo braku wspomnianej różnorodności albumów SpiralArms, krążek Black Abyss przyjmuje się w moim organizmie całkiem nieźle. Obiecujący nowy start.

1. Black Abyss (5:43)
2. Alien Lust (5:16)
3. Oklahoma Black Magic (4:29)
4. Buzzard (4:54)
5. Starfire (3:02)
6. People of the Gun (3:52)
7. Suffer Fool (5:46)
8. Seven Tenets (4:17)



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

1 komentarz: