Poznałem ich przy okazji wydanej
w 2014 roku płyty Control. Angielskie
trio w ostatnich latach działa jak w szwajcarskim zegarku, bo płyty ukazują się
co dwa lata. To zresztą z wyjątkiem jednego krążka reguła w przypadku The Brew.
Art of Persuasion to trzeci ich
album, który poznaje już w okolicach premiery, choć już szósty (lub siódmy - zależy kto liczy) w dyskografii
formacji. I gdybym nie znał dwóch poprzednich, pewnie mój odbiór nowej płyty
byłby dużo lepszy. Zachwycałbym się dynamiką, rockowym czadem, świetnym
łączeniem brzmień lat 70. i 90., mocą, soczystym brzmieniem… No tak, te
wszystkie elementy są obecne na nowej płycie. Problem w tym, że były też obecne
na poprzednich albumach i to podane w bardzo podobnej formie.
Art of Persuasion to 11 numerów, z których zdecydowana większość
nie przekracza czterech minut. Czyli nie spodziewajcie się instrumentalnych
odjazdów, psychodelicznych odlotów, improwizacyjnych szaleństw. Trudno w
zasadzie wyróżniać konkretne kompozycje. Po kilku odsłuchach zaczynam kojarzyć
motywy np. z Gin Soaked Loving Queen,
ale przyznaję, że całość zlewa mi się w jeden czterdziestojednominutowy,
dynamiczny kawałek. Brakuje mi zmian nastroju, spokojniejszych utworów, nawet
jakichś odważniejszych złamań rytmu i brzmieniowych eksperymentów. W zasadzie tylko początek Carry the News przynosi pewne uspokojenie, ale to tylko chwilowa zmiana, bo numer szybko przyspiesza i zyskuje spory ciężar, no i mamy jeszcze faktycznie nieco bardziej leniwy klimat w zamykającym krążek Pink Noise King, które z powodzeniem mogłoby uchodzić za zaginiony numer Stone Temple Pilots. Ale to trochę za mało. Jak dla mnie o jakieś dwa nieco spokojniejsze utwory za mało. To
absolutnie nie są złe numery, słucha się ich naprawdę w porządku, ale czy po
jakimś czasie będę pamiętał jak brzmiały? Mam wątpliwości. Do dziś doskonale
pamiętam jak leci Ambassador to the
Lonely albo Without You z płyty poprzedniej czy Mute albo Fast Forward z płyty Control. Na razie nie widzę na nowej
płycie utworów, które za dwa czy cztery lata mógłbym choćby fragmentarycznie
odtworzyć sobie w głowie. No a do tego ta intensywność bez niemal żadnych zmian natężenia dźwięku po prostu trochę mnie męczy.
The Brew nie nagrywają słabych
płyt. To sprawdzona firma, która zawsze trzyma poziom. Problem w tym, że cały
czas poruszają się w tych samych muzycznych rejonach, a do tego mają mocno
charakterystyczne brzmienie i każda kolejna płyta niestety brzmi trochę jak
poprzednie. Nie jestem w stanie znaleźć na Art
of Persuasion elementu, którego nie byłoby na Shake the Tree czy Control.
To 11 solidnych rockowych numerów zagranych na dużej intensywności, które
dobrze sprawdzą się podczas długiej podróży samochodem, w okolicznościach
bardziej sprzyjających wywołają rytmiczne ruchy kończyn i pozostawią dobre
wrażenie. Ale czy godzinę po zakończeniu odsłuchu będziecie wciąż pamiętali
konkretne kompozycje? No tu już nie jestem taki pewny. Ja niestety mam z tym
problem. I to chyba dla mnie największa wada Art of Persuasion.
1. Seven Days Too Long (5:28)
2. One Line Crimes (3:17)
3. Boomerang Fool (3:16)
4. Gin Soaked Loving Queen (3:42)
5. Naked As I Stand (4:15)
6. Shaking the Room (2:51)
7. Pointless Pain (3:07)
8. Excess (3:26)
9. Carry the News (3:33)
10. Ghost of the Nation (3:06)
11. Pink Noise King (5:28)
--
Zapraszam
na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Dokładnie takie same wrażenie odniosłem.
OdpowiedzUsuńJa natomiast uważam, że to najlepsza ich płyta. Różni się od poprzednich ale trzeba wsłuchać się w jej mikroklimaty.
OdpowiedzUsuń