Niemal trzy lata temu wydali swój
pierwszy album, w orbicie moich muzycznych zainteresowań znaleźli się jednak
dopiero w zeszłym roku, gdy ta debiutancka płyta została wypuszczona na
kompakcie. Na bloga wtedy nie trafili – jako „fałszywa” nowość – ale jak się
okazuje długo jednak czekać nie musieli. Może i norweski zespół Dunbarrow nie
jest mistrzem w wymyślaniu tytułów płyt, ale przynajmniej w temacie tworzenia
dobrych numerów i dobrze brzmiących aranżacji nie można im wiele zarzucić. We
wrześniu ukazał się drugi album formacji, zatytułowany po prostu II.
Muzyka grupy opisywana jest jako
mieszanka hard rocka i tradycyjnego doom rocka/metalu. To może w zasadzie
oznaczać bardzo wiele rzeczy, więc może doprecyzuję: usłyszycie tu trochę z
wczesnego Black Sabbath czy płyt zespołu Alice Cooper, nie braknie odniesień do
formacji typu Blue Ӧyster Cult czy też – co może być bardziej zaskakujące – Cream. Płyta zawiera dziewięć niezbyt rozbudowanych numerów, trwających
w sumie zaledwie nieco ponad 34 minuty, ale to według mnie słuszny zabieg.
Dzięki temu nie mam wrażenia przesytu tym klimatem, a kompozycje nie są
sztucznie przeciągane. Rzeczą, która pewnie jako pierwsza rzuca się w uszy,
jest oszczędność w doborze środków przekazu. To nie jest potężne, intensywne
młócenie z kaskadą ostrych jak brzytwa riffów i basem, który wywraca
wnętrzności. To wszystko zostało zrobione z klasą, smakiem i olbrzymim
wyczuciem. Powiedziałbym nawet, że bardzo oszczędnie – bardzo w stylu przełomu
lat 60. i 70. Również wokal zdecydowanie przywodzi na myśl właśnie te czasy i
nie jest to typowy hardrockowy, intensywny krzyk, a raczej spokojniejszy, nieco
natchniony wokal, kojarzący się bardziej z muzyką folkową niż z ciężkim
rockiem.
W trakcie tych nieco ponad 34
minut zespół daje radę pokazać się bardzo wszechstronnie, prezentując zarówno
utwory zbudowane na dynamiczniejszych lub nieco cięższych zagrywkach, jak Please Let Me Be, Ode to the Moon czy The Wolf,
jak i nieco spokojniejsze rzeczy typu The
Demon Within czy Witches of the Woods
Pt. II, w których co prawda wcale nie brakuje przyjemnego rockowego grania
oraz mocniejszych motywów, ale są one jednak w większym stopniu oparte na łagodniejszym,
czasem nieco „bujalnym” klimacie. Bardzo przyjemnym przerywnikiem jest
akustyczna, instrumentalna miniaturka Feberdrøm,
która niejako dzieli płytę na dwie części. I mimo że w jednym czy dwóch
przypadkach jednak uważam, że panowie mogliby pobawić się muzycznym tematem trochę
dłużej, to decyzję o nagraniu krótkiego, przystępnego dla słuchacza albumu
uważam za słuszną. To w zupełności wystarczyło, by zaprezentować różne odcienie
twórczości i pokazać, że to grupa o sporych możliwościach, która ma na siebie
pomysł.
Dunbarrow porusza się co prawda w
obrębie tradycyjnego w formie doom rocka czy doom metalu, co może niektórych na początek odstraszać,
ale nie jest to granie przesadnie ciężkie czy zbyt przytłaczające. To po prostu
dobry hard rock z elementami grozy i mroku, zaaranżowany bardzo mądrze, dość oszczędnie, bez silenia się na próby zmasakrowania fanów lawiną dźwięku.
Panowie z norweskiej formacji czerpią z bardzo zacnych wzorców i z chęcią będę
śledził ich kolejne muzyczne kroki, bo pierwsze dwie płyty tego zespołu z
pewnością zachęcają do przyjrzenia się tej grupie.
Płyty możecie posłuchać na profilu grupy w serwisie Bandcamp.
1. On Your Trail (3:57)
2. Please Let Me Be (4:25)
3. Weary Lady (4:09)
4. Ode to the Moon (4:03)
5. Feberdrøm (2:04)
6. The Wolf (3:41)
7. The Demon Within (3:30)
8. Witches of the Woods Pt. II (4:09)
9. On This Night (4:30)
--
Zapraszam
na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz