wtorek, 20 stycznia 2015

Syreregn - Skabt Værk Består [2014]


Duńska grupa Syreregn i ich zeszłoroczny, drugi w karierze krążek – Skabt Værk Består – to odkrycie już tegoroczne. Jak to zwykle bywa, jak tylko człowiek zrobi jakieś podsumowania, to od razu trafiają do niego masowo tytuły płyt, które należałoby jeszcze sprawdzić i można być absolutnie pewnym, że wśród tych tytułów znajdą się pozycje, o których nie wspomnieć po prostu nie wypada. Płyta duńskiego tria to właśnie jeden z takich albumów, bowiem Skabt Værk Består to wydawnictwo niezwykle wciągające, intrygujące i przede wszystkim znakomicie brzmiące.

To, co rzuca się w uszy od pierwszego odsłuchu płyty, to spora różnorodność stylistyczna. Czterdziestominutowy krążek zawiera ledwie sześć kompozycji, co już dość dobitnie sugeruje, że mamy do czynienia z artystami, którzy nie boją się „odjeżdżać” w improwizacjach i cierpliwie budować atmosferę. Słychać to szczególnie w dwóch numerach. Utwór tytułowy, który otwiera album, łączy w sobie tajemniczość The End grupy The Doors z lekkością i finezją numerów Wishbone Ash (choć już niekoniecznie z brzmieniem, bo zamiast podwójnej gitary prowadzącej mamy tu gościnny udział instrumentów klawiszowych). Sporo tu przestrzeni, wspaniale słychać każdą nutę graną przez basistę i wokalistę Thora Bodinga. Muzycy nigdzie się nie spieszą, wciągają słuchaczy w swoją opowieść. To jednak dopiero przedsmak tego, co dostajemy w dwunastominutowym Marana Tha. Tu już mamy do czynienia z odjazdem w pełnym wymiarze. Wokali brak, lecz nie ma to żadnego znaczenia, gdyż swoją własną opowieść snują instrumenty. Rock psychodeliczny w starym dobrym stylu ze znakomitą polewą azjatycką. Z jednej strony klimat Indii, który natychmiast wciąga i hipnotyzuje coraz bardziej z każdą minutą, z drugiej znakomita, pełna rockowego ognia solówka gitarowa. Te dwie kompozycje – trwające w sumie dwadzieścia minut – to już wystarczający powód, by sięgnąć po Skabt Værk Består, ale ten krążek zasługuje na uwagę także dlatego, że oprócz wspomnianych utworów, w których zespół śmiało zapuszcza się w psychodeliczno-improwizacyjne rejony, znajdziemy tu także numery o bardziej tradycyjnej rockowej konstrukcji, niewątpliwie przystępniejsze, bardziej zwarte i stanowiące znakomitą przeciwwagę dla wspomnianych „odjazdów”.

Przypadkowo lub nie – te nieco bardziej „piosenkowe” kompozycje to jedyne numery o angielskich tytułach, śpiewane właśnie w tym języku. Psychedelic Baby to bardzo śmiałe nawiązanie do stylistyki późnych lat 60. Coś dla tych, którzy z chęcią wracają do pierwszych trzech płyt Deep Purple lub wczesnej twórczości Pink Floyd. Struktura i melodia to po prostu chwytliwy pop z dawnych czasów, ale ubrany w ciężkie organy i przybrudzoną gitarę. To typ kompozycji, która w 1968 roku podbijałaby listy przebojów – brzmi absolutnie bosko! Oczami wyobraźni widzę Duńczyków w londyńskim klubie UFO, na jednej imprezie z Pink Floyd czy Soft Machine. Going Under to z kolei dość tradycyjny hard rock w klasycznym wydaniu. Jest szybko, dynamicznie i bardzo… BARDZO gitarowo. Casper Gyldensøe wymiata aż miło, chwilami mam wrażenie, jakbym słuchał nieznanych nagrań Tommy’ego Bolina. Jak ci goście uchowali się poza rockowym mainstreamem? A, tak – teraz za rock uznaje się Coldplay (wybaczcie, musiałem…). No przecież nie można grać tak dobrze i być tak nieznanym. To zbrodnia! Dzieła całkowitego znisz zauroczenia dopełnia HypnoKogen, które wyróżnia się dynamiką, nieco kosmicznym klimatem i znakomitą robotą sekcji rytmicznej Boding / Rasmus Kurdahl.

Skabt Værk Består to nieodkryty (przynajmniej do tej pory…) klejnot wśród płyt wydanych w 2014 roku. To album, który czaruje, wciąga i powala od pierwszej do ostatniej sekundy. To czterdzieści minut spędzonych w towarzystwie muzyków, którzy nie idą na łatwiznę – znaleźli na siebie interesujący pomysł, starają się nie być jednowymiarowi i jestem przekonany, że będą stopniowo zdobywali coraz liczniejsze grono słuchaczy. Oczywiście trudno im będzie przebić się do świadomości przeciętnego odbiorcy tego typu muzyki, ale sukces porównywalny z tym, który stał się udziałem kapel takich jak Graveyard, a przynajmniej Siena Root, zdecydowanie jest możliwy przy pewnej dawce szczęścia.



---
Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz