niedziela, 24 kwietnia 2016

Messenger - Threnodies [2016]



Zespoły, które zdobyły uznanie fanów i krytyków swoją debiutancką płytą, często nie mają większych skrupułów i na albumie numer dwa serwują słuchaczom powtórkę z rozrywki – tylko zazwyczaj nieco słabszą od tego, co znalazło się na debiucie. To zresztą nawet dość zrozumiałe – często taka młoda formacja zanim nagra debiut, ma już materiału na dwie płyty, więc najlepsze utwory trafiają na pierwszą z nich, a reszta – podobna w klimacie, ale nie aż tak fantastyczna – czeka na swoją kolej przy okazji płyty numer dwa. W przypadku zespołu Messenger oczekiwania były wręcz kosmicznie wielkie. Illusory Blues z 2014 roku to, według mnie, płyta genialna. Rzadko używam tego określenia, zwłaszcza w odniesieniu do krążków nowych, wydawanych w ostatnich kilkunastu latach. Rezerwuję je sobie dla wydawnictw nie tylko znakomitych muzycznie, ale także na swój sposób wyłamujących się ze schematów, wyjątkowych, wychodzących poza oczywistości towarzyszące poszczególnym gatunkom muzycznym. Illusory Blues właśnie taką płytą dla mnie jest i jeśli coś tak wspaniałego nagrywają debiutanci, to z jednej strony jest olbrzymia radość, że „młodzi” też są zdolni do takich rzeczy, ale z drugiej strony powstaje obawa, że już nigdy nie doskoczą ponownie do tego poziomu. No to mamy w końcu album numer dwa – Threnodies. Album, który zachwyca, przynosi ulgę, ale przede wszystkim zaskakuje – tym, że Messenger długimi fragmentami zupełnie nie brzmi na nim jak Messenger. A może właśnie brzmi? Bo czy już po debiucie można w stu procentach określić brzmienie jakiegoś zespołu? Panowie z londyńskiej formacji właśnie pokazali, że chyba jednak nie powinno się tego robić.

Utwór Nocturne to świetnie bujająca, klimatyczna pieśń, sprawnie łącząca tajemniczy klimat debiutu grupy z cięższym, brudnym motywem przebijającym się od czasu do czasu spod warstwy melancholijnych dźwięków. Pareidolia zapada w pamięci przede wszystkim dzięki kapitalnemu „floydowskiemu” motywowi w drugiej części utworu, gdy wszystko zwalnia, uspokaja się i niemal przenosimy się do czasów płyty Animals czy nawet wcześniejszych, bardziej nastawionych na brzmienia akustyczne wydawnictw zespołu z Cambridge. Crown of Ashes to moja ulubiona kompozycja na płycie. Piękna mieszanka brzmień akustycznych i elektrycznych. Nikt się nie spieszy, jest bardzo letnio, słonecznie, sielsko wręcz – przynajmniej w sferze muzycznej. Cała trójka wspomnianych kompozycji to utwory, które najbardziej nawiązują do płyty poprzedniej. Łączy je też to, że są to trzy ostatnie numery na tej płycie. Dopiero wtedy – przez te 18 ostatnich minut Threnodies – nabieram stuprocentowej pewności, że to faktycznie jest Messenger. A wcześniej? Wcześniej mamy otwierający album drugi singiel Calyx, który dopiero w drugiej części wchodzi na właściwe obroty (ale za to jak!), a w pierwszej brzmi jakoś tak niemrawo, jakby panowie dopiero się rozkręcali. Mamy też Oracles of War, którego słucha się kapitalnie, tyle że gdybym nie wiedział kto to, postawiłbym, że to kompozycja Spiritual Beggars, Motorpsycho czy Graveyard. Takiej mocy, brudu i ciężaru zupełnie się po tym zespole nie spodziewałem i wciąż nie jestem do końca pewny, czy tak do końca to mi do Messengera pasuje, ale z drugiej strony – brzmi świetnie, więc chyba nie ma co narzekać. Zwłaszcza że w drugiej części panowie zręcznie zmieniają klimat, jakby chcieli powiedzieć słuchaczom – „Patrzcie, potrafimy zagrać mocno i głośno, ale żebyście nie pomyśleli, że tak będzie teraz cały czas, to teraz przypomnimy wam, za co pokochaliście nas dwa lata temu”. Jest też pierwszy singiel, znany już od kilku ładnych tygodni numer Balearic Blue – tu już w dłuższym wymiarze klimaty nieco bardziej znajome fanom pierwszej płyty, choć w trochę bardziej dynamicznym, przebojowym niemal wydaniu. I jeszcze Celestial Spheres – nieoczekiwane rozpoczęcie prostym, pulsującym motywem basowym i łamany rytm, który wnosi wiele świeżości do tej kompozycji. I… już. Tak, siedem utworów (osiem w wersji rozszerzonej, w której znajdziemy także cover Tima Buckleya Song Slowly Song), 46 minut – w zupełności wystarczy, by mimo wszystko zachwycić i oczarować. I przede wszystkim zaskoczyć.

A zaskoczyli – i to jak! I sprawili, że jak rzadko kiedy nie jestem do końca pewien swojej ostatecznej oceny. Bo z jednej strony tak bardzo uwielbiam ten tajemniczy, hipnotyczny, folkowo-pogański klimat debiutu, że brakuje mi go w większej dawce na Threnodies. Czasami myślę sobie, że chciałbym zanurzyć się w ten klimat z Illusory Blues i przez te trzy kwadranse nie wychodzić z tego transu. Ale z drugiej strony od tego mam przecież wspomniany debiut, Messenger pokazuje, że będzie to zespół bezkompromisowy, który nie będzie uciekał się do auto-recyklingu wcześniejszych utworów i płyt. Możemy już być pewni, że każda kolejna płyta tej formacji będzie dla nas wielką niewiadomą aż do dnia premiery i choć wysoką jakość muzyczną będziemy mieli chyba zagwarantowaną, to na tym pewniki będą się kończyły. I chyba dobrze, bo najlepsze motywy można zajechać, wałkując je w nieskończoność z małymi tylko zmianami. Znamy takie zespoły, które przez 40 lat nagrywają w kółko tę samą płytę. W przypadku Messengera to nam zupełnie nie grozi. Tytułowe treny kojarzą się nam dość jednoznacznie z Janem Kochanowskim i jego przejmującą twórczością. Jasiu… Jasieńku, mordo ty nasza – przebili cię ci Anglicy, no…


Od najbliższego poniedziałku (25 kwietnia) do piątku (29 kwietnia) płyta Threnodies będzie Albumem Tygodnia w rockserwis.fm. Każdego dnia około godziny 10.01 (powtórki około 17.01) będę miał przyjemność przedstawiać słuchaczom utwory z tej płyty.




--
Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 22 (powtórki w soboty o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji

2 komentarze:

  1. No wielkie dzięki!
    Jak to się stało, że ja tego Messengera nie trafiłem wcześniej - nie wiem, ale dzięki Tobie mam!
    Dla mnie bomba! Temu Messengeru będziemy się uważnie przyglądać.
    Tyle jest jeszcze muzyki do odkrycia.
    A będzie więcej!
    Ukłony

    OdpowiedzUsuń