Smutno trochę, że mimo licznych
namów w wielu stacjach radiowych, na warszawski koncert Motorpsycho
pofatygowało się tak mało osób. Pewnych rzeczy nie jestem w stanie zrozumieć i
nawet już chyba nie będę próbował. Na szczęście ci, którzy jednak zjawili się w
Progresji, zadbali o to, by wrażenia Norwegów z drugiej wizyty w Polsce były
pozytywne. O odpowiednie wrażenia widzów zadbał też sam zespół, dając
kapitalny, niemal dwuipółgodzinny koncert, choć niestety akustyk grupy chyba
lekko przedobrzył z tą chęcią zapewnienia wrażeń, przez co część fanów
wychodziła z klubu z solidnym dzwonieniem w uszach. To jednak drobiazg – zawsze
można było stanąć nieco dalej, wszak miejsca na sali nie brakowało, więc komu
naprawdę hałas przeszkadzał, ten miał proste wyjście z sytuacji. Norwegowie
zaprezentowali w całości swoją fantastyczną tegoroczną płytę Here Be Monsters – znakomicie przyjętą w
naszym kraju w kręgach fanów szeroko pojętej rockowej „muzyki niełatwej”.
Większość słuchaczy czekała na kompozycję Big
Black Dog i trzeba przyznać, że był to moment kulminacyjny koncertu, choć
drugim był też niewątpliwie utwór Here Be
Monsters – pochodzący, jak nietrudno zgadnąć, z sesji do ostatniej płyty,
lecz nieznajdujący się na niej. Oprócz nowych kompozycji dominowały numery z
ostatnich kilku albumów, choć na bis panowie cofnęli się aż do roku 1993 i
swojego drugiego studyjnego wydawnictwa Demon
Box.
Występ Motorpsycho był niezwykłym
doznaniem, podróżą po muzycznych skrajnościach. Raz bardzo delikatnie, innym
razem hipnotycznie, psychodelicznie, czasami klasycznie hardrockowo, a potem z kolei w klimatach prawie metalowych – czasami różne z tych muzycznych
odcieni przeplatały się w obrębie jednego utworu. To niesamowite, ile jest w
stanie wydobyć z siebie na scenie tylko trzech gości. Fakt – solidnie uzbrojonych.
Każdy z muzyków obok swojego „stałego” instrumentu – gitary, basu czy perkusji –
dysponował także instrumentami klawiszowymi, co dawało grupie nietypowe jak na
trio możliwości brzmieniowe.
To był inny koncert niż
zeszłoroczny występ na Ino Rock Festival – nie tylko przez oczywiste różnice
repertuarowe. Tam grupa miała do dyspozycji ledwie kilkadziesiąt minut w pełnym
słońcu, w dodatku nie wszystko na scenie działało jak należy, ale mimo to
zespół zrobił na słuchaczach piorunujące wrażenie, co przełożyło się na
zainteresowanie nim (i kompletnie nie przełożyło się na koncertową frekwencję).
Tym razem był niesamowity klimat i nieskrępowane ograniczeniami czasowymi
muzyczne odjazdy. Niektórzy pod sceną machali czym się dało, inni odstawiali
samotne tańce w różnych miejscach sali, jeszcze inni obserwowali wszystko z
tyłu lub nawet na siedząco – każdy wczuwał się w te dźwięki na swój sposób, ale
chyba wszyscy wyszli z klubu z podobnymi wrażeniami (choć dla niektórych wspomniane
natężenie dźwięku było przeszkodą nie do przeskoczenia jeśli chodzi o odbiór występu).
Pozostaje mieć nadzieję, że mimo wszystko ktoś jeszcze kiedyś będzie chciał
ściągnąć ich do nas. I że oni sami będą chętni na kolejny przyjazd.
Koncert organizował Rock Serwis.
Wszystkie
zdjęcia są mojego autorstwa. Nie bądź bucem, nie kradnij cudzej własności. Chcesz
się nimi podzielić - podlinkuj ten wpis lub spytaj o zgodę.
--
Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 22 (powtórki w soboty o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 22 (powtórki w soboty o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
znaczy wszystko się udało, ekipa rock-serwisowa wytupana, a jeśli było chociaż w połowie tak dobrze jak dobre są zdjęcia to zgodzę się ze stwierdzeniem "miłościwie nam panującego", że "kto nie był na koncercie Motorpsycho, ten przegrał życie" :)
OdpowiedzUsuńPs. a fotografia coraz lepiej Ci wychodzi :)
To są wspaniałe chłopaki. Zawsze słucham ich w przeplocie ze Spidergawd, gdzie ogień jest i cudownie nagrywany wokal, nie wiem jak to robią, ale te dwugłosy, trójgłosy wtopione idealnie w hałas, bez zbędnych ozdobników, prosto i mocno - to jest to!
OdpowiedzUsuńSkandynawia rulez!