środa, 27 kwietnia 2016

Motorpsycho - Warszawa [Progresja Music Zone], 25 IV 2016 [galeria zdjęć]



Smutno trochę, że mimo licznych namów w wielu stacjach radiowych, na warszawski koncert Motorpsycho pofatygowało się tak mało osób. Pewnych rzeczy nie jestem w stanie zrozumieć i nawet już chyba nie będę próbował. Na szczęście ci, którzy jednak zjawili się w Progresji, zadbali o to, by wrażenia Norwegów z drugiej wizyty w Polsce były pozytywne. O odpowiednie wrażenia widzów zadbał też sam zespół, dając kapitalny, niemal dwuipółgodzinny koncert, choć niestety akustyk grupy chyba lekko przedobrzył z tą chęcią zapewnienia wrażeń, przez co część fanów wychodziła z klubu z solidnym dzwonieniem w uszach. To jednak drobiazg – zawsze można było stanąć nieco dalej, wszak miejsca na sali nie brakowało, więc komu naprawdę hałas przeszkadzał, ten miał proste wyjście z sytuacji. Norwegowie zaprezentowali w całości swoją fantastyczną tegoroczną płytę Here Be Monsters – znakomicie przyjętą w naszym kraju w kręgach fanów szeroko pojętej rockowej „muzyki niełatwej”. Większość słuchaczy czekała na kompozycję Big Black Dog i trzeba przyznać, że był to moment kulminacyjny koncertu, choć drugim był też niewątpliwie utwór Here Be Monsters – pochodzący, jak nietrudno zgadnąć, z sesji do ostatniej płyty, lecz nieznajdujący się na niej. Oprócz nowych kompozycji dominowały numery z ostatnich kilku albumów, choć na bis panowie cofnęli się aż do roku 1993 i swojego drugiego studyjnego wydawnictwa Demon Box.

Występ Motorpsycho był niezwykłym doznaniem, podróżą po muzycznych skrajnościach. Raz bardzo delikatnie, innym razem hipnotycznie, psychodelicznie, czasami klasycznie hardrockowo, a potem z kolei w klimatach prawie metalowych – czasami różne z tych muzycznych odcieni przeplatały się w obrębie jednego utworu. To niesamowite, ile jest w stanie wydobyć z siebie na scenie tylko trzech gości. Fakt – solidnie uzbrojonych. Każdy z muzyków obok swojego „stałego” instrumentu – gitary, basu czy perkusji – dysponował także instrumentami klawiszowymi, co dawało grupie nietypowe jak na trio możliwości brzmieniowe.

To był inny koncert niż zeszłoroczny występ na Ino Rock Festival – nie tylko przez oczywiste różnice repertuarowe. Tam grupa miała do dyspozycji ledwie kilkadziesiąt minut w pełnym słońcu, w dodatku nie wszystko na scenie działało jak należy, ale mimo to zespół zrobił na słuchaczach piorunujące wrażenie, co przełożyło się na zainteresowanie nim (i kompletnie nie przełożyło się na koncertową frekwencję). Tym razem był niesamowity klimat i nieskrępowane ograniczeniami czasowymi muzyczne odjazdy. Niektórzy pod sceną machali czym się dało, inni odstawiali samotne tańce w różnych miejscach sali, jeszcze inni obserwowali wszystko z tyłu lub nawet na siedząco – każdy wczuwał się w te dźwięki na swój sposób, ale chyba wszyscy wyszli z klubu z podobnymi wrażeniami (choć dla niektórych wspomniane natężenie dźwięku było przeszkodą nie do przeskoczenia jeśli chodzi o odbiór występu). Pozostaje mieć nadzieję, że mimo wszystko ktoś jeszcze kiedyś będzie chciał ściągnąć ich do nas. I że oni sami będą chętni na kolejny przyjazd.

Koncert organizował Rock Serwis.

































Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa. Nie bądź bucem, nie kradnij cudzej własności. Chcesz się nimi podzielić - podlinkuj ten wpis lub spytaj o zgodę.

--
Zapraszam na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
oraz na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 22 (powtórki w soboty o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji


2 komentarze:

  1. znaczy wszystko się udało, ekipa rock-serwisowa wytupana, a jeśli było chociaż w połowie tak dobrze jak dobre są zdjęcia to zgodzę się ze stwierdzeniem "miłościwie nam panującego", że "kto nie był na koncercie Motorpsycho, ten przegrał życie" :)
    Ps. a fotografia coraz lepiej Ci wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To są wspaniałe chłopaki. Zawsze słucham ich w przeplocie ze Spidergawd, gdzie ogień jest i cudownie nagrywany wokal, nie wiem jak to robią, ale te dwugłosy, trójgłosy wtopione idealnie w hałas, bez zbędnych ozdobników, prosto i mocno - to jest to!
    Skandynawia rulez!

    OdpowiedzUsuń