Zespół Caravan po raz pierwszy widziałem na żywo na małej scenie High Voltage Festival w Londynie, latem 2011 roku. Skład festiwalu był niezwykle mocny, ale udało się dotrzeć na występ legendy, którą jednak znałem w zasadzie jedynie z nazwy i ogólnego pojęcia o tym, jaki rodzaj muzyki zespół wykonuje. No cóż, nie będę kłamał, że przez te siedem i pół roku wiele się w tym temacie zmieniło. Rock progresywny nie jest gatunkiem, który w ostatnich latach jakoś mocno do mnie przemawia, a i poznawać ostatnio wolałem nowe zespoły, a nie te, które być może poznać należało już wieki temu. Więc po dziś dzień oprócz ogólnego zarysu historycznego i paru motywów z płyty In the Land of Grey and Pink nie mam o Caravan większej wiedzy. Postanowiłem jednak pojawić się w warszawskiej Progresji na jednym z dwóch polskich koncertów zespołu, bo... no cóż... legenda to legenda. Nawet w nieco przetrzebionym upływem czasu składzie.
I była to bardzo dobra decyzja, bo choć średnia wieku na scenie była spora, panowie zaprezentowali 110 minut fantastycznego, klasycznego rocka, przeważnie o mocno progresywnym odcieniu, choć nie brakowało też do cna angielskiego pop-rocka czy nieco prostszych, dynamicznych form z późniejszego okresu działalności. Zespół jest na scenie od 51 lat, ma na koncie 14 płyt studyjnych, było zatem w czym wybierać przy ustalaniu setlisty. A wybór padł oczywiście głównie na klasykę z lat 70., choćby ze wspomnianej płyty In the Land of Grey and Pink (panowie wykonali w sumie trzy na pięć kompozycji z tego albumu, w tym zajmujący całą stronę B wydania winylowego ponad dwudziestominutowy Nine Feet Underground), czy If I Could Do It All Over Again, I'd Do It All Over You. Co jednak warto podkreślić, najliczniej w secie reprezentowany był ostatni jak na razie studyjny album grupy, wydany w 2013 roku Paradise Filter, który nagrał obecny skład osobowy. Choć zespół niewątpliwie kojarzony jest głównie z latami 70., śmiało prezentuje swoją późniejszą muzykę, co niewątpliwie sprawia, że nie mamy do czynienia wyłącznie z koncertami bazującymi na nostalgii fanów. Ale odstawiając na bok wszelkie analizy dotyczące setlisty - to był po prostu bardzo dobry, niezwykle przyjemny w odbiorze i świetnie zagrany koncert. Muzycy, choć może nieco statyczni na scenie, wciąż dobrze się na niej czują i widać, że granie sprawia im dalej mnóstwo przyjemności. Dopóki tak jest i dopóki słuchanie sprawia przyjemność fanom, warto wpadać na występy takich grup jak Caravan.
Przed Caravan zaprezentowała się krakowska formacja Fren, którą w roli supportu miałem okazję oglądać już drugi raz w ciągu kilkunastu dni. Najpierw występ przed kilkudziesięcioma osobami w klubie Chmury przed The Sonic Dawn, teraz już przed - na oko - ćwiartką tysiąca w Progresji przed legendą progresywnej sceny Canterbury. W dodatku podobno dokładnie rok po pierwszym koncercie zespołu. Szybki to postęp i wypada życzyć formacji, by równie szybko robiła kolejne kroki na schodach wiodących ku lepszej rozpoznawalności na polskiej scenie rockowej. Na pewno takie występy sprawią, że zainteresowanie nagranym już ponoć, ale wciąż jeszcze niewydanym debiutanckim materiałem będzie rosło.
Caravan
Fren
Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa i mam do nich wyłączne prawa. Linkowanie do tej podstrony mile widziane. Daj znać, jeśli chcesz je jakkolwiek wykorzystać. / All photos were taken by me and I own all rights to those photos. Feel free to link to this page. Write to me if you want to use them for any purpose.
--
Zapraszam
na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Starsi panowie, ale mają jaja :) Pierwsze dźwięki "For Richard" sprawiły, że poczułem się jakbym był w niebie, do którego dojechałem karawanem :)
OdpowiedzUsuńSzyldy bywają przydatne, jakoś trzeba klasyfikować rozbudowujące się nurty. Ale tak jak w literaturze jest dobra i marna literatura, tak w muzyce na zawsze pozostanie ten jeden podział. Gdzie nie wejdę to trafiam na szyldy: rock progresywny, punk, rap i inne, co oczywiście pozwala oszczędzić czas, jednakowoż czasem zdarzają się zaskoczenia: coś opisane jako progresywny metal a okazuje się dobre, albo jako rap i do d. ;-)
OdpowiedzUsuńJa grzebię w r.p. bo wciąż trafiają się tam dobre rzeczy.
Caravan to miłe wspomnienie, bo najnowszych rzeczy ich nie znam, a może warto poznać? Kto wie, jak znajdę czas, to nie wykluczam.
Tymczasem cieszy, że grają i jak czytam, robią to dobrze :-)
Waooooooohhhhhhhhh sooooooo GREATTTTTTT !!!!
OdpowiedzUsuń