Grup w retrorockowym lub
stonerowo-psychodelicznym podziemiu z „ciężkością” w nazwie jest mnóstwo.
Bardzo łatwo się w tym pogubić. Najprościej więc wyróżniać się kapitalną
muzyką, wtedy szansa na to, że słuchacz będzie mylił jednych ciężkich z
drugimi, jest mniejsza. Zespół The Heavy Crown na razie robi sporo, żebym nie
mylił ich z nikim innym. Po raz pierwszy natknąłem się na tę formację, gdy
przymierzałem się do penetracji belgijskiej sceny rockowej na potrzeby mojej
audycji. Wtedy mieli na koncie tylko jeden album – wydaną w 2015 płytę Full of
Haze, która tak w zasadzie powinna być liczona jako EP-ka. I tak się
przymierzam do tych belgijskich zespołów w audycji i przymierzam, i ciągle
pojawia się tyle świetnych nowości, że nie mam zwyczajnie czasu, żeby
belgijskiemu rockowi poświęcić tyle czasu, ile powinienem. Efekt jest taki, że
te formacje dalej czekają w radiu na swoją kolej, ale za to jedna z nich
zdążyła w międzyczasie wydać już nowy album i z nim właśnie w audycji
zagościła. Czas więc i na bloga.
Pierwszy dźwięk, jaki słyszymy po
odpaleniu płyty, to ciepłe, organowe, vintage’owe brzmienie płytowego intra
czyli Becoming… To w pewnym sensie ustawia oczekiwania, choć może nie powinno,
bo przecież ta płyta wcale nie jest instrumentalnym, klawiszowym odlotem
kosmicznym. Pokazuje to dobitnie już pierwszy pełnowymiarowy utwór w zestawie –
dynamiczne, mocne rytmicznie The Escapist, w którym dominuje przede wszystkim sekcja
rytmiczna. Trzeci numer – tytułowy – przynosi kolejną zmianę i melodię niczym z
pop-rockowych piosenek pionierów gitarowej muzyki z końca lat 50. Co utwór to
inny odcień rockowej muzyki, ale wcale nie mam tu wrażenia braku spójności. I w
sumie ten klimat melodyjnego, przyjemnego w odsłuchu rocka kontynuujemy w Greenish
Brown, tyle że w trochę intensywniejszym brzmieniowo wydaniu. Kapitalnie
sprawdza się tutaj także kosmiczny klawisz, który pojawia się na moment nieco
zaskakująco i fantastycznie odciąża to mocno gitarowe i gęste brzmienie utworu.
Zdecydowanie najdłuższe na płycie Venus Gold to jednocześnie chyba mój ulubiony
numer na krążku. Początek od razu kopie w twarz mocą i dynamiką niczym z
największych hitów Kiss, ale później znajduje się także trochę czasu na
złamanie tej dynamiki i kilka chwil z bardzo przyjemnymi brzmieniami
klawiszowymi, a także na nieco kosmicznej bonanzy. To w zasadzie całe Reign On
w siedmiominutowej pigułce. A to nie wszystko, bo warto zwrócić uwagę choćby na
psychodeliczne Three Swans, na chwytliwe Wicked Lady, które śmiało nawiązuje do
twórczości starych rockowych grup typu Uriah Heep, czy na niezwykle przebojowe
i skoczne Lovers Remorse.
Grupa The Heavy Crown wciąż jest
na początku swojej muzycznej drogi, a już musiała zmierzyć się z wielką
tragedią, gdy dwa lata temu zmarł nagle perkusista tej formacji. Pozostała
dwójka na szczęście wzięła się w garść, znalazła nowego bębniarza i postanowiła
grać dalej, a pierwszym efektem tej decyzji jest nowa płyta. Płyta naprawdę
udana, która powinna sprawić, że ten zespół trafi na orbitę zainteresowań wielu
fanów z psychodeliczno-retrorockowego podziemia. Panowie mają już na koncie
trochę koncertów z bardziej znanymi i doświadczonymi kolegami z takich grup jak
Radio Moscow czy Wedge i na pewno tego typu wspólne występy wyjdą im na
dobre, bo na pewno warto, żeby docierali do coraz szerszego grona odbiorców.
Pierwsze kroki należy zaliczyć im zdecydowanie na plus.
2. The Escapist (5:07)
3. Reign On (4:05)
4. Greenish Brown (4:44)
5. Venus Gold (7:06)
6. Won't You Stay (3:51)
7. Three Swans (4:05)
8. Wicked Lady (4:45)
9. Lovers Remorse (3:41)
10. Goodnight, Moon (3:00)
--
Zapraszam
na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz