środa, 18 grudnia 2019

Jordsjø - Nattfiolen [2019]


Wydana w maju tego roku płyta Nattfiolen to piąty krążek norweskiej formacji Jordsjø. Przyznam, że nazwa obijała mi się o oczy i uszy od jakiegoś czasu, słyszałem też pojedyncze rzeczy z ich wcześniejszych płyt w różnych audycjach w Rockserwis FM, ale sam jakoś ciągle odkładałem moment bliższego zapoznania się z twórczością zespołu. Zupełnie niepotrzebnie, bo okazało się, że to brzmienia, które całkiem celnie trafiają w moje muzyczne upodobania.

Jordsjø grają muzykę określaną w internecie jako symfoniczny prog, ale mnie taki gatunek kojarzy się z przedobrzonymi, zbyt okazałymi aranżacjami, przesadną podniosłością i rozmachem oraz stanowczo zbyt długimi solówkami. Oraz kiczowatą pelerynką pana Wakemana (Chryste…). Tymczasem muzyka tego zespołu to niemal całkowite przeciwieństwo tego, co opisałem przed momentem. Uznajmy więc, że twórczość grupy znacznie lepiej opisze szufladka „skandynawski prog”, która co nieco w kwestii brzmienia sugeruje. Płytę rozpoczyna nieśmiało fletowo-fortepianowa miniatura Ouverture przechodząca w pierwszy pełnoprawny numer Stifinner – rzecz dużo dynamiczniejszą, trochę w klimatach Jethro Tull. Nieco tajemniczego mroku dokłada do całości Solens Sirkulære Sang. Dominuje znowu flet, ale sporą robotę wykonują tu nieco „ejtisowe” klawisze, a także partia organów (lub organy sprawnie imitująca, ale podejrzewam raczej oryginał) w wolniejszej części utworu. Świetny nastrój tworzy akustyczna miniaturka Septemberbål poprzedzająca mój ulubiony utwór w zestawie – melancholijne, jesienne, niezwykle subtelne, wspaniale płynące Mine templer II. Tekst śpiewany po norwesku tylko dodaje całości uroku. Coś jest w tych skandynawskich językach, że doskonale pasują właśnie do takiej muzyki – nawet jeśli 99% słuchaczy spoza Skandynawii nie rozumie z nich ani słowa. A jednak największe wrażenie na mnie robią i tak długie instrumentalne fragmenty, takie jak ten nieco szalony w Til Varen.

Jeśli lubicie klimaty Änglagård, ale też innych skandynawskich grup okołoprogresywnych, takich jak White Willow czy Anekdoten, a może nawet nieco bardziej folkowej Agusy czy spokojniejszych fragmentów ostatnich płyt Opeth, twórczość Jordsjø przypadnie wam do gustu. To bardzo wysmakowane granie, niełatwe w odbiorze, ale jednocześnie bez komplikowania na siłę. To wszystko brzmi niezwykle naturalnie i płynnie. Zespół bardzo sprawnie łączy elementy klasycznego, w większości instrumentalnego prog rocka z motywami folkowymi, szerokim łukiem obchodząc przerost formy nad treścią charakterystyczny dla wielu progrockowych grup, także tych najbardziej znanych. Płyta nie jest długa, trwa niespełna 40 minut, co też należy uznać za jej plus. Dla fanów skandynawskiej melancholii i wysmakowanych partii instrumentalnych to pozycja obowiązkowa.

Płyty można posłuchać na profilu grupy na Bandcampie.


1. Ouverture (1:19)
2. Stifinner (7:52)
3. Solens Sirkulære Sang (7:39)
4. Septemberbål (1:49)
5. Mine templer II (6:29)
6. Til varen (9:03)
7. Ulvenatt (5:45)



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

1 komentarz: