Wydana w maju tego roku płyta Nattfiolen to piąty krążek norweskiej
formacji Jordsjø. Przyznam, że nazwa obijała mi się o oczy i uszy od jakiegoś
czasu, słyszałem też pojedyncze rzeczy z ich wcześniejszych płyt w różnych
audycjach w Rockserwis FM, ale sam jakoś ciągle odkładałem moment bliższego
zapoznania się z twórczością zespołu. Zupełnie niepotrzebnie, bo okazało się,
że to brzmienia, które całkiem celnie trafiają w moje muzyczne upodobania.
Jordsjø grają muzykę określaną w
internecie jako symfoniczny prog, ale mnie taki gatunek kojarzy się z
przedobrzonymi, zbyt okazałymi aranżacjami, przesadną podniosłością i rozmachem
oraz stanowczo zbyt długimi solówkami. Oraz kiczowatą pelerynką pana Wakemana
(Chryste…). Tymczasem muzyka tego zespołu to niemal całkowite przeciwieństwo
tego, co opisałem przed momentem. Uznajmy więc, że twórczość grupy znacznie
lepiej opisze szufladka „skandynawski prog”, która co nieco w kwestii brzmienia
sugeruje. Płytę rozpoczyna nieśmiało fletowo-fortepianowa miniatura Ouverture przechodząca w pierwszy
pełnoprawny numer Stifinner – rzecz
dużo dynamiczniejszą, trochę w klimatach Jethro Tull. Nieco tajemniczego mroku
dokłada do całości Solens Sirkulære Sang.
Dominuje znowu flet, ale sporą robotę wykonują tu nieco „ejtisowe” klawisze, a
także partia organów (lub organy sprawnie imitująca, ale podejrzewam raczej oryginał) w wolniejszej części
utworu. Świetny nastrój tworzy akustyczna miniaturka Septemberbål poprzedzająca mój ulubiony utwór w zestawie –
melancholijne, jesienne, niezwykle subtelne, wspaniale płynące Mine templer II. Tekst śpiewany po
norwesku tylko dodaje całości uroku. Coś jest w tych skandynawskich językach,
że doskonale pasują właśnie do takiej muzyki – nawet jeśli 99% słuchaczy spoza
Skandynawii nie rozumie z nich ani słowa. A jednak największe wrażenie na mnie
robią i tak długie instrumentalne fragmenty, takie jak ten nieco szalony w Til
Varen.
Jeśli lubicie klimaty Änglagård,
ale też innych skandynawskich grup okołoprogresywnych, takich jak White Willow
czy Anekdoten, a może nawet nieco bardziej folkowej Agusy czy spokojniejszych
fragmentów ostatnich płyt Opeth, twórczość Jordsjø przypadnie wam do gustu. To
bardzo wysmakowane granie, niełatwe w odbiorze, ale jednocześnie bez
komplikowania na siłę. To wszystko brzmi niezwykle naturalnie i płynnie. Zespół
bardzo sprawnie łączy elementy klasycznego, w większości instrumentalnego prog
rocka z motywami folkowymi, szerokim łukiem obchodząc przerost formy nad
treścią charakterystyczny dla wielu progrockowych grup, także tych najbardziej
znanych. Płyta nie jest długa, trwa niespełna 40 minut, co też należy uznać za
jej plus. Dla fanów skandynawskiej melancholii i wysmakowanych partii
instrumentalnych to pozycja obowiązkowa.
Płyty można posłuchać na profilu grupy na Bandcampie.
1. Ouverture (1:19)
2. Stifinner (7:52)
3. Solens Sirkulære Sang (7:39)
4. Septemberbål (1:49)
5. Mine templer II (6:29)
6. Til varen (9:03)
7. Ulvenatt (5:45)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Wysłuchałem do końca. Ciekawe doświadczenie.
OdpowiedzUsuń