piątek, 13 grudnia 2019

Karkara - Crystal Gazer [2019]


Wielokrotnie pisałem, że jednym ze sposobów na zainteresowanie mnie swoją muzyką jest ozdobienie jej ciekawą okładką. Nawet w tym roku zdarzało się kilka razy, że po jakiś album sięgnąłem tylko dlatego, że spodobała mi się szata graficzna. Rzadko przeżywam w takiej sytuacji zawód warstwą brzmieniową. Francuskie trio Karkara wydało w tym roku swój pierwszy album, którego okładka sugerowała klimat folkowo-psychodeliczny. W pewnym sensie to się sprawdziło, jeśli przyjmiemy, że pojawiające się tu dość często klimaty bliskowschodnie kwalifikują się do folku (bo niby czemu nie?). Psychodelii też nie brakuje, choć nie spodziewajcie się raczej kosmicznych odlotów. Grupa serwuje niezwykle ciekawą mieszankę różnych odcieni rocka, od rocka garażowego czy nawet surf rocka przez psychodelię i klimaty bliskowschodnie po gęste postrockowe łojenie.

Na nieprzesadnie długą, trwającą niespełna 42 minuty płytę składa się zaledwie siedem kompozycji. Startują intensywnie i dynamicznie w Proxima Centaury, numerze ze szczątkowym wokalem, za to z kapitalnym, hipnotycznym rytmem, świetnymi psychodelicznymi wstawkami w tle i lekkim posmakiem Bliskiego Wschodu w środkowej części. Jeśli nawet ktoś słucha tej płyty po raz pierwszy zupełnie w ciemno, opierając się tylko na klimatycznej okładce, po tym pierwszym numerze nie powinien już mieć wątpliwości, że dobrze trafił. The Way także pędzi ze sporą dynamiką, choć tu zdecydowanie więcej czuć klimatów post-rockowych. Camel Rider to – w sumie całkiem spodziewanie, biorąc pod uwagę tytuł – powrót do brzmień przywodzących na myśl południowo-wschodnie wybrzeża Morza Śródziemnego, sprytnie wplecionych w garażowo-postrockową intensywność. Dalej jest równie ciekawie. Into Orchard to bardzo spokojne, klimatyczne intro do najdłuższej kompozycji w zestawie – dziewięciominutowego utworu tytułowego. Oba w zasadzie połączone ze sobą kawałki łączy też ponownie bliskowschodni klimat (w przypadku dłuższego z nich głównie w pierwszej fazie), choć tu całkiem sprawnie mieszany z cięższym riffowaniem, co razem tworzy ciekawe kontrasty. To także tu chyba po raz pierwszy na tej płycie mamy sporo wokalu, choć schowanego za efektami i raczej w formie melodeklamacji niż rockowego zaśpiewu. W Zarathoustra robi się bardzo transowo, momentami niemal skocznie, a pod koniec to już surf rock na sterydach, zaś zamykający album Jedid znowu zahacza o klimaty śródziemnomorskie w bardzo dynamicznej i treściwej formie.

Crystal Gazer to niezwykle udany debiut francuskiego tria, który zdecydowanie każe zapamiętać tę nazwę i śledzić dalsze losy formacji. Oczywiście to o wiele za wcześnie, by wyrokować, czy mają szansę zaistnieć na nieco większych scenach niż w małych, ciemnych klubikach. To będzie zależeć od wielu czynników i jakość muzyki wcale niestety nie musi być najważniejszym z nich. Na razie nie dotarli do szerszego grona odbiorców, bo ich facebookowy profil śledzi nieco ponad tysiąc osób, ale kto wie – może płyta ta dotrze w końcu tam, gdzie trzeba. Życzę im tego, bo nagrali bardzo obiecujący pierwszy album – dynamiczny, intensywny, gęsty, intrygujący mieszanką różnych rockowych odcieni.

Płyty możecie posłuchać na Bandcampie.

1. Proxima Centaury (5:39)
2. The Way (5:47)
3. Camel Rider (8:49)
4. Into the Orchard (1:26)
5. Crystal Gazer (9:13)
6. Zarathoustra (5:36)
7. Jedid (5:08)



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

2 komentarze:

  1. Ciężkie to na okres przedświąteczny. 5/10

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się ten debiut bardzo podoba.Bardziej muzyka,mniej same wokale. Ale miejscami to się tak wspaniale rozkręca, że ciężko to zatrzymać. Będę śledził ten zespół w przyszłości a póki co za debiut to mają u mnie wysokie miejsce w rocznym podsumowaniu :)

    OdpowiedzUsuń