Formacji usiłujących grać rocka
progresywnego w Polsce jest całe mnóstwo. To na pewno efekt najpierw sporej
popularności grupy Collage, później zaś sukcesu Riverside. Szkoda tylko, że
liczba nie przechodzi w jakość, bo większość pojawiających się ciągle grup
zwyczajnie przynudza. Nie potrafią zatrzymać przy sobie słuchaczy ani
melodiami, ani umiejętnościami, a o prostującym mi zęby angielskim (lub
tryskających na wszystkie strony banałem polskich tekstach) nie będę się nawet
produkował z litości i dobrego serca. W efekcie jest wielki smutek i frustracja,
bo ile można grać koncerty dla 15 osób… I może dlatego do każdej kolejnej
formacji z tego muzycznego „worka” podchodzę z dużym dystansem. Takie
nastawienie jest chyba najlepsze, bo czasem można się przyjemnie zaskoczyć. Tak
jest na przykład z grupą Retrospective. Ekipa to już dość doświadczona, kilka
wydawnictw na koncie ma, niejedną scenę koncertową zaliczyła, więc istniała
spora szansa, że będzie tu na czym ucho zawiesić. Mimo to wolałem nie mieć zbyt
wygórowanych oczekiwań. Na szczęście nie ma tu mowy o zmuszaniu się do
słuchania najnowszego krążka tego zespołu, zatytułowanego Re:Search. To album, który po prostu ma wszelkie prawo podobać się
fanom szeroko pojętej rockowej progresji.
Przede wszystkim Re:Search nie trwa zbyt długo, a to już
spory plus. Nieco ponad trzy kwadranse – wręcz idealnie. Jak ja nie znoszę
rozwlekanych daleko poza granicę przyzwoitości progresywnych płyt, które byłyby
jeszcze do zniesienia w dawce trzydziestu kilku czy czterdziestu minut, ale są
absolutnie niestrawne, gdy trwają minut 70 czy 80 (albo 130…). Tu już na
wstępie odpada ten problem. Mamy dziewięć w większości niezbyt długich numerów,
sprawnie łączących progresywne zacięcie do pewnej wielowątkowości z „piosenkowością”,
czyli często jest i ciężko, i dość łatwo przyswajalnie. Najlepsze wrażenie
zrobił na mnie… numer ostatni, najdłuższy w zestawie, w zasadzie jedyny
znacznie wychodzący poza „radiową” długość. The
Wisest Man on Earth ma w sobie sporo dynamiki, zaczyna się dość mrocznie,
całość zresztą utrzymana jest w takim właśnie nieco ponurym klimacie. Do tego
świetnie spisał się tu wokalista Jakub Roszak, który bardzo sprawnie dopasował
się zarówno do spokojniejszych, klimatycznych fragmentów, jak i do tych
wymagających bardziej agresywnego śpiewu. Dodajmy do tego intensywne bębny oraz
kapitalne partie gitar i wychodzi nam jeden z lepszych polskich progresywnych
numerów ostatnich lat. Być może żaden inny kawałek na tym albumie nie zrobił na
mnie aż tak znakomitego wrażenia, ale nie znaczy to, że reszta jest do
zapomnienia.
Bardzo dobrze sprawdzają się
wokale Roszaka i Beaty Łagody w Right Way,
jednym z tych numerów, które dość łatwo zostają w głowie. Oboje brzmią bardzo
przyjemnie zarówno w dwugłosach, jak i śpiewając na przemian, co zresztą
stanowi samo w sobie miłe urozmaicenie muzyki grupy. Nic dziwnego, że
kompozycja ta promuje album. Jak już jesteśmy przy chwytliwych numerach, to
warto wspomnieć o refrenie drugiego z singli – The End of Their World – który ma wszelkie prawo nie dać się
wykopać z głowy po kilku odsłuchach. Do tego lekkie nawiązanie do Home Dream Theater we fragmencie
instrumentalnym. Słychać doskonale, że grupa świetnie czuje się właśnie w
takich klimatach – w muzyce z jednej strony dość ciężkiej i mocno gitarowej,
ale z drugiej strony bardzo melodyjnej i opartej na łatwych do zapamiętania motywach.
W porywającym Look in the Mirror pod
koniec słychać pewne echa Floydowego One
of These Days, co zresztą też robi tej płycie dobrze, bo taka zmiana
klimatu na kilka minut była potrzebna. Dla odmiany trochę ciężej, bardziej
intensywnie i mniej przebojowo jest w Last
Breath i to też wyszło tej płycie na dobre. Jeśli mi tu czegoś brakuje, to
może trochę większej liczby dłuższych instrumentalnych fragmentów. Nie mam
absolutnie nic przeciwko śpiewom obojga wokalistów, ale chyba lepiej słuchałoby
mi się całości albumu, gdyby fragmenty instrumentalne zdarzały się częściej lub
były po prostu trochę dłuższe (kosztem jednego utworu, żeby nie przesadzić z
długością płyty), jak we wspomnianym już The
Wisest Man on Earth.
Na pewno nie jest to mój ulubiony
podgatunek rocka. Musze przyznać, że w ostatnich latach współczesnego rocka
progresywnego raczej unikam, zwłaszcza w wydaniu polskich grup, które niestety
może i chęci mają spore, ale pomysłów własnych niewiele, a i wykonania często pozostawiają
wiele do życzenia. Podobno istnieje jakaś polska scena progrockowa, co jest
dość zabawne, bo może i zespołów jest dużo, ale do „sceny” potrzebni są też
odbiorcy, a ilu ich jest niech świadczą pustki w klubach podczas większości
koncertów, w trakcie których prezentują się te formacje. Kilkanaście osób w
większym mieście plus dwudziestoosobowa ekipa ogólnopolska, która jeździ po
kilkaset kilometrów za różnymi zespołami, to jeszcze nie „scena”. Niestety w
pewien sposób świadczy to o poziomie dużej liczby wykonawców tej rzekomej „sceny
progrockowej”. Bałem się trochę, że z grupą Retrospective i jej nową płytą
będzie właśnie jak z większością rodzimych formacji rocka regresprogresywnego,
tym bardziej, że zespołem tym zachwyca się wielu znajomych zwolenników teorii o
istnieniu wspomnianej mitycznej „sceny”. Ale obawiałem się niepotrzebnie. Tu
naprawdę jest potencjał, są dobre kawałki, jest pomysł., jest i wykonanie. To
długimi fragmentami dość przystępne oblicze muzyki progresywnej, które może
przypaść do gustu także zwolennikom bardziej melodyjnych i prostszych rockowych
form, nie tylko pasjonatom rytmicznych połamańców czy długich popisów
technicznych. Choć wciąż bliższa mojemu gustowi jest muzyka napisana przez
gitarzystę formacji, która znalazła się w postaci dwóch utworów na EP-ce
zapowiadającej tę nową płytę grupy Retrospective, to okazało się, że i na samej
płycie są rzeczy, które można absolutnie bez wstydu prezentować za granicą. Z
czystym sumieniem mogę napisać, że w swoim gatunku jest to propozycja godna
uwagi. Jeśli któremukolwiek z istniejących obecnie polskich zespołów
progresywnych miałbym wróżyć przebicie się do świadomości słuchaczy takiej
muzyki poza granicami naszego kraju, to postawiłbym właśnie na Retrospective. I
tego formacji z Leszna życzę.
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
jest Alan jest "Prog-Polo" ;) a płyta dobra i poszła w świat wschodni i zachodni więc pewnie odzew jakiś będzie...
OdpowiedzUsuńżyczę im tego, bo szkoda ich na koncerty w pierdziszewie trybunalskim dla kilkunastu osob.
Usuń