Thomas Wynn and The Believers
to formacja z Florydy, której przewodzi – niespodzianka – Thomas Wynn.
Wokalistę i gitarzystę wspiera (wokalnie) jego siostra Olivia oraz grupa
muzyków, którzy niewątpliwie wiedzą, do czego ich instrumenty służą i
znakomicie dogadują się muzycznie. To słychać od pierwszych chwil z płytą Wade Waist Deep. Choć grupa istnieje od
niemal dekady, do tej pory – jeśli wierzyć wszechinternetom – wydała tylko
jeden album (nagranie typu live in studio), dwie EP-ki i płytę koncertową. Z
tego, co udało mi się dojrzeć w spisie utworów tych wcześniejszych wydawnictw,
niektóre kompozycje z Wade Waist Deep
powstały już ładnych kilka lat temu. Nic zatem dziwnego, że spora część tego
albumu faktycznie brzmi tak, jakby zespół miał te utwory opanowane przez lata
do perfekcji. Niestety, nie wszystko mi tu odpowiada
Dziwna to płyta. Z pewnością bardzo
łatwo podzielić ją na dwie części. Część pierwsza – początkowe sześć utworów –
to nawet miłe dla ucha, ale przeważnie niezbyt ekscytujące granie. Najlepiej
wypada ostatnie w tej części I Don’t
Regret, utrzymane w klimacie podniosłego, klasycznego R&B połączonego z
rockowymi brzmieniami. Reszta utworów nie robi już jednak takiego wrażenia. Niby
jest w porządku momentami, jak w utworze tytułowym czy w Heartbreak Alley, ale to wszystkie jest jakieś takie przelukrowane,
zbytnio wygładzone, a różne smaczki produkcyjno-aranżacyjne niestety nie
sprawiają najlepszego wrażenia. Kilka razy wręcz mnie nieco odrzuciło, jak w
otwierającym płytę Man Out of Time
(wkurzające chórki na początku), skądinąd całkiem niezłym numerze, gdyby się
rzeczonych chórków pozbyć, w My Eyes Won’t
Be Open, które stanowczo zbyt mocno zbliża się do może i miłego dla ucha,
ale mało treściwego modern country, czy w Thin
Love, które uparcie nie chce wywołać we mnie absolutnie żadnych emocji.
Przyznam, że miałem spory problem z tym, by utrzymać zainteresowanie tym
albumem i nie dać sobie spokoju z resztą. Jakie szczęście, że jednak wytrwałem.
Druga szóstka to jakby zupełnie
inna płyta. Począwszy od bardzo dynamicznego, rockowego, cholernie melodyjnego
i chwytliwego You Can’t Hurt Me
zaczyna się zupełnie inna muzyczna bajka. Cały numer jest kapitalny, ale organy
sprawiają, że trudno mi się od niego uwolnić. W też dość dynamicznym Mountain Fog z kolei gitara wyczynia
piękne rzeczy. Krótkie, ale treściwe Burn
As One kontynuuje serię żywiołowych, mocnych numerów. Mniej przekonuje mnie
lekkie i nijakie Feel the Good, ale
dwa ostatnie kawałki na płycie to najlepsze momenty tego albumu. We Could All Die Screaming od początku
ma kapitalny klimat. Sporo tu z klimatu czarnej muzyki, do tego mocny rytm, a
jednocześnie rockowa drapieżność i pojawiający się od czasu do czasu mocny
riff. Razem wszystko tworzy kapitalną, porywającą całość. Dominujący wokal
męski i uzupełniający go wokal żeński świetnie się razem zgrywają, tworząc
naprawdę udaną całość. I do tego jeszcze fantastyczne brzmienie organów i
solówkowa przeplatanka tychże z gitarą. Porównania do Black Keys czy Jacka
White’a nie będą tu pewnie nie na miejscu. Na deser zdecydowanie najdłuższy
numer w zestawie – Turn It into Gold.
Najpierw przyjemne, klimatyczne bujanie ze świetnym wokalnym duetem rodzeństwa Wynnów,
potem zaś nagłe przyspieszenie i kawałek bardzo solidnego rockowego grania w
ostatnich minutach płyty.
Trudna do oceny jest to płyta.
Momentami mam wrażenie, że to dwie EP-ki połączone w duży album – jedna dość
miła dla ucha, choć miałka, ale z nielicznymi ciekawymi momentami, druga zaś
bardzo interesująca, różnorodna, zaciekawiająca od pierwszego odsłuchu. Gdy
tylko zespół idzie albo w mocne, dynamiczne granie, albo w ciekawy, spokojny klimat,
jest fantastycznie. Ale w pierwszej części zbyt dużo jest słodkich, ładnych
melodii, pozbawionych jednak według mnie muzycznej treści. Thomas Wynn &
The Believers mają już na koncie spore sukcesy na florydzkiej scenie muzycznej
i trudno się dziwić – ich mieszanka southern rocka, energicznego folku, R&B
i blues-rocka może się podobać i na pewno będę za jakiś czas sprawdzał, co u
nich słychać, ale mam szczerą nadzieję, że pójdą zdecydowanie w klimaty z
drugiej części albumu. Wtedy nasza znajomość będzie miała szansę przetrwać na
długie lata.
1. Man Out of Time (3:44)
2. Wade Waist Deep (3:31)
3. Heartbreak Alley (4:06)
4. My Eyes Won't Be Open (4:44)
5. Thin Love (3:47)
6. I Don't Regret (4:28)
7. You Can't Hurt Me (3:18)
8. Mountain Fog (4:02)
9. Burn as One (2:49)
10. Feel the Good (4:09)
11. We Could All Die Screaming (4:02)
12. Turn It into Gold (7:30)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
To ja poproszę pół płyty. Tę drugą połówkę, ile płacę?
OdpowiedzUsuńpół ceny :D
UsuńTo połówka zdecydowanie warta swojej półceny, szczególna atencja dla Mountain Fog a You can't hurt me słyszę wyśpiewane przez Joe Cockera...
OdpowiedzUsuńWarto było czekać 11 utworów, aby dotrzeć do zamykającego płytę Turn It into Gold!
OdpowiedzUsuńKatia
https://xiegacodziennosci.wordpress.com/2017/10/15/obrocic-w-zloto/
dzięki!
Usuńtak, im dalej, tym lepiej na tej płycie, zdecydowanie :)