środa, 25 października 2017

Savanah - The Healer [2017]



Jedną z mądrości, które zachowam z 2017 roku, było przekonanie się o tym, że w Austrii dzieją się naprawdę przyjemne rzeczy na scenie psychodelicznej. Poznałem w tym roku cztery naprawdę bardzo solidne formacje psychodeliczne z tego kraju, a jestem przekonany, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej, więc nastawiam się na więcej. Najnowszym tego typu odkryciem jest zespół Savanah, który powstał w 2014 roku i rok później zadebiutował albumem Deep Shades, zdobionym zresztą bardzo klimatyczną okładką. The Healer to ich drugi krążek. Okładka ponownie intrygująca, ponownie także panowie postawili na dłuższe formy. Na debiucie nagrali pięć numerów, na płycie numer dwa w zasadzie też, bo choć ścieżek jest sześć, to album otwiera niespełna minutowe intro zatytułowane… Intro.

Opis muzycznych rejonów, w których obraca się Savanah, nie jest przesadnie trudnym zadaniem. To ciężki, psychodeliczny stoner-doom, w którym dominują długie instrumentalne pasaże i ciężkie riffy. Takich zespołów jest oczywiście mnóstwo, ale w muzyce Savanah podoba mi się to, że nie próbują na siłę wciągać słuchacza powtarzalnością motywów w każdym numerze. Owszem, czasami to się zdarza, ale mimo wszystko znacznie częściej muzycy sięgają po nowe motywy, zamiast eksploatować do bólu te, które słuchacz zdążył już poznać. Być może przez to czasem wkradnie się w całość odrobina chaosu, ale jest ciekawie. Najlepszym chyba przykładem jest Black Widow – numer z początku ciężki, nawet nieco przytłaczający, z czasem jednak wchodzący w znacznie lżejsze brzmienia. Stoner-doomowy ciężar na jakiś czas ustępuje miejsca kwaśnej psychodelii z korzyścią dla odbioru całości. Ten kierunek kontynuuje zresztą ostatni numer na płycie, Panoramic View of Stormy Weather, co w zasadzie daje nam 22 minuty kapitalnego, ciężkiego odjazdu na zwieńczenie albumu. Kiedy trio rozkręca się na dobre w ostatnich minutach tej płyty, wyłapiemy zarówno inspiracje brudnym, ciężkim rockiem sceny Seattle, jak i amerykańskim sludge’em lat 90. Jeśli miałbym jednak wybrać swój ulubiony numer na The Healer, to byłaby to niemal ośmiominutowa instrumentalna kompozycja Pillars of Creation, która rozpoczyna się leniwie, bardzo subtelnie i niepozornie, ale z czasem oczywiście rozkręca się jak należy, dokładając tak ciężaru, jak i tempa oraz intensywności. W pozostałych numerach też znajdziecie mnóstwo cholernie ciężkich, często mocno przesterowanych riffów, ale i trochę zagranych z polotem solówek, a także bardzo solidny szkielet zapewniany przez sekcję rytmiczną. Wokal zróżnicowany, czasem niezwykle spokojny, innym razem bardzo gardłowy i mocny – generalnie dopasowany do natężenia dźwięku w instrumentalnym podkładzie.

Nie jestem największym na świecie fanem produkcji tej płyty. Mam czasami wrażenie pewnej garażowości brzmienia. Nie zawsze wszystko jest klarowne, czasem coś się lekko rozłazi. Zdaję sobie sprawę, że ta sama cecha dla większości słuchaczy takiej muzyki może być zaletą, bo niewątpliwie dodaje tej płycie jakiejś „prawdziwości”. W moim przypadku sprawiła, że dopiero po kilku odsłuchach całości zacząłem odczuwać faktyczną przyjemność z poznawania tej płyty, bo na początku miałem wrażenie, że wszystko jest zbyt wytłumione momentami. Ale po lepszym poznaniu albumu przeszkadza mi to coraz mniej, głównie dlatego, że to po prostu bardzo solidny materiał. Świata ciężkiej muzyki ta płyta nie zrewolucjonizuje, ale myślę, że ci goście mogą z powodzeniem ruszać na podbój stonerowych jaskiń i piwnic całej Europy, bo jestem absolutnie przekonany, że będą bardzo dobrze odbierani przez fanów takiej muzyki.

1. Intro (0:50)
2. Mind (8:04)
3. The Healer (5:56)
4. Pillars of Creation (7:41)
5. Black Widow (10:31)
6. Panoramic View of Stormy Weather (11:25)



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz