Dool to holenderska formacja, która zadebiutowała w 2017
roku i miała jak na razie na koncie jeden album, EP-kę i kilka singli, więc
niedużo. Ale słychać, że idą ostro do przodu, bo na Summerland kwintet
prezentuje się niczym sprawnie naoliwiona maszyna składająca się ze
sprawdzonych już trybików. Nie jest to przypadek, bo zespół tworzą muzycy,
którzy przewijali się już przez inne grupy, z których najbardziej znana (w
kręgach słuchaczy interesujących się takimi klimatami) jest chyba The Devil’s
Blood. Na czele formacji stoi główna kompozytorka, wokalistka, gitarzystka a
okazjonalnie także klawiszowiec Ryanne van Dorst, ale w grupie – poza, rzecz
jasna, sekcją rytmiczną – jest jeszcze dwóch gitarzystów, co zdecydowanie
słychać, bo w kompozycjach zespołu sporo się dzieje na wielu płaszczyznach.
Trzeba przede wszystkim przyznać muzykom, że kombinują,
eksperymentują i poszukują. Trudno znaleźć na tej płycie dwa numery, które
brzmiałyby bardzo podobnie do siebie, mamy spory rozrzut stylistyczny, ale mimo
to całość brzmi spójnie. Łącznikiem jest intrygujący, nieco mroczny momentami
klimat. Najlepiej słychać to w numerze tytułowym, który zachwycił mnie od
pierwszego odsłuchu i jest według mnie zdecydowanie najlepszą kompozycją w
zestawie. To mroczny, ale przede wszystkim bardzo klimatyczny i hipnotyczny kawałek.
A do tego najdłuższy na płycie. Największym problemem jest to, że usłyszałem go
jako pierwszą kompozycję z płyty i potem nieco się zawiodłem, że w moim
odczuciu żadna inna jej nie dorównała.
Ale jednak jeszcze kilka innych niezwykle dobrych rzeczy tu
znajdziemy. Bardzo podoba mi się intensywne, motoryczne, niepokojące God
Particle, znakomicie brzmią gitary w A Glass Forest, a otwierające
album Sulphur & Starlight jest cholernie chwytliwe i mogłoby pewnie
być równie dobrze kompozycją grupy HIM (i jest to zaleta). Z nieco innej
bajki niemal pop-rockowe, grane prawie od niechcenia Ode to the Future
jest naprawdę przyjemną odskocznią od mocniejszych numerów, zaś na bardziej
hardrockową ścieżkę wracamy w Be Your Sins, w którym dominuje prosty
riff i świetna motoryka. Fantastycznie rozpoczyna się zamykający podstawowy
zestaw utwór Dust & Shadow – drugi z ośmiominutowców. Jest
monumentalnie, wręcz symfonicznie, i w zasadzie tego klimatu nie gubi aż do
końca. Pierwszy z bonusów – Khione – to kolejny dość prosty, ale bardzo
przyjemy i dynamiczny rocker, zaś drugi – The Ascent to Summerland – to
dla odmiany rzecz niezwykle klimatyczna, spokojna, ambientowo-transowa, niczym
ścieżka dźwiękowa do klimatycznego filmu. To coś w rodzaju alternatywnej,
nierockowej wersji utworu tytułowego. Warto też wspomnieć, że na płycie
pojawiają się goście, w tym Per Wiberg (ex-Opeth, Spiritual Beggars,
Kamchatka), który gra na hammondach we wspomnianym Be Your Sins. Napiszę
jeszcze o jednej kwestii – byłem przekonany, że obok wokalistki na płycie
śpiewa też facet, ale nie. Przeszukałem internet i nigdzie nie dokopałem się do
żadnej informacji, jakoby któryś z pozostałych muzyków wspomagał Ryanne głosowo
(poza jednym gościnnym „mówionym” fragmentem w The Well’s Run Dry). To
by oznaczało, że pani wokalistka potrafi mnie swoim głosem nieźle nabrać i
dysponuje naprawdę wszechstronnym „instrumentem”.
Ponarzekam trochę mimo wszystko, bo wydaje mi się, że nie
wszystkie utwory są w stanie skutecznie przykuć uwagę i płycie przydałoby się
jednak lekkie odchudzenie (w przypadku edycji luxus nawet spore), ale nawet
jeśli trafiają się po drodze rzeczy nieco mniej ciekawe, to w pewnym sensie
giną między tymi naprawdę dobrymi. Summerland to album dość mroczny, ale
ten mrok nie jest tu oczywisty. Niby określa się ich jako formację grającą
rocka gotyckiego, ale jeśli spodziewacie się wysokich zaśpiewów wokalistki,
kiczowatych klawiszy i nietoperzy wyskakujących z okładki, to zdecydowanie
trafiliście pod zły adres. Ten mrok jest wyczuwalny, ale nie wychodzi na
pierwszy plan i nie dominuje. To bardzo różnorodna, intrygująca płyta, która
pokazuje, że ten zespół może w kolejnych latach naprawdę namieszać na scenie
rockowej, choć pewnie raczej poza mainstreamem.
Płyty możecie posłuchać na Bandcampie.
1. Sulphur & Starlight (6:42)
2. Wolf Moon (4:56)
3. God Particle (6:40)
4. Summerland (8:24)
5. A Glass Forest (4:44)
6. The Well's Run Dry (4:53)
7. Ode to the Future (4:17)
8. Be Your Sins (5:53)
9. Dust & Shadow (8:01)
10. Khione (5:24) (bonus)
11. The Ascent to Summerland (6:20) (bonus)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 oraz na set Zona Bizona w niedziele o 16.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Pierwszy kawałek i Oda, czyli te bardziej ,,przebojowe,, mi leżą. Oda mi się z czymś kojarzy, ale nie wiem jeszcze z czym. Jak pamięć wróci dam znać. 😉
OdpowiedzUsuńMam. Dancing Barefoot-Patti Smith. Duże podobieństwo. Nawet deklamacja na końcu utworu.
OdpowiedzUsuńŻeby było ciekawiej oba utwory trwają 4:17. 🤔
OdpowiedzUsuń