środa, 24 lipca 2019

Yawning Man - Macedonian Lines [2019]


Jeśli wierzyć internetom, kalifornijska formacja Yawning Man powstała w 1986 roku. Czemu akurat w tym przypadku miałbym to kwestionować? No cóż – zespół swój pierwszy album wydał w roku 2005. To co robił przez pierwszych 19 lat istnienia? Według wspomnianych już internetów grał długie jamy na kalifornijskich imprezach, zdobywając coraz liczniejszych fanów i inspirując wielu muzyków, którzy w późniejszych latach stanęli na czele kalifornijskiej sceny pustynnego stonera i psychodelii. OK, można i tak. Ale żeby przez 19 lat nie wydać ani jednej płyty? Na szczęście panowie w ostatnich kilkunastu latach trochę się pod tym względem ogarnęli, czego efektem jest już piąty studyjny album – Macedonian Lines. Wydawnictwo ukazało się w czerwcu i zawiera nieco ponad pół godziny bardzo przyjemnego instrumentalnego grania w klimatach melodyjnej, sennej psychodelii.

Jak już wspomniałem trio szlifowało swoje umiejętności, grając na psychodelicznych imprezach podczas długich, instrumentalnych jamów. Nic dziwnego, że takie właśnie klimaty wychodzą panom całkiem nie najgorzej. Tyle, że tu te instrumentalne odloty mamy w przystępniejszej, krótszej formie. Na Macedonian Lines próżno szukać kilkunastominutowych odlotów. Większość utworów długość ma wręcz… piosenkową, radiową. Choć oczywiście strukturą i brzmieniem radiowych przebojów absolutnie nie przypomina. Dominuje przyjemna psychodelia, niezbyt ciężka, taka w sam raz na popołudniowy odlot pod palącym słońcem. Czyli bardzo kalifornijsko. Czasem muzycy zapuszczają się lekko w rejony post-rockowe, jak w zamykającym album I Make Weird Choices, czasem jest nieco brudniej jak w Bowie’s Last Breath (uroczy tytuł), ale generalnie dominuje taki właśnie klimat psychodelicznego, melodyjnego grania w niezbyt mocnym tempie, idealnego na weekendowe lenistwo. Całość w zasadzie zlewa się w jeden półgodzinny jam. Może i nie jest to najbardziej różnorodny album w historii muzyki, ale ponieważ nie jest też długi, za bardzo mi to nie przeszkadza.

Nie powiem, żeby mnie ta płyta rozłożyła na łopatki i sprawiła, że natychmiast będę chciał poznać wszystkie dotychczasowe dokonania Yawning Man, bo to jednak nie jest dla mnie aż taki kaliber muzycznej ekstazy, ale wydawnictwa słucha się bardzo przyjemnie, w czym na pewno spora zasługa jego długości, a raczej krótkości. Sześć numerów, 31 minut, wchodzi jak woda, nie męczy, nie nadwyręża cierpliwości słuchacza. Może i nie odmieni też jego spojrzenia na muzykę, ale na pewno zapewni przyjemny, półgodzinny muzyczny odpływ.

Płyty możecie posłuchać w serwisie Bandcamp.


1. Virtual Funeral (6:50)
2. Macedonian Lines (4:44)
3. Melancholy Sadie (4:48)
4. Bowie's Last Breath (4:01)
5. I'm Not a Real Indian (But I Play One on TV) (3:22)
6. I Make Weird Choices (7:21)



--
Zapraszam na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz