O ile wydany w zeszłym roku album Lockdown Spaces
mógł być pewnym zaskoczeniem dla fanów Mariusza Dudy (choć mam wrażenie, że
głównie dla tych nowych albo niezbyt dokładnie śledzących wcześniejsze
dokonania artysty czy jego wypowiedzi o muzycznych inspiracjach), o tyle przy Claustrophobic
Universe tego zaskoczenia już nie będzie, choćby dlatego, że Mariusz od
jakiegoś czasu otwarcie zapowiada, że powstaną trzy płyty w cyklu lockdownowym
(i oby się nie okazało, że czasu wystarczy w lockdownie na nagranie kilku
następnych…). Druga część trylogii z jednej strony naturalnie jest pewną
kontynuacją, a może raczej rozwinięciem tego, co znalazło się w części
pierwszej, ale nie są to płyty bliźniaczo do siebie podobne.