Emocje to słowo klucz do
zrozumienia tego, co działo się przez dwa wieczory w warszawskiej Progresji.
Weekend z nowym obliczem grupy Riverside to wydarzenie z rodzaju tych, o
których uczestnicy będą pamiętać do końca życia. Po kilkunastu miesiącach
przerwy formacja Riverside powróciła. Posiniaczona, na pewno mocno pokaleczona,
ale silna i zdeterminowana, żeby dalej czarować słuchaczy. Takie koncerty
opisuje się niełatwo, bo jak zrelacjonować coś, co oddziaływało na wszystkich
zgromadzonych na tylu różnych płaszczyznach?
wtorek, 28 lutego 2017
czwartek, 23 lutego 2017
Thunder - Rip It Up [2017]
Sukces! Zespół Thunder nie
rozpadł się i nie wrócił ani razu między wydaniem swojej poprzedniej płyty – Wonder Days – a premierą najnowszego
krążka zatytułowanego Rip It Up. Niby
to tylko dwa lata, ale biorąc pod uwagę, że w ostatnich kilkunastu rozpadali
się i wracali (w tym samym składzie) kilka razy, jest to spory wyczyn. Wyczynem
jest także to, że tym razem nie trzeba było czekać niemal dekady na kolejny
album. Brawo oni! Płyta Wonder Days
jest kapitalna. Wydana po ośmioletniej przerwie w nagrywaniu naprawdę zrobiła
na mnie duże wrażenie. Nie ma na niej nic nowego, ale tamte numery natychmiast
wpadają w ucho, a refreny nuci się już w połowie drugiego odsłuchu. Czy tak
samo jest z Rip It Up? No w tym
właśnie problem, że nie do końca. Niby przepis jest dokładnie ten sam,
brzmienie także, ale moje nawiązywanie bliższych kontaktów z tym albumem idzie
jakoś tak opornie w porównaniu z poprzedniczką, która „wzięła” od razu.
wtorek, 21 lutego 2017
Rival Sons - Warszawa [Progresja Music Zone], 18 II 2017 [galeria zdjęć]
Po relację słowną z koncertu Rival Sons w warszawskim klubie Progresja odsyłam na stronę rockserwis.fm - tam pojawiło się zarówno trochę (a nawet dość sporo) słów, jak i zdjęcia (w zdecydowanej większości inne niż tu).
Podziękowania dla Go Ahead - organizatora polskiego koncertu Rival Sons - za możliwość fotografowania.
Podziękowania dla Go Ahead - organizatora polskiego koncertu Rival Sons - za możliwość fotografowania.
piątek, 17 lutego 2017
Horisont - About Time [2017]
Szwedzki Horisont przebojem wdarł
się do czołówki najbardziej ekscytujących formacji europejskiej sceny retro.
Grają dynamicznie, z pomysłem, do tego cały wizerunek grupy jest niezwykle
spójny z dźwiękami, które tworzy kwintet z Gӧteborga. Choć ich muzyka łączy w
sobie elementy znane z twórczości wielu grup tworzących od przełomu lat 60. i 70.
po lata 80., wymieszali je tak zręcznie, że obecnie trudno pomylić ich z
którymkolwiek współczesnym zespołem. Piąty album w dorobku Horisont – About Time – to zaledwie 37 minut
muzyki, ale zagranej na takim poziomie, że trudno odczuwać niedosyt. To
dziesięć w większości niezbyt skomplikowanych numerów, od których trudno się
oderwać.
wtorek, 14 lutego 2017
Def Leppard - And There Will Be a Next Time... Live from Detroit [2017]
Każdy, kto choć raz słyszał jakiś
koncert Def Leppard, wie doskonale, skąd wziął się przydługawy tytuł
najnowszego koncertowego wydawnictwa grupy. Tymi słowami Joe Elliott żegna
publiczność w każdym mieście, dziękując za gościnę oraz obiecując powrót i to,
że nie zapomną zgromadzonych danego dnia fanów. Until next time and there will be a next time… don’t forget us and we
won’t forget you. Każdy fan Def Leppard zna to na pamięć. Każdy fan Def
Leppard zna też na pamięć koncertową setlistę zespołu, bo ta jest nudna jak
większość polskiego prog rocka. Od lat obowiązkowo wszystkie hity z Hysterii, większość z Pyromanii, ze 2 kawałki z pierwszych
płyt na odczepnego, Let’s Get Rocked,
bo to ostatni gigantyczny przebój oraz ze dwa czy trzy numery z ostatniej płyty
studyjnej. Wyłamali się podczas Viva!
Hysteria, kiedy wystąpili jako własny support, grając mnóstwo numerów,
których nie wykonywali od lat (nawet stronę B jednego z pierwszych singli,
która nawet nie wyszła na żadnej płycie!). Teraz jednak wszystko wróciło do
normy. Set znowu jest przewidywalny jak sraczka po mleku z ogórkami kiszonymi,
a polotu w tym wszystkim tyle, co w mielonym z ziemniakami.
poniedziałek, 13 lutego 2017
Dopelord - Children of the Haze [2017]
Polska powoli staje się może
jeszcze nie potęgą, ale bardzo ważnym punktem na europejskiej scenie
stonerowo-doomowej. Zespołów w tych klimatach u nas ostatnio mnóstwo, ale co
ważniejsze, coraz więcej z tych grup zdobywa popularność poza własną piwnicą
czy garażem. Niektórym udaje się dotrzeć do fanów na całym kontynencie, co już
w ramach muzyki tak jednak wciąż niszowej należy uznać za olbrzymi sukces. Prym
wiedzie w tym formacja Dopelord, która w ostatnim czasie zasłużyła sobie na
miano jednej z największych nadziei stoner i doom metalu w Europie. Zespół
wydał właśnie trzecią dużą płytę zatytułowaną Children of the Haze, która w podboju doommetalowego światka może
tylko pomóc.
niedziela, 12 lutego 2017
Skog Under Jord - Skog Under Jord [2017]
To trudne do uwierzenia, że w
drugiej dekadzie XXI wieku wciąż trafiają się takie przypadki jak ten – że w
zasadzie nie można doszukać się w Internecie jakichkolwiek informacji o zespole
muzycznym, który właśnie wydał swoją debiutancką płytę. W zasadzie to dobrze,
że w ogóle znamy kraj pochodzenia muzyków formacji Skog Under Jord (Szwecja)
oraz ich liczbę (pięciu) i nazwiska (tych wam oszczędzę, bo i tak nie ma w tym
gronie nikogo choćby słabo rozpoznawalnego w naszym kraju). Pod koniec stycznia
ta ekipa, która nie ma nawet swoich kont na najważniejszych portalach
społecznościowych i muzycznych (czyli w zasadzie według prawa obecnych czasów nie
istnieje), wypuściła swój pierwszy album, zatytułowany po prostu Skod Under Jord, zawierający zaledwie 37
minut muzyki podzielonej na… dwa utwory.
piątek, 10 lutego 2017
Buried Feather - Mind of the Swarm [2017]
Australijska scena muzyki
psychodelicznej, stonerowej i doomowej ma się znakomicie, o czym zresztą coraz
częściej możecie się przekonać także na tym blogu. Ja w ogóle zastanawiam się
czy są jeszcze w Europe, Ameryce Północnej i na kontynencie australijskim takie
kraje, gdzie tego typu muzyka nie rozkwita obecnie na scenie klubowej. Kolejnym
przykładem na dobrą kondycję psychodelicznego podziemia (jednak – nie ma się co
oszukiwać) jest drugi album formacji Buried Feather. Aż cztery lata po
premierze debiutu zespół z Melbourne powraca z płytą, którą bardzo łatwo
polubić, jeśli ktoś gustuje w mocnych przesterach, fuzzowych wibracjach czy
psychodelicznych świderkach.
środa, 8 lutego 2017
Mother's Cake - No Rhyme No Reason [2017]
No Rhyme No Reason to już trzeci krążek w dorobku Mother’s Cake –
młodej ekipy z Austrii. Poznałem ich muzykę pod koniec 2014 roku, kiedy w
odstępie kilku tygodni supportowali w warszawskim klubie Progresja najpierw
Anathemę, a potem California Breed. Już to jest dość ciekawe, bo przecież obu
tych grup nie łączy zbyt wiele muzycznie, a jednak przy obu okazjach to właśnie
młodzi Austriacy rozgrzewali publiczność. To mówi dość sporo o muzyce
wykonywanej przez tę formację, bo zawartość płyty No Rhyme No Reason trudno wcisnąć do konkretnej muzycznej
szufladki.
niedziela, 5 lutego 2017
Krokus - Big Rocks [2017]
Szwajcarska formacja Krokus to na
europejskim rynku firma bardzo solidna, choć mało oryginalna. Przez lata do perfekcji
opanowali udawanie AC/DC, więc my chociaż nie udawajmy, że jest to grupa, która
w swoim brzmieniu zdobywa się na cokolwiek oryginalnego. Najnowsze wydawnictwo
potwierdza to najdobitniej jak to możliwe, bo panowie na swojej pierwszej od
czterech lat płycie zdecydowali się na covery. Album zatytułowali Big Rocks, bo i faktycznie większość kompozycji,
które tu znajdziemy, to wielkie rockowe klasyki. Czy był większy sens nagrywać
taki album? Nie. Czy dobrze się tego słucha? Tak.
piątek, 3 lutego 2017
Gotthard - Silver [2017]
Niedawno cały świat mówił o
otwarciu tunelu w masywie góry Gotthard – najdłuższego tego typu przejazdu na
świecie, liczącego ponad 57 kilometrów długości. Weterani ze szwajcarskiej
formacji Gotthard chyba nie chcieli zostać przyćmieni tą informacją, bo po
trzech latach wydają kolejną płytę – 12. w swojej historii, a trzecią z obecnym
wokalistą Nikiem Maederem, który zastąpił zmarłego tragicznie w 2010 roku
charyzmatycznego lidera Steve’a Lee. Czego możemy spodziewać się po tej nowej
płycie zespołu, który zaczynał ćwierć wieku temu? No cóż, dokładnie tego
samego, co po poprzednich, bo Gotthard do kombinatorów raczej nie należą.
czwartek, 2 lutego 2017
Rust on the Rails - Talisman [2017]
Seattle kojarzy nam się dość
jednoznacznie w temacie muzycznym – ciężkie gitary, posępny klimat, mocny,
ekspresyjny wokal, gitarowy brud… Ale oczywiście zapewne w każdym miejscu na
świecie oprócz zespołów, które idealnie wpisują się w stereotyp dotyczący
lokalnej sceny muzycznej, są też formacje robiące coś zupełnie innego. Gdybym
nie wiedział, że debiutująca grupa Rust on the Rails jest ze stanu Waszyngton,
w życiu nie wytypowałbym właśnie tego miejsca. No cóż, pierwsza niespodzianka.
Niespodziewanie dobrze brzmi też sama płyta. Choć, jak wspomniałem, jest to
album debiutancki, muzycy tworzący tę formację absolutnie nowicjuszami nie są.
Subskrybuj:
Posty (Atom)